Witam!
To
lato jest paskudne, albo trzeba chodzić w bluzie, albo można się
rozpłynąć w lekkiej sukience. Od tych wahań temperatur tylko rozbolała
mnie głowa. Nie wpłynęło to zasadniczo na ocenę, jeśli zdarzają się
słowa, które można odebrać za złośliwości (wątpię, ale jestem w takim
stanie, że sama już nie wiem, co piszę), przepraszam, nie były
skierowane do Autora, ale, co bardziej prawdopodobne, do samej siebie.
W sobotę wyjeżdżam, pisałam już w tej sprawie do Hakuny, i w związku z tym ślicznie proszę o przedłużenie stażu.
Blog: dusze-cieni
Autor: tpiapiac
Oceniająca: corriente
1. Pierwsze wrażenie
Dusze
cieni.
Przez
moment zastanawiam się, co właściwie znaczy to sformułowanie – a doszedłszy do
wniosku, że niewiele, myślę sobie, czego mogę się spodziewać po odwiedzanym
właśnie blogu.
Ponieważ
dusze cieni brzmią bardzo mrocznie, boję się, że będzie o duchach. Albo że
właśnie porywam się na czytanie horrorów. Ponieważ z natury tchórzliwe ze mnie
zwierzątko, wciskam „enter” bardzo powoli.
Tylko
że
cień nie trwa wiecznie. Cień jest tak długo, jak na drodze promieni
świetlnych stoi jakaś przeszkoda. Po śmierci cień mogą rzucać co
najwyżej
kości. Pod tym względem chyba się trochę różni od duszy.
Z
ulgą zauważam jednak, że szablon wcale nie jest mroczny. Utrzymany w brązach i
beżach, raczej odpręża niż stresuje. I bardzo dobrze. Jakoś nie czuję się na
siłach przedzierać przez być może mroczne opowiadanie, wyświetlone na ciemnym
tle.
Przyznam
szczerze, gdyby nie nagłówek z „Pamiętników Wampirów” nie bardzo wiedziałabym,
czego się spodziewać. A tak mogę sobie część wyobrazić.
Nie
zmienia to faktu, że na „Pamiętnikach Wampirów” znam się jak kura na pieprzu.
10/15 pkt.
2. Szata graficzna
Nagłówek
mi się spodobał, ale im dłużej na niego patrzę, tym więcej widzę niedociągnięć.
Albo to kwestia tekstury, albo krawędzie warstw są niedokładnie wymazane, widać
to zwłaszcza w tym jasnym punkcie. Nie mogę nic z tym zrobić, więc odrobinę
zgrzytnęły mi zęby. Może jest to część większej całości, dla mnie wygląda na
błąd.
Tekst
w nagłówku jest o krwi. Nie, żebym się tego nie spodziewała, ale... wampiry.
Dobrze, już dobrze, przyznam się – to słowo wywołuje u mnie raczej napad
śmiechu, ponieważ kojarzy się głównie z serią „Zmierzchową” (tym niemniej, z
tego fandomu można wyłuskać nawet parę fajnych pomysłów). Niby wampiry są
krwiożercze... sądząc po szacie graficznej, i w tym opowiadaniu mogą być
krwiożercze... ale tak naprawdę przypominają idealnych, iskroskórnych ludzi.
Wracając
do samego bloga, znowu zaskakujesz mnie czcionką. Nie wiem, skąd ona się
bierze, ale przykuwa wzrok i jest naprawdę ładna. Dużo gorzej wypada w samym
tekście – niby jest czytelna, ale przecinki przyklejają się do ostatniej litery
wyrazu i wygląda to jak ogonek przy „ą”. Nie ukrywam, że wolę jedną z czcionek
domyślnych dlatego, że dużo łatwiej się to czyta. Ta tutaj jest ozdobna, ładna,
nadaje się na nagłówek, tytuł belki, ramkę, ale przedzieranie się przez akapity
(nieistniejące w pewnych rozdziałach) tekstu powoduje gwałtowne skoki ciśnienia
i oczopląs.
Znowu
ta statystyka. Wiem, wiem, pisałam już o tym w poprzedniej ocenie, widocznie
takie moje przeznaczenie, żeby utyskiwać za każdym razem. Nie lubię statystyk.
Koniec, kropka.
Ogólnie
rzecz biorąc, wszystko jest proste, klarowne i czytelne, utrzymane w jasnych
kolorach. Nie podobają mi się te niedociągnięcia w nagłówku i problem z
czytaniem czarującej samej w sobie czcionki.
No i
jeszcze jedno: nie rozumiem, czemu data dodania posta jest wypisana tak
wielkimi literami. Tytuł i numer rozdziału, to co innego, ale data?
14/20 pkt.
3. Treść
Nie
przeczytałam wszystkiego, ale wyrobiłam większość. Ponieważ nie znam się
kompletnie na fandomie, szybko i cichaczem wstukałam odpowiednie zapytanie w
wyszukiwarkę i ciocia Wikipedia jak zwykle przyszła mi z pomocą. Przeczytawszy
trzy rozdziały, zrozumiawszy treść, uzbroiłam się w broń, jaką jest dobra
informacja, i ruszyłam na dalszy podbój bloga.
Z
opisu, który znalazłam na facebookowej stronie wynika, że to historia, która
jest w pewnym sensie przetworzeniem książki (serialu). Nie spodobał mi się ten
pomysł. Jestem całym sercem za tworzeniem fanfiction, ale przerobienie tego, co
zostało już kiedyś napisane, a nawet sfilmowane, jakoś do mnie nie przemawia.
Wtedy byłam już jednak w połowie tekstu, więc machnęłam ręką i po prostu
czytałam dalej.
Z
komentarza pod spodem dowiedziałam się, że „dusze cieni” to jedna z ksiąg
pamiętników wampirów. To dobrze. To znaczy, mnie tam wsio ryba, jaki tytuł
miała księga pamiętników, ale cieszę się, że tak umiejętnie wykorzystujesz drobiazgi
i tworzysz z nich taką część bloga, jaką jest adres (nie oszukujmy się,
zupełnie inaczej traktuje się bezsensowne adresy, inaczej wydumane, a jeszcze
inaczej zbitek sensownych słów – Twój adres należy widocznie do trzeciej
kategorii).
Nie
wiem, na ile można pochwalić Cię za kreację bohaterów, a ile w tym jest
zaczerpnięte z kanonu. Tak czy inaczej, postaci nie są papierowe. Na temat
każdej z nich mam swoje zdanie (chociaż nie wiem, czy trzeba się nim dzielić).
Mają charakterystyczne cechy, a nawet charakterystyczny wygląd, opisany
pieczołowicie i niezwykle drobiazgowo. Co do cech charakteru, nie mam większych
zastrzeżeń. Żadne Mary Sue w tym tekście nie występują, nawet Elena, która
wydaje się być od początku doskonałym przeznaczeniem, nie jest idealna, o czym
świadczy chociażby jej (nie)umiejętność przygotowywania dań z kuchni włoskiej. O
Stefanie mogę powiedzieć, że jest typowo wampirzasty. To znaczy: setki lat już
przeżył na tym świecie, zdaje mu się, że o ludziach większość wie, do szkoły
chodzi, bo to dla niego ciekawa rozrywka (no i pewnie tak jest), a dziewczyny
to zna od podszewki. A jednak! Sama Elena potrafi go zaskoczyć tym, że rumieni
się na komplement „jesteś piękna” (ach, faktycznie, takie skromne te dziewczęta
w XXI wieku. Co szybko skierowało moje myśli na zastanawianie się, jakie
musiały być w wieku XVIII, skoro Stefana to tak bardzo dziwi. Chyba że wtedy
natrętnego adoratora po prostu walnęło się po głowie wachlarzem).
Akcja
rozgrywa się w różnych miejscach. Jak to przystało na opowieść o nastolatkach,
musi się zaczynać w szkole. Ale oprócz tego jest jeszcze wspomnienie Toskanii
(które po raz kolejny przypomniało mi o zbliżających się wakacjach, a potem
brutalnie zestawiło z Mystic Falls). Wspomniane wyżej miasteczko. Nawet
cmentarz. I, oczywiście, wiele innych lokalizacji, których przecież wszystkich
nie mogę wymienić, coby nie psuć ewentualnym czytelnikom treści.
W
ogóle, jak można było się spodziewać, przeważnie jest o Stefanie i Elenie.
Cieszę się, że ich relacje nie są przedstawione w ten płaski sposób na zasadzie
„wielkiej miłości od pierwszego wejrzenia, która zaślepia do nieprzytomności”.
Chociaż wszystko toczy się szybko, ale jak na mój gust zwykle wszystko jest za szybko, nie rzucają się sobie na
szyję zaraz od pierwszego słowa (znowu – ja naprawdę przepraszam za tłajlajtowe
skojarzenia mojego skrzywionego umysłu).
Powiem
jedno – nie można się nudzić. Jest treść i są smaczki. Tym razem całość nie
jest przykryta grubą warstwą zagmatwanych sformułowań, chociaż, oczywiście,
zdarzają się pewne odskocznie, ale nie aż takie, by umykał sens zdań i słów. Podoba
mi się ten blog. Wart jest polecenia.
17/20 pkt.
4. Błędy
Rozdziałów
jest dziesięć. Beta wszystkich z nich przekracza moje możliwości, dlatego
wybrałam trzy, ponieważ błędy w reszcie z reguły się powtarzają.
ROZDZIAŁ 1
„ - Bardzo proszę. Na prawdę nie mogę...
- zatrzymała na chwilę, po czym obiegła salę uczniów, którzy w tej chwili
zajęci byli swoimi sprawami, aniżeli słuchaniem potajemnej rozmowy obu pań, w
tym czasie i ja wróciłem myślami do sprawy” – naprawdę. Aniżeli to po
prostu „niż”. Brakuje mi więc jakiegoś sformułowania „bardziej niż, mniej niż,
raczej rozmawianiem niż słuchaniem”. „Obiegła salę uczniów”? Nie wiem, co to
znaczy. Dosłownie, czyli pobiegła trasą wokół uczniów? A, i kropka po „sprawy”.
„Elena z impetem obróciła się w drugą stronę i ruszyła klasową aleją
miedzy rzędami krzeseł do miejsca jakie zajmowała blisko okna w trzeciej ławce.
Na wskroś z moją.” – przecinek przed „jakie”. Na wskroś: 1. na wylot; na
przestrzał;
2. do głębi; całkowicie;
3. przez całą długość czegoś; dookoła; wszędzie. Nie jestem pewna, czy któreś z tych sformułowań oddaje pozycję ławki.
2. do głębi; całkowicie;
3. przez całą długość czegoś; dookoła; wszędzie. Nie jestem pewna, czy któreś z tych sformułowań oddaje pozycję ławki.
ROZDZIAŁ
5
„Nie byłam pewna, jak interpretować jego
zachowanie. Ostatnimi czasy, zbliżyliśmy się do siebie. Choć nadal miał swoje
tajemnice, to nie przejmowałam się nimi zbytnio, bo też, co mogłam na to
poradzić?” – bez przecinka przed „zbliżyliśmy” i „co”. W ogóle lepiej
brzmiałoby chyba „co też” niż „też co”.
„ - Na prawdę tak myślisz? – Zapytał...” – naprawdę
„jego obręcz była o wiele szersza niż przypuszczałam, to śmieszne, bo
palce Stefana są o wiele smuklejsze, a bynajmniej sprawiają wrażenie
wątlutkich...” – po pierwsze, może nie do końca widać to w tej czcionce,
ale mam wrażenie, że zapominasz o wielkich literach na początku zdania. Po
drugie „bynajmniej” nie jest synonimem „przynajmniej”.
„Bynajmniej, kiedy wreszcie odważyła się i opuszkiem palca
wskazującego, przejechała po jego gładkiej powierzchni, jakby zamarła. Wraz jej
twarzy stał się inny, nagle spoważniał.” – i znowu. Bynajmniej - I
«partykuła wzmacniająca przeczenie zawarte w wypowiedzi, np. Nie twierdzę
bynajmniej, że jest to jedyne rozwiązanie.» II «wykrzyknik będący przeczącą
odpowiedzią na pytanie, np. Czy to wszystko? – Bynajmniej.>>
ROZDZIAŁ
10
„Nie
spodziewałem się, ani także nie czułem tego, ale zbliżający się koniec dni
spalanych słońcem przyniesie jeszcze jedną, nieoczekiwaną radość.” – bez przecinka przed „ani”.
„ Domowy gwar i nadmiar uniesionych emocji z okazji zjazdu
rodzinnego był, nie tyle trudny do zniesienia, ale sięgając wyżej, niezwykle
szkodliwy, przynajmniej ja odczuwałam to w taki, nie inny sposób.” – po
pierwsze, to zdanie jest zagmatwane samo w sobie. Po drugie, bez przecinka po
„był”. Po trzecie „uniesione emocje”?
„Od zawsze lubił towarzystwo i
przyswajał sobie nierozłączną dla obu nas, opinię krewnych. „ - tutaj
mogę tylko zgadywać jednoznaczny sens. Ale, tak czy inaczej, przecinek nie
przed „opinię”, tylko „nierozłączną”.
„Choć byłem na przód o te kilka lat, ojciec od zawsze faworyzował
młodszego z synów, chociażby z racji tego, iż był właśnie młodszy i trzymał
swoje emocje na wodzy.” – „starszy” jakoś lepiej by brzmiało niż „naprzód”.
„Giuseppe od zawsze marzył o ziemi na nowym kontynencie, był
znacznie młodszy Elisabeth, a że nie miała ona już męża, po jej śmierci
wszystko przypadnie mężowi Katherine.” – znacznie „młodszy od” chyba
„Katherine natomiast wydawała się być poniekąd zaniepokojona, a może
to gra pozorów. sam nie wiedziałem skąd u mnie takie przypuszczenie,
wcześniejsze nasze, pierwsze z zresztą spotkanie było czymś wyjątkowym i
mógłbym przysiąc, że i ona to odczuwa w pewien sposób, a teraz emanowała pustym
szczęściem.” – duża litera, niepotrzebne „z” przed „zresztą”.
„Podszedłem do niej i
starałem się objąć ją, jednak umykała od mojego dotyku.” – unikała mojego
dotyku. Można uciekać OD czegoś.
10/15 pkt.
5. Dodatki
Podstron
jest niewiele. W zasadzie „Autor” i „Linki” są uniwersalne dla wszystkich
Twoich blogów, więc nie widzę potrzeby, by się nad nimi głębiej rozwodzić.
Pochwalam segregację.
Oprócz
tego mamy SPAM, całkiem sensownie, chociaż nie przypuszczałam, by
a) spamerzy rzeczywiście byli tak mili i zostawiali
reklamy tylko w wyznaczonych miejscach
b) ktoś faktycznie spamownik sprawdzał...
Jest
jeszcze odnośnik do deviantarta i facebooka. Medialne opowiadanie.
Jeśli
czegoś brakuje, to informacji o samym blogu, które znalazłam dopiero w
częściowo zwiniętej ramce na fejsie. Wolałabym się dowiedzieć „z pierwszej
ręki”, to jest, z bloga.
6/8 pkt.
6. Liczby
Komentarze,
jeśli już są, to częściowo odnoszą się do treści bloga. Niestety, nie jest ich
zbyt wiele. Nie widzę też żadnych stałych czytelników (a po czym niby mam to
rozpoznać, jak nie po komentarzach? Naprawdę, ludzie, apel od każdego blogera –
jeśli jesteście, to DAJCIE ZNAĆ!).
Niestety,
jest też i spam, i zawiadomienia o nowych rozdziałach. Pośród tego same
komentarze gdzieś giną.
2/5 pkt.
7. Gratis
Bo
nigdy nie spotkałam się z fanfiction do „Pamiętników Wampirów”, choć
przypuszczam, że to nie taka rzadkość. Bo podoba mi się szablon i całkiem
zaciekawiła mnie historia.
2/4 pkt.
Podsumowanie:
Nie
jest nudno, to pierwszy plus. Historia jest prowadzona sprawnie i ładnie, wątki
się przeplatają, całość interesuje, to drugi plus. Trzeci jest na zachętę – bo
szkoda, żeby taki blog cieszył się nikłym zainteresowaniem.
4/5 pkt.
W sumie punktów: 65, co daje ocenę dobrą.
Gratulacje!
Oooo A ja zakładkę SPAM sprawdzam... Chyba jestem wyjątkiem.
OdpowiedzUsuńZakładka SPAM jest niezwykle ważna! Jeśli się reklamować, to z kulturą, a nie jak krowa "nasra i polezie dalej". Swoją drogą dostałem ostatnio takie zawiadomienie o nowej opowieści a'la horror. Okej, rozumiem, Ale po cholerę ta sama dziewczyna spamuje o tym na każdym z moich adresów! Szlag mnie trafia, a z drugiej strony śmieję się z głupoty ludzkiej...
UsuńAle do meritum... Opowiadanie jest "typowym FF" tylko z początku, gdzie dochodzi do przedstawienia postaci itd. Potem to zupełnie co innego, inaczej kreuje bohaterów, jak i mój styl fabularny się pogłębia. Korzystam z wielu różnych "inspiracji". Od muzyki, do literatury, nawet romansów (co ja bym zrobił bez twórczości Sparksa <3).
Błędów pewnie jest więcej, jednak często jest tak, że nie program nie poprawia błędów czy coś, ze względu na istnienie podobnego wyrazu.
tak w ogóle to dziękuję za ocenę :)
Spływam od kompa, bo rozpływam się w słońcu... XD
Też uważam, że jest ważna. Dlatego ją mam. Choć wole gdy ktoś przeczyta choć jeden rozdział/post, ale jeżeli, aż tak nie chce, to trudno.
UsuńZawsze można poznać fajny blog przez tą zakładkę.
Wiesz... Żebyś na pewno zobaczył :D Przypadkiem nie przeoczył.
(Albo leci hurtem)
No właśnie, ja absolutnie jestem za kulturą w reklamie, po prostu trudno mi było uwierzyć, zwłaszcza w zestawieniu z moimi nieprzyjemnymi doświadczeniami ze spamerami, że ktokolwiek faktycznie tej kultury przestrzega...
UsuńCieszę się, że tak jest :D Nie miałam zbytnio możliwości tego sprawdzić, jak już wspomniałam, ale się cieszę :)
Jeśli chodzi o błędy, to u Ciebie nie ma błędnej ortografii czy literówek, tylko te nieszczęsne przecinki i czasami te błędy w stylu "na prawdę". Ale to jest, jak też zaznaczyłam, kosmetyka i może przejść niezauważona. Ja jestem wzrokowcem, więc czasem mnie to drażni, ale hej - nie każdego musi.
Proszę bardzo :)
Zawijamy tekst, kochana!
OdpowiedzUsuńZaznacz gdzieś w połowie pierwszego wrażenia i tam jest taki znaczek, jakby z rozdartą kartką.
Okej, poprawiłam.
UsuńI źle napisałaś nick ocenianej osoby ;)
Usuń