Witam wszystkich!
(Zwłaszcza załogę i drugą stażystkę, Lullaby, można powiedzieć - towarzyszkę niedoli na okresie próbnym).
Nie będę ukrywać, że to moja pierwsza ocena tutaj i trochę się denerwuję. Mam, oczywiście, nadzieję, że Wam się spodoba, ale wiadomo, jak to z nadziejami bywa.
Ujmę to tak: skończyłam ocenę
bloga dzień przed tym, jak Autor zmienił belkę i, najwidoczniej, czcionkę,
której nie mogę załadować. Zmiany zobaczyłam dziś rano, kiedy praktycznie
wklejałam ocenę. W związku jednak z tym,
że odrobinę zmieniło to ocenę i blog prześlizgnął się na granicy, częściowo zmieniłam
treść. Właściwie powinnam była jeszcze troszkę pojechać po punktach, ale nie jestem złośliwa.
Blog: say-farewell
Autor: tpiapiac
Oceniająca: Corriente
1. Pierwsze wrażenie
Say-farewell. Na polski będzie to
mniej więcej "żegnaj się" (powiedz-żegnaj
gorzej brzmi). Nie przeszkadza mi obcojęzyczny zwrot. Jak to Autor ujął, „nie
lubi braku polskich znaków w adresach, gdyż wydają mu się niekompletne =
brzydkie”. I trudno się z tym nie zgodzić.
Po pierwsze kojarzy mi się to z
"Lalką". Drugie skojarzenia są mniej optymistyczne. Może być o
opuszczeniu. O śmierci. O wielu innych, niemiłych rzeczach też.
Wchodzę. Nie uderza mnie po
oczach ostry kolor, wyskakujące okno z reklamą, nie widzę nawet nagłówka. Jakoś
mi to nie przeszkadza.
„Część czwarta”. Czyli, jak
rozumiem, opowiadanie. Świetnie.
Na pierwszy rzut oka belka (Miłość cierpliwa i łaskawa jest, ale moje
serce tak Cię kocha, że jest największą zazdrością umysłu) niewiele ma
wspólnego z adresem bloga. Gdzie tutaj to pożegnanie? Zaraz potem myślę sobie
jednak, że może jest w tym jakiś sens, który wyjaśni mi treść. Oby tylko nie
był zbyt głęboko ukryty.
Słyszałam gdzieś chyba napis z
belki. Podobał mi się wtedy i podoba mi się teraz. Oczywiście, musi być miłość,
a skoro miłość, to pewnie też cierpienie... Przez chwilę zastanawiam się nad
tym wszystkim, usiłując wymyśleć, jaką to historię można dopasować do tego
opisu, ale w końcu dochodzę do jedynego słusznego wniosku – że tę część trzeba
pozostawić autorowi bloga i nie nakręcać się zbytnio, bo rozczarowanie może
przesłonić właściwe walory tekstu.
Dopiwszy kojącą, zieloną
herbatkę, oręż w walce z opisami uczuć, zjeżdżam w dół i przyglądam się reszcie
strony.
Wszystko jest w miarę porządne i
zorganizowane. Nie widzę chaosu, zgubionych kropek, literek, przecinków,
skaczących obrazków, kiepsko wklejonych zdjęć i grafik. Jest... schludnie. I
może z tym słowem przejdźmy dalej.
14/15 pkt.
2. Szata graficzna
Cudowny jest ten szablon,
naprawdę. Niby nic, nie ma nawet porządnego nagłówka, ale są delikatne kolory,
nieduże fotografie w kolumnie po prawej, bardzo ładne tło. Nie wiem jeszcze co
mają symbolizować te kwiaty, być może się dowiem (a może nie ma w nich żadnej
symboliki, po prostu ładnie wyglądają – ta koncepcja też w pełni mi odpowiada).
Czcionka jest przeurocza. Owszem,
miewam problemy z czytaniem – gdyby tylko te literki były troszeczkę bardziej,
nawet niedużo, „znormalizowane”, czytałoby mi się lepiej, ale to tylko
subiektywna opinia.
Jak już muszę się do czegoś
przyczepić, to do koloru odwiedzonych linków. Ten zabrudzony żółty nie
komponuje mi się z szarością. Może czerwień byłaby wyjściem?
O błędzie w nagłówku nie wspomnę,
bo zniknie, kiedy poprawi się belkę.
Znowu ta statystyka. Tym razem
jest w kolumnie, niezbyt eksponowana, półprzezroczysta. Nadal nie rozumiem, po
co to komu, ale ostatnio wszyscy się upierają, żeby informacja, ile osób
odwiedziło danego bloga, była wypisana wołami nad treścią. Tutaj nie ma ani
wołów, ani miejsca nad treścią. Do przełknięcia.
19/20 pkt.
3. Treść
Za długo nie będzie, bo rozdziały
są tylko cztery.
Po pierwsze, jest to opowiadanie.
Po drugie, w rodzaju pamiętnika. „W rodzaju” dlatego, że, z tego co widzę,
zawiera rozmaite zwierzenia, a nie jest to list ani dziennik. Dla własnej wygody
przyjmuję, że pamiętnik.
Patos leje się z tego tekstu
strumieniami i powoli ścieka po mojej klawiaturze, ale skoro tak lubisz... Z
jednej strony, baaardzo to podniosłe, a z drugiej, bardzo poetyckie. Co
ciekawe, zwykle przy tego typu tekstach mam ochotę wstać i uderzyć głową w mur,
tym razem to uczucie nie jest tak silne. Może to z powodu dość smutnej
tematyki.
(Zgadłam, jest
o śmierci.)
Co prawda bohaterka pisze w
stylu: To ta część, która mimo, że
przepełniona prozaicznością i głębią irrelewantności, wolałabym omijać szerokim
łukiem, ale nie potrafię ukrywać tego, iż jest tym co spowodowało wzburzenie
nagłej fali mocy w
moim ciele, zupełnie tak, jak czyni to ocean - wyrzuca fale i rozbija
je o skalisty lądowy klif. Z początku myślałam, że naprawdę ma skłonności
do zbytniej egzaltacji (kto by tak nie pomyślał?), ale wraz z rozwojem wydarzeń
zaczynam się nad tym zastanawiać. Najbardziej wstrząsnęła mną część trzecia i
czwarta, kiedy to poczułam raczej złość na bezceremonialne wypraszanie jej z
mieszkania i pocieszenie siostry (może jestem nieczuła, ale nie rozumiem,
dlaczego tak miałoby być lepiej dla niego. Lepiej dla niej, owszem. Nie chciał
jej skrzywdzić. Ale z czysto egoistycznego punktu widzenia, on nie ma już nic
do stracenia...).
Z kolei główny bohater jest... No
właśnie, nie potrafię powiedzieć, jaki on jest. Z jednej strony wydaje mi się
obrażalski, skłonny do złości i niekiedy brutalny (część 3), ale z drugiej
strony, zdaje się naprawdę kochać dziewczynę (część 4). Lubi też moknąć w
deszczu i uważa, że szalenie romantyczne jest ocieranie się o mokre drzewa i
brudzenie ubrań na zielono.
Kiedy dojechałam do końca części
czwartej, chciałam więcej. Naprawdę. Dopiero potem zdałam sobie sprawę, że na
razie są tylko cztery notki i to była
szkoda.
Nie umiem za wiele dodać. Ten
tekst nie jest niedopracowany, wręcz
przeciwnie, widać w nim dobry pomysł i warsztat. Prywatnie oddarłabym główną
bohaterkę z jej poetyczności. W końcu – straciła go. Nie pisze poematu o
zachodzie słońca. To jej zderzenie z brutalną prawdą i rzeczywistością widać
najbardziej w części czwartej, kiedy nareszcie skupia się trochę na detalach.
Kiedy obmywa go z krwi i nie czuje się przez to „lepsza” czy dowartościowana. To jest właśnie ta brutalna prawda.
Ale... mam wrażenie, że plączesz
się w zdaniach, które mają być za bardzo poetyckie. Zlustrowałeś mnie po raz kolejny, przeszywającym spojrzeniem - Jestem
tu, by cię kochać - nie mówiąc już nic więcej, wróciłam do wcześniej
rozpoczętej czynności, jaką było zrobienie napojów.
Nie wspominam o tym, kto mówi
„jestem tutaj, by cię kochać”. Może ta dziewczyna naprawdę ma duszę poetki. Ale
„zlustrowałeś mnie po raz kolejny przeszywającym spojrzeniem” to zdanie, które
pasuje do taniego romansidła. Ten tekst nie jest tanim romansidłem, a jednak czasem
mam wrażenie, że czytam właśnie coś takiego, tylko że happy endu nie będzie. I
wystarczyłoby powiedzieć „wróciłam do przygotowywania napojów”, zamiast ubierać
to w rozwlekłe zdania. Przerost formy nad treścią zasadniczo tekstowi nie
służy.
Podsumowując – to, jak się ten
tekst spodoba, zależy od gustu czytelnika. Ja osobiście w większości dostaję
lekkich drgawek na widok poezji, ale zainteresowała mnie sama opisywana
historia. I chciałabym wiedzieć, jak to się potoczy dalej.
15/20 pkt.
4. Błędy
CZĘŚĆ I
” Czułam cała sobą
zbliżającą się miłość, ta zaś pojawiła się w końcu.”-
całĄ
„Kupiłeś jej lody czekoladowe na widok,
których zabłyszczały jej oczy o intensywnym, morskim odcieniu.” – przecinek przed „na”, zamiast „których”.
CZĘŚĆ II
„ Tak czy inaczej muszę powiedzieć, coś o czym chciałem już od
dawna i teraz wiem, że to będzie rzecz pomocna. Choć długo zastanawiałem się
jak to okazać, zwlekałem w konsekwencji czego nie zdążyłem, to jednak po
kryjomu odwzajemniłem Twoje uczucia.” – przecinek przed „o czym” zamiast
przed „coś”. Przecinek przed „w konsekwencji”.
„Kryłem się z tym tak długo, bo wiedziałem jakie będą tego
konsekwencje, przynajmniej spodziewałem się tego co mogłoby nastąpić i nawet
nie masz pojęcia jak bardzo martwiłem się tym, że jesteśmy ze sobą coraz
bliżej.” – przecinek przed „jakie”, między „tego, co”, przed „jak bardzo”.
„ Jestem ci wdzięczny, za szacunek, docenienie w taki sposób w
jaki nikt na mnie nie patrzył.” – pierwszy przecinek zbędny, drugi
przecinek przed „w jaki”.
CZĘŚĆ III
„Pragnę codziennie odświeżać sobie w głowie to jak wyglądałeś, jak
pachniała twoja skóra, jak w pełnym blasku słońca mieniły się twoje oczy, a
także jak smakowały twoje pełne usta.
I uśmiechu!” – Ale co uśmiechu? Brak uśmiechu? Kształt uśmiechu? A może sam uśmiech?
I uśmiechu!” – Ale co uśmiechu? Brak uśmiechu? Kształt uśmiechu? A może sam uśmiech?
„Nie czuję się zepsuta, inna, ani też gorsza z tego powodu, wręcz
przeciwnie, naprawiłeś mnie.” – bez przecinka przed „ani”.
„Tak czy inaczej stawiałam nas na miejsce głównych bohaterów i nawet się
w tym odnajdywałam.” – na miejscu
CZĘŚĆ IV
Pierwszy czołoblat zaliczyłam
chyba przy „głębi irrelewantności”. Ja wiem, poetyckie to bardzo, ładnie brzmi
z angielska, a samo słowo jest dopuszczalne w grach. Ale jakoś kompletnie nie
pasuje do tekstu literackiego.
„Chociaż tyle, bo zgaduje, że potem bym to zbagatelizowała i, i tak
weszła z buciorami w twoje życie” – zgadujĘ. I niepotrzebne „i, i tak”.
Cokolwiek to znaczy. Można zastąpić „i tak czy inaczej”.
„Ale ku wszelkim nadziejom, nie zrobiłeś w stronę tego,
aby dać mi jakakolwiek szansę na to.” – zdanie jak żywcem wyjęte
z translatora. „Ale wbrew wszelkim nadziejom, nie zrobiłeś nic,
aby dać mi na to jakąkolwiek szansę”, na przykład.
„Kiedy odchodziłam do moich uszu doszło twoje przekleństwo. Wydałeś się
przez to zły na coś.” – przecinek przed „do”. A co do drugiego zdania...
przez przekleństwo wydawał się zły? To raczej skutek, nie przyczyna.
„W tamtej chwili po pustce w głowie skakały mi pojedyncze myśli
odnośnie tego jak powinnam się zachować wobec tego jak mnie traktujesz.” - albo próżnia, albo cząsteczki. Jak coś może
skakać w pustce?
„Zaparzyłam wody, jednak po otwarciu pierwszych drzwiczek zawieszonego
na ścianie rzędu szafek, trafiłam na pełna apteczkę” – pełnĄ.
„- Przestraszyłeś mnie - wyznałam. Nie słyszałam, aby ktoś szedł w moim
kierunku - Herbaty - powiedziałam lekko.” – Brakuje kropki po „kierunku”.
„ - Leży na stole, obok cukru i kubków jakie postawiłaś - podążyłam wzrokiem za jego wskazówka i rzeczywiście też tak było.” – obok cukru i kubków, które postawiłaś. WskazówkĄ.
„ - Leży na stole, obok cukru i kubków jakie postawiłaś - podążyłam wzrokiem za jego wskazówka i rzeczywiście też tak było.” – obok cukru i kubków, które postawiłaś. WskazówkĄ.
„- Nie zauważyłam tego wcześniej - spojrzałeś na mnie z
nieprzeniknionym wyrazem twarzy jaki udało mi się zdefiniować, mam nadzieję, że
błędnie. - Nie mam zamiaru cię szpiegować - zaopiniowałam.” – Kropka po
„wcześniej”, „spojrzałeś” z dużej litery. Nieprzenikniony wyraz twarzy, jaki
udało się zdefiniować? W dodatku błędnie? Nie rozumiem tego zdania. Opiniować, wydawać opinię. Można by
zastąpić słowem „stwierdziłam”. Po prostu.
„Fakt, miałam nikłą nadzieję, ze wszystko potoczy się tak jak sobie to
wyobraziłam, po kolei, bez zbędnego pośpiechu.” – że
„chce żebyś była szczęśliwa, zawsze wierna
swoim ideałom i uśmiechnięta. Chce żebyś pozostała sobą,
by moje odejście cię nie zmieniło.” – pierwsze „chcĘ” z dużej
litery, jest po kropce. Zabrakło ogonka w drugim „chcę”.
Kosmetyczne są te błędy.
10/15 pkt.
5. Dodatki
Na blogu mamy ramkę „natchnienie”,
czyli, jak rozumiem, utwory, które inspirują Autora. Ciekawy wybór, zwłaszcza,
że niektóre znam i bardzo mi się podobają („Bleeding Love” na przykład.
Klasyk).
Jest też podstrona wyjaśniająca
adres bloga, bardzo przystępnie.
Zakładka o autorze. No tak, coś w
niej napisać trzeba, a zgadzam się, nie zawsze jest potrzebna. Zawsze warto
pisać. Nawet do szuflady (przede wszystkim do szuflady, chociaż obecnie tą
szufladą jest Internet – i dobrze, czasem można trafić na ludzi, którzy czasami
naprawdę się na tym znają).
„Pointa”. Jeszcze zanim tam
zajrzałam, czułam, że to będzie mocny cios. A zobaczyłam tylko demota, który w
dodatku niewiele mi wyjaśnił. Można by tę podstronę doczepić do „Say farewell”.
Linki są porządne i
posegregowane. I ta ciemna czerwień naprawdę ładnie wygląda.
7/8 pkt.
6. Liczby
Widzę ładne, porządne komentarze
z odpowiedziami Autora. Nie mam powodu, żeby nie dać maksimum.
5/5 pkt.
7. Gratis
O tak, blog zdecydowanie rzuca
się w oczy. Wyróżnia się tym pokręconym stylem i ciekawą historią. Może gdyby
poszperać, znalazłoby się coś podobnego, ale ja nie szperałam i na nic takiego
jeszcze się nie natknęłam.
4/4 pkt.
8. Podsumowanie
Widziałam w linkach odnośnik do
czegoś, co nazywa się „korekta24”. Jeśli korzystasz z ich usług, wyrzuć linka
do śmieci. Nawet nie chodzi o kwestię interpunkcji, możliwe, że się na tym nie
znam, ale uciekające ogonki, czasami fleksja... Niby drobnostki, a psują odbiór
tekstu, a czasami dezorientują.
Swoją szosą, chciałabym
przeczytać opowieść o Angeli, ale, z tego co widzę na innym blogu, jeszcze jej
nie ma, więc... poczekam. W końcu kiedyś chyba będzie, a ja trzymam za słowo!
Ta historia jest interesująca.
Forma też. Zdarzają się drobne potknięcia, ale, jak już wspomniałam, to tylko
kwestia kosmetyki, nic więcej. Uważam, że ten blog ma potencjał i byłabym zadowolona,
gdyby cieszył się zainteresowaniem, na jakie zasługuje.
5/5 pkt.
W sumie punktów: 79, co daje ocenę bardzo dobrą z minusem.
Gratulacje!
Dziękuję bardzo za ocenę bloga.
OdpowiedzUsuń5-, nawet 3, by mnie satysfakcjonowało.
Blog po części jest tym "pamiętnikiem", po części opowiadaniem, dlatego zrezygnowałem ze zwrotów typu "cię" pisanych wielką literą.
Nie do końca zgodzę się z użyciem "trudnych" słów, nie są archaizmami, a ponad to język polski jest tak piękny, że po prostu wymagam od siebie, aby na nowo go odkrywać. Tego typu opisy są bardzo w moim stylu (od tej poetyckiej strony, jakkolwiek, by tego nie nazwać).
Literówki, tak... Często mam z nimi problem (o interpunkcji w stosunku do "," nie wspomnę ), byłoby lepiej gdybym był bardziej skupiony przy sprawdzaniu notek, jednak, kiedy nie zaznacza mi błędów utwierdzam się bardziej w przekonaniu, ze jest dobrze, a to często zgubna myśl, bo może właśnie zabraknąć ogonka czy kropeczki...
Także nie mówiąc nic więcej, dziękuję :)
P.S. Zgłosiłem dