Dzień
dobry!
Troszkę
zwlekałam z kolejną oceną, przyznaję, początkowo głównie przez upały, które
wymęczyły moją skromną osobę, ale swój udział w tym miała również kapryśna
wena, nie pozwalająca ukończyć mi rozdziału na mój blog. Bądź co bądź, czuję,
że powoli wraca i chyba na moment się zadomowi.
Zrobiłam
sobie też zbyt długą przerwę w ocenianiu i analizowaniu, dlatego poniższa ocena
będzie kiepska, za co najmocniej przepraszam autorkę, bo swoje się naczekała, a
ja nie potrafię sprostać wymaganiom. Mam jednak nadzieję, że będzie
przynajmniej po części zadowolona i nie przegoni mnie tam, gdzie pieprz rośnie.
Do
autorki bloga Sukcesji – czekasz równie długo, dlatego Twoja ocena ukaże się,
jak najszybciej, zwłaszcza, że Onet planuje przenosiny na inną platformę.
Trzymajcie za mnie kciuki. I jeszcze raz przepraszam, zapraszając tym samym do
lektury.
Blog: Joke On Me
Autorka: CherryPie
Oceniająca: Hakuna
1.
Pierwsze wrażenie
Nie
oceniaj książki po okładce – chyba każdy z nas słyszał w swoim życiu to zdanie,
mam rację? Zawiera przesłanie, które uczy tego, aby nie oceniać po pierwszym
wrażeniu, niekoniecznie książkę, a zagłębić się dalej. Badać i drążyć. Dlatego
też dochodzę do smutnego wniosku, że oceniający nie ma lekkiej roboty, skoro
jego pierwsze spostrzeżenia polegają na ocenie pozorów. Przynajmniej tak sądzę.
Joke
on me – angielski adres. Nie przepadam za tym zabiegiem, a już tym bardziej,
kiedy składa się z więcej, niż dwóch członów. Pamiętam, że kiedyś była moda na
angielskie adresy, ale te polskie bardziej mnie urzekają. Wolę, ostatnimi
czasy, brzmienie naszego ojczystego języka. Z resztą, angielski zawiera wiele frazesów,
które nie zawsze mają dosłowne znaczenie i ciężko jest się w tym odnaleźć.
Postanowiłam jednak nie odejmować punktów za obcojęzyczny adres, bo jest to
głupotą. Dosłownie „joke on me” tłumaczy się, jako „żart na mnie”, co nie brzmi
zbyt urzekająco, ani tym bardziej prosto. Drogą śmiesznej dedukcji, którą
poparła również Nassaroza, doszłam do wniosku, że można pokusić o tłumaczenie
„żart ze mnie/z mojej osoby”. Nie odbiegajmy jednak zbyt daleko w translatorykę
– w języku angielskim ten zbiór słów brzmi dobrze, nawet ciekawie, ale kiedy
wgłębiamy się w jego polską strukturę… Jest już znacznie gorzej. I właśnie
tutaj odnalazłam powód, aby obciąć ci jeden punkt.
Jedziemy
dalej. Napis na belce, „Why So Serious?”, kojarzy mi się z postacią Jokera,
granego przez Heath’a Ledgera. Tutaj nie mam problemu z przetłumaczeniem tego
pytania, jest to na tyle jasne, że opuścimy ten podpunkt. Ale wiesz co? Nie
podoba mi się to niedorobione lustrzane odbicie. Rozumiem, gdyby literki były
odwrócone tak, jak powinny, ale jest to zgoła niemożliwe, przynajmniej tak mi
się wydaje, dlatego zrezygnowałabym z tego zabiegu, chociaż wydaje się być
ciekawym, to jest zarazem dziwny i przesadzony. I jeszcze jedno, za dużo
wielkich liter. Ładniej wyglądałoby, gdyby tylko „Why” rozpoczynało się właśnie
wielką literą, a reszta wyglądała zupełnie normalnie, tradycyjnie.
Z
tego, co zdążyłam zauważyć, masz pewne tendencje do „przesadyzmu”, ale to
maniera tych, którzy dążą do perfekcji. Perfekcji, jako pojęcie nieokreślone,
albowiem dla każdego znaczy, co innego, o. I kończę moje filozoficzne ględzenie,
skupiając się na pierwszym, graficznym wrażeniu. Nie powiem, jestem
zwolenniczką błękitów. Uwielbiam kolor niebieski i zdania nie zmienię. Nie będę
rozwodzić się tutaj na temat nagłówka, wobec którego mam mnóstwo zastrzeżeń.
Ogólnie rzecz biorąc jest schludnie i porządnie, ale jak dla mnie – coś nie gra
i coś nie pozwala mi wychwalać tej szaty graficznej pod niebiosa. Ech, kwestia
gustu.
Widywałam
lepsze blogi, ale też te o wiele gorsze. Jestem nieco zmieszana, bo naprawdę
nie mam pojęcia ile przyznać ci punktów. Dobra, niech będzie okrągła
dziesiątka.
10/15 pkt
2.
Szata graficzna
Ojejku!
Jak dziwnie jest wrócić na Onet po tym, jak okrutnie opuściłam go, kiedy nie
publikował posłusznie moich komentarzy. Muszę przyznać, że im dłużej przebywam
na blogspocie, tym więcej niedoskonałości tego pierwszego zauważam. Nawet nie
zdawałam sobie sprawy, że Onet jest taki ograniczony i nieco skąpy w swoich
funkcjach, ale zarazem nieco łatwiejszy w obsłudze. Jak na realia szablonów
Onetowskich, które przybierały przeróżne kształty, Twój jest niezwykle prosty i
nieco tandetny.
W
historii Onetu łatwo jest zauważyć pewne tendencje, jeśli idzie o wyglądy
blogów i systematykę powstawania szablonów – Twój należy do nieco
przestarzałego nurtu prostych i klasycznych. Zaczynając od ogółu, powiem znowu,
że uwielbiam błękity. Wszelkie odcienie koloru niebieskiego są moimi
faworytami, ale już o tym wspominałam. Poza tym, wybrałaś bardzo „bezpieczne”
tło zewnętrzne. Czerń pasuje właściwie do wszystkiego i tworzy pewnego rodzaju
zabezpieczenie. Nikt się nie przyczepi, że razi ona oczy, że dostaje się przez
nią oczopląsu, czy coś w ten deseń.
Sprawa
teł omówiona – bezpieczne, ale szału nie ma. Błękit błękitem, ale ten jest taki
chłodny, nieco nieprzystępny. Mimo to, wszystko na blogu jest czytelne,
przynajmniej poniżej nagłówka, na którym teraz się skupię.
Oj,
tutaj polecą punkty. Wcale, a wcale nie podoba mi się to, co widzę przed
oczami. Lubię tematykę zombie i „Młodych Tytanów”, ale nagłówek, według mnie,
zrobiony jest na „odwal”, bez żadnego konkretnego zamysłu. Zacznijmy jednak od
początku – po pierwsze, usunęłabym ten pasek z nagłówka. Dobrze, niech
rozdziela dwie kolumny, ale niech w spokoju zostawi ten obrazek! Po drugie –
napis „menu”. Powinien być umieszczony pod tym dziwnym tekstem i powinien być
zrobiony jakąś łagodniejszą, mniejszą czcionką. Proszę… Po trzecie – dupny
napis „Teen Titans” wygląda fajnie, ale nie lepiej byłoby, gdyby był nieco
niżej, a łapki zombiaków były bardziej widoczne?
Ten
dziwny tekst, jak zdążyłam zauważyć to fragment piosenki „This is Halloween”.
Jest nieco zbędny, przynajmniej tutaj, u góry. Mogłabyś stworzyć uniwersalną i
jakąś bardziej czytelną czcionką zapełnić dół swojego bloga. Napis ładnie
wkomponowałby się pod postami. Naprawdę. Przynajmniej takie wrażenie odnoszę.
Czcionka
wygląda całkiem w porządku. Jest czytelna, odpowiedniego rozmiaru. Będę czepiać
się jednak tego, że nie robisz akapitów, co jest bardzo, mało eleganckie. Pora
to zmienić. Podsumowując – nagłówek do wymiany, usunęłabym też butony w menu,
te kropki są naprawdę zbędne; przeniosłabym fragment piosenki na dół i
oczyściła nieco atmosferę. Ogólnie rzecz biorąc, wszystko, co tutaj napisałam,
przywodzi mi na myśl tematykę rodem z horroru i w ogóle, dlatego nadałabym
wyglądowi, zwłaszcza kolorystyce, nieco mroczniejszego wyglądu.
13/20 pkt
3.
Treść
Tematyka
jest mi znana, przynajmniej z czasów dzieciństwa, dlatego za wszelkie
nieporozumienia, jakie mogą z tego wyniknąć – przepraszam. Nie zwlekając
dłużej, w końcu chciałabym dokończyć tę ocenę, biorę się do roboty.
Rozdział
1. Klaun, część pierwsza.
Na
samym początku zaznaczam, że w drugiej części rozdziału, w jej tytule,
wstawiłaś rzymską jedynkę – zmień to. Bądź wytrwała w swoich postanowieniach.
Od czego by tu zacząć… Przebrnęłam przez część pierwszego rozdziału i powiem,
że… W pewnym stopniu mnie zaintrygowałaś, to na pewno. Piszesz bardzo prostym,
aczkolwiek w miarę płynnym stylem. Rzadko kiedy coś nie zgrzyta. Używasz słów,
pochodzących z języka potocznego, nie budujesz długich, skomplikowanych zdań, a
prezentacja świata przedstawionego jest na tyle lekka, że nie muszę dłużej
zastanawiać się nad daną sytuacją.
Każdy
bohater ma swoją kreację i mogę zauważyć to już teraz, ale jest to pewne
zasługą kreskówki, na której się wzorowałaś. Jedyne co mi się nie podoba, to
stylizacja klauna, jak się domyślam – Jokera. Brakuje mu pewnego pazura i tej
ironii, którą ociekał jego głos, każde wypowiedziane przez niego zdanie.
Rozdział nie był długi, nie działo się w nim też zbyt wiele, ale dosadnie przedstawiłaś
sytuację, panującą w opisywanym świecie.
Historia spodobała mi się na tyle, że bez ociągania biorę się za kolejny
rozdział.
Rozdział
1. Klaun, część druga.
Wow.
Powiem ci, że podoba mi się to, co piszesz. Masz lekkie pióro, czyta się
przyjemnie i płynnie. Być może nie masz poetyckich opisów wnętrz i bohaterów,
ale ich sylwetki są wyraźne – dla osób znających się na rzeczy, wypowiedzi
trafne. Dużo się dzieje, możemy zaobserwować pewne rozterki, które targają
między innymi Cyborgiem. Widzimy, że grupa Młodych Tytanów jest różnorodna i ma
niemały problem. Jestem zainteresowana tym, czy uraczysz czytelników w
następnych opowiadaniach, ale ja przeanalizuję tylko dwie części trójeczki, za
co przepraszam.
Kreacja
świata przedstawionego jest u ciebie ździebko niedbała – widzimy miejsca, w
których są bohaterowie, ale… Hm… Jakby za mgłą. Nie skupiasz się na detalach,
nie opisujesz, dajmy na to ubioru Gwiazdeczki czy Raven, ale kilkukrotnie
podkreślasz kolory odzieży Jokera – co w zupełności rozumiem, bo przecież
pomogło w identyfikacji jego tożsamości.
Najmniej,
do tej pory, lubię Robina, ale nawet w kreskówce nie dorównywał Bestii czy
ponurej, wielce zamkniętej Raven. Nie odstajesz zbytnio od kanonu, jeśli idzie
o ich sylwetki, ale Joker? Tutaj mnie zaskoczyłaś i ciekawi mnie jedno – czy
ich współpraca dojdzie do skutku. Bawisz się lekko światem zawartym w DC
Comics.
Jednak,
przyczepiłabym się właśnie pewnej niedbałości, która pojawia się w zapisie i
przy tworzeniu zdań, ale o tym później.
Rozdział
3. Joker, część 1.
Joker,
Joker! Auć i biała czcionka. Mam nadzieję, że to wina kapryśnego Onetu. Oby! A
jeśli nie, musisz tam zajrzeć i to skorygować. Już mnie oczy bolą… Pierwsze co
przyszło mi na myśl po przeczytaniu partii tekstu to: piszesz fenomenalne
dialogi. Są płynne i na pewno nie sztuczne. Są głównym składnikiem budującym
twoje opowiadanie, niestety – opisy ustępują im miejsca, bo nie możemy ich
uraczyć zbyt wielu, a nawet, jeśli to takie góra pięciozdaniowe, które skupiają
się na akcji, a nie na miejscach czy bohaterach.
Znowu
dużo akcji, coś na wzór rzezi na stacji benzynowej – Tytani kontra wojsko, a w
gratisie Joker. Nie widzę tam jednak cywili, nie wiem, jak oni reagują na to,
co dzieje się na świecie. A szkoda, bo wątpię, aby wszyscy byli przeciwko
superbohaterom. Jak już wspominałam, kreacja świata, mimo braku dziesięciu
stron opisów, wychodzi ci gładko i dziwnie lekko. Szybko przebrnęłam przez
rozdział, nawet z pewnym zaciekawieniem obserwując poczynania Tytanów.
Niemniej, dalej będę czepiąc się tego, że kreacja Jokera, którego uwielbiam,
nie leży w moim guście. Przynajmniej w twoim wykonaniu. Ja wiem, że on jest
przesadzony z założenia, ale ty przerysowujesz go jeszcze bardziej, przez co
Młodzi wydają się przy nim całkiem normalni, a z tego, co wiem, to zarówno
Bestia, jak i Raven byli niezłymi świrami.
Właśnie,
brakuje mi opisów Tytanów. Brakuje mi pokrętnego Bestii, rozważnego Robina,
przekonanego o swojej sile Cyborga, delikatnej, nieco pacyfistycznie
nastawionej Gwiazdeczki i ponurej Raven. Gdyby nie fakt, że oglądałam tę
kreskówkę wcześniej, miałabym pewien problem. Nie wiedziałabym, dlaczego mówią
tak, a nie inaczej, dlaczego zachowują się w ściśle określonym porządku. Na
dobry początek, aby urozmaicić nieco tekst i nieco zwolnić z akcją, bo co za
dużo to nie zdrowo, skupiłabym się na głównych bohaterach. Ich wnętrzach,
kreacjach i tak dalej.
Rozdział
3. Joker, część 2.
No.
W końcu mamy tutaj zombie, właśnie zaczęłam się zastanawiać, kiedy i jak
wprowadzisz ten wątek, a tutaj bum – zaraza. Ostatnio jest moda na zombie,
przynajmniej takie wrażenie odnoszę. Sama zaczęłam oglądać „The Walking Dead”,
chociaż nie przepadam za horrorami, które bawią się inną tematyką, niż wampiry.
Odcinek faktycznie krótki, dlatego niepotrzebne dzielisz rozdziały na części.
Nie piszesz niebotycznie długaśnych postów, więc spokojnie możesz publikować
je, jako całość. Przynajmniej tak mi się wydaje.
Nie
wiem, co mogłabym napisać oprócz tego, że pióro masz lekkie, że piszesz
płynnie, aczkolwiek nieco niedbale. Ach, wtrącasz wiele kolokwializmów, wiele
słów potocznych, co w wypowiedziach bohaterów jest wskazane, ale nie w
narratorskich komentarzach. Narrator powinien być bardziej profesjonalny.
Podsumowuję
i dochodzę do wniosku, że Twoje opowiadanie ma potencjał. Nie musisz nawet
zbytnio się wysilać, aby doprowadzić je do lepszego stanu. Tutaj powiem, że
powinnaś skupić się nieco bardziej na kreacji bohaterów i świata. A teraz
przechodzimy do błędów.
16/20 pkt
4.
Błędy
Rozdział 1,
część pierwsza
„zdołali opuścić
miejsce nazywane dawniej domem, zanim zginęli wraz z nią” – miejsce nie może zginąć, przynajmniej tak sądzę. Może zatem lepiej
będzie brzmieć „zanim zginęli w jej ruinach” lub „zanim zniknęli z powierzchni
Ziemi wraz z nią”?
„zwiększyło by”
– „zwiększyłoby”
„Starfire.
zerkała przy tym na niego” – „Starfire. Zerkała przy tym na niego”
„robiły to
częściej niż przeciętnie się zdarzało” – „robiły
to częściej, niż przeciętnie się zdarzało”
„się kilka
miesięcy temu, wraz z przemówieniem prezydenta” – „się kilka miesięcy temu wraz z przemówieniem prezydenta”
„Przemówienie
różniło się od całej reszty politycznego bełkotu pełnego pustych obietnic tylko
jedną rzeczą” – „Przemówienie różniło
się, od całej reszty politycznego bełkotu pełnego obietnic, tylko jedną rzeczą”
„Że nikt nie
miał prawa ogłaszać się niczyim sędzią i katem” – „Że nikt nie miał prawa ogłaszać się sędzią i katem”. Staraj się nie
rozpoczynać zdań od „że”, a słówko „niczyim” jest zbędne.
„Ta ostatnia
kropla przelała czarę goryczy dzielącą” –
„Ta ostatnia kropla przelała czarę goryczy, dzielącą…”
„Stosunek ludzi,
ludzi którym do tej pory dzień w dzień ratowali skórę zmieniał się na coraz
gorszy” – „Stosunek ludzi, którym do tej
pory, dzień w dzień, ratowali skórę, zmieniał się na coraz gorszy”
„na mieście
zaczynały się pojawiać ulotki szkalujące ich dobre imię” – „na mieście zaczynały pojawiać się ulotki, szkalujące ich dobre imię”
„znacznie
bardziej wulgarne niż ulotki” – „znacznie
bardziej wulgarne, niż ulotki”
„ludźmi. od
dłuższego” – „ludźmi. Od dłuższego”
„placówką
superbohaterów. nie wspominając” –
„placówką superbohaterów. Nie wspominając…”
„wojownik w imię
dobra, sprawiedliwości i postępu technologicznego został aresztowany” – „wojownik w imię dobra, sprawiedliwości i
postępu technologicznego, został aresztowany”
„nie delikatnie”
– „niedelikatnie”
„I on i żołnierz”
– „I on, i żołnierz”
„klaun jakby w
zaintrygowaniu uniósł brwi” – „klaun,
jakby w zaintrygowaniu uniósł brwi”
Rozdział 1,
część druga
„Trysnęła krew z
połamanego nosa, z Cyborg skrzywił się” –
zjadłaś jakąś literkę, nie wiem, co chciałaś przekazać. „Aż”, „że”?
„mogło się
skończyć śmierci” – „mogło się skończyć
śmiercią”
„Tyle że on nie
ma koloru” – „Tyle, że…”
„Było nie było
potrzebowaliśmy” – „Było, nie było,
potrzebowaliśmy…”
„Młodzi Tytani.
chociaż skoro” – „Młodzi Tytani. Chociaż
skoro”
Rozdział 3,
cześć pierwsza
„Tytani nie
mogli nie krzyknąć w zaskoczeniu, kiedy nagle, podczas tej cichej akcji
wojskowej nie pojawił się gigantyczny, zielony Tyranozaurus Rex” – „Tytani nie mogli nie krzyknąć w
zaskoczeniu, kiedy nagle, podczas cichej akcji wojskowej, nie pojawił się
gigantyczny, zielony…”. Ogólnie, niepotrzebnie wcisnęłaś to „tej” i brakowało
ci jednego przecinka.
„sprawiając ze
pociski odbiły się od niej nie czyniąc nikomu szkody” – „sprawiając, że pociski odbiły się od niej, nie czyniąc nikomu
szkody”
„zgrabną pętlą
omijając sznur pocisków” – „zgrabną
pętlą, omijając sznur pocisków”
„Tylko jedna
osoba, jaką znał śmiała się w ten sposób” –
„Tylko jedna osoba, jaką znał, śmiała się w ten sposób”
„jakiej w te
chwili marzył” – „jakiej w tej chwili
marzył”
Rozdział 3,
część druga
„spojrzał na nią
unosząc lekko brew” – „spojrzał na nią,
unosząc lekko brew”
„Prawdę mówiąc
nikt przez pierwszych kilka dni nawet niczego nie podejrzewał” – „Prawdę mówiąc, nikt, przez pierwszych kilka
dni, niczego nie podejrzewał”
„zaraza
istnienie naprawdę” – „zaraza istnieje
naprawdę”
„Takie
prawdziwe. nawet nieszczególnie” – „Takie
prawdziwe. Nawet nieszczególnie”
Jak widać, nie ma ich zbyt dużo.
Zauważam głównie brak przecinków, rozpoczynanie zdania z małej litery, ale
zakładam, że to pewnego rodzaju niedbalstwo. Gdybyś przed publikacją
przeczytała rozdział na spokojnie, dostrzegłabyś takie mankamenty.
Zauważyłam też, że tworzysz proste,
krótkie zdania, a kiedy próbujesz napisać coś bardziej złożonego, nieco się
gubisz, co jest głównie winą interpunkcji – nad tym też musisz popracować, żeby
blog, a właściwie opowiadanie, nabrało pewnego charakteru. Ogólnie rzecz
biorąc, nie będę odejmować tutaj zbyt wielu punktów, bo większość błędów, które
wyminęłam to powielane byki dotyczące przecinków, ot.
12/15
pkt
5.
Dodatki
Nie
ma tego wiele, ale najważniejszym jest, że w menu panuje porządek. Teraz
jednak, zajrzę do każdej z zakładeczek. „Ogólnie” – nie wprowadza zbyt wiele,
ale zawarłaś tam chyba najważniejsze informacje. Opierasz się na Uniwersum DC,
dzięki czemu nie zajmujesz się opisami bohaterów i tym podobny. Niby dobrze,
niby źle – podstawa świata jest przygotowana jedynie dla miłośników tej
tematyki, a reszta?
W
zakładce o autorce nie dowiaduję się niczego. Wydaje mi się, że skoro masz
takie, a nie inne nastawienie do tej sprawy, powinnaś ją usunąć. Jest zbędna. Linki
posegregowane, osobny odnośnik do forum i playlisty. Nie licząc tej „Autorki”,
to nie mam czego się przyczepić.
6/8
pkt
6.
Liczby
Strasznie,
ale to naprawdę strasznie nie lubię oceniać tego podpunktu. Nie jest to zbyt
sprawiedliwe, no ale… Nie będę skupiać się na konkretnych liczbach, bo
zauważyłam u ciebie wyczerpujące opinie czytelników, momentami nawet na nie
odpowiadasz. To dobrze. Lubię, kiedy osoba docenia ludzi, którzy cenią jej
pracę. Tak wiem, masło maślane. Ale wzajemna życzliwość w świecie blogowym jest
ważna.
5/5 pkt
7.
Gratis
A
jakże! Hakuna będzie dobra (próbuje odbić sobie jakość oceny) i dostaniesz dwa
punkty gratisowe. Po pierwsze, za fabułę, za oryginalność i za umiejscowienie
wszystkiego w Uniwersum DC. Po drugie, za płynne dialogi i wartką akcję, a
także za potencjał.
2/4
pkt
8.
Podsumowanie
Wszystko,
co chciałam powiedzieć, zawarte zostało w tej ocenie. Wiem, że jest ona nieco
chaotyczna, więc jeśli będzie chciała, abym coś wytłumaczyła jaśniej – pisz
śmiało. Nie pogniewam się.
Podsumowując,
opowiadanie mi się spodobało i prawdopodobnie, gdybym miała więcej czasu,
pokusiłabym się na to, aby zostać wierną czytelniczką. No, na sam koniec dodam
– popracuj nad szatą graficzną.
2/5 pkt
Razem
zebrałaś 66 punktów, co daje ci
ocenę dobrą. Mocną, porządną i w
pełni zasłużoną czwóreczkę. Gratuluję!
Dzień dobry, dziękuję za ocenę ^^
OdpowiedzUsuńNie naczekałam się aż tak bardzo - poza tym blogasek zdążył kapkę urosnąć, akcja mi się jednak powoli rozwija.
'Joke on Me' z grubsza oznacza coś w stylu 'Dobre, udało ci się mnie nabrać' skrzyżowane ze 'Uh, zrobiłem się na szaro!'. Generalnie żart wypalił, lub obrócił się przeciwko wykonawcy, którym jest osoba wypowiadająca słowa. Ja uwielbiam angielski za takie konstrukcyjne niuanse.
Armia dużych liter na belce - ale no... Joker! Ten Joker!
Skłonność do przesadyzmu? Huh? I to na podstawie fotoszopki z oficjalnego loga i grafiki zombiastych łapek wyobracanych we wszystkie strony? :D Woah, czuję się spsychoanalizowana.
Głównym celem grafiki na blogu była czytelność, reszta ma być względnie estetyczna, nie lubię udziwnień.
Co do akapitów - onet raczej nie planuje porozumieć się w tej kwestii z Wordem, tak samo w sprawie justowania. Nie mam czasu edytować notek n razy, żeby porozdzielać, co posklejał.
'Nie buduję długich, skomplikowanych zdań'
Dziękuję! Dziękuję! Kocham Cię! Dziękuję!
Uh, może reakcja przesadzona, ale rozbudowane kolosy ciągnące się przez cały akapit od daaaawna były moim problemem.
Biała czcionka winą onetu. Wystarczy odświeżyć stronę i powinno wrócić do normy.
Co do kreacji Jokera - uh, ciężko powiedzieć o tym, że istnieje jakikolwiek kanon, bo on się zmienia przez cały czas. Ja zamiast iść w tego z B::TASA zmiksowałam raczej Jokera z komiksów z tym z 'Under the Red Hood'.
I nie, Raven i Bestia nie byli świrami, wybitnie nie. Nie wgryzali się w żarówkę, żeby wylądować na oddziale i w ten sposób przemycić szkło, żeby wsypać je do żarcia lekarza i w ten sposób powolnie go zabijać.
Tytani mieli wypaść przy nim normalnie, co do jednego. Bo, cholercia, to Joker. Koleś z socjopatycznym usposobieniem i liczbą psychoz długą na akapit, dla którego nikt i nic nie jest tak naprawdę realne. To tylko jeden, paskudny gag z jego perspektywy. Nie ogranicza go absolutnie nic - strach, moralność, uczucia. Jest tak oderwany od rzeczywistości, że nie mogę tego nie podkreślać. Głos Hamilla mógł się nieco przytłumić, bo w porównaniu z dowcipną animowaną wersją, ta jest brutalniejsza i no... straszna, zwyczajnie. Chociaż jesteś pierwszą osobą, której gdzieś tam nie dźwięczy ten Lyke Skywalker ;)
W kwestii narratora - używam raczej tego personalnego niż autorialnego. On siedzi niejako w butach bohaterów, jest stronniczy, złośliwy i zgryźliwy, a narracja często zlewa się z tokiem myślenia bohaterów. Taka maniera.
Dialogi to mój mocny punkt, przeważnie uważam za niego również kreację bohaterów - fakt, tutaj mogłam zawalić i przydałoby się kapkę więcej opisów. Następnym razem nie piszę powieści w tydzień.
Czytałam rozdziały przed publikacją i naprawdę nie chcesz wiedzieć, jak wtedy wyglądały - pisząc piszę, nie przejmuję się detalami. Niestety, moje zdolności autokorekty pozostawiają sporo do życzenia.
Dlatego, uhuh, zgłoszenia do ocenialni. Niecnie wykorzystuję was do łapanek ^_^
A w zakładce o Autorce dowiadujemy się całkiem sporo, zaczynając od tego, że lubię zrzędzić, poprzez moje hobby. CV zamieścić raczej nie mam zamiaru :D
CherryPie
Dziękuję za rozwianie wątpliwości z adresem, już wszystko jasne i zwracam honor.
UsuńNie była to żadna psychoanaliza, tylko moje odczucia, dlatego tak napisałam. Mam nadzieję, że w żadnej mierze cię to nie uraziło.
Co do Onetu, przenoszą się na platformę blog.pl - życzę tam powodzenia ;)
Widocznie zwalczyłaś problem z długimi zdaniami, które niegdyś były i moją zmorą, czasami nadal są.
Ach, ja tam może nieco bardziej rozbudowałabym zakładkę "Autorka", ale nie każę wstawiać ci tam CV, broń boże! ;)
Onet się nie przenosi naw Blog.pl. Onet i Blog.pl od lat ze sobą współpracowały, a teraz cały ten biznes zostaje oddany platformie Wordpress. A przynajmniej takie informacje sama wyczytałam z blogów redakcji Onetu i Blog.pl. Przepraszam, potrzeba wtrącenia się była silniejsza ode mnie. ^^
UsuńAle w zakładce o Autorce jest naprawdę wszystko, co mam ludziom do powiedzenia. Jeżeli ktoś chce czegoś więcej, to niech trochę pogogla, śladów w sieci wystarczająco wiele, żeby dojść do tego, kim jestem ;)
OdpowiedzUsuńblog.pl ssie i chyba nauczę się kodować, żeby sobie napisać szablon wedle gustu. Albo machnę ręką i po prostu będę publikowała na fujfujnecie. W zasadzie nawet wygodniej, paragrafowanie zamiast akapitów wygląda czytelniej.
W ocenie zastanawia mnie jedna rzecz - dlaczego mi streszczasz, co napisałam? Jako autor wiele z tego raczej nie wyniosę, więc to w zasadzie marnowanie miejsca, w którym pogadałabyś o swoich wrażeniach, przemyśleniach, ogarnęła prawdopodobieństwo wydarzeń i takie tam. W każdym razie mnie takie coś pomogłoby znacznie bardziej ;)
CherryPie
Hmm... Wiesz, głównie chodzi tutaj o to, że miałam przerwę, a nawet taka krótka potrafi wybić człowieka z rytmu. Miałam trudność z napisaniem tej oceny, przyznaję szczerze i męczyłam ją ponad dziesięć dni, co mi się jeszcze nigdy nie zdarzyło. Wydawało mi się, że w treści napisałam i o tym, i o tym. Streszczam dla innych osób, które będą czytać tę ocenę i może zainteresują się twoim blogiem. Ale wezmę tę radę do siebie.
UsuńIMO oceny powinny być skierowane do oceniającego, a dodatkowa publika to tak raczej kątem, ale na dobrą sprawę każdy oceniający podchodzi do sprawy nieco inaczej. Chociaż streszczanie rozdziałów na wyrywki, to tak teges... zdecydowanie wygląda jak zły pomysł.
UsuńKiedyś też się bawiłam w ten biznes, nawet ambitna byłam i czytałam od deski do deski robiąc kolosalne łapanki, ale wymiękłam, jak mi podrzucono blogaska z 600 notkami. Dobiłam do połowy XD
CherryPie
Och, wątpię, aby Onet zajął się owymi przenosinami AŻ tak szybko, aczkolwiek miło mi słyszeć zapewnienia. :)
OdpowiedzUsuńZe swojej strony, zgodnie z obietnicą daną sobie i wszystkim oceniającym, którzy oceny "Sukcesji" się podejmują, informuję, iż za 10 dni szata graficzna "Sukcesji" ulegnie zmianie.
A ocena, nawet po przerwie, trzyma poziom poprzednich, przynajmniej moim zdaniem, zatem niepotrzebnie się martwiłaś. :)
Pozdrawiam ciepło
Hakuna, mam do Ciebie prośbę. Zamieniłabyś się ze mną blogami?
OdpowiedzUsuń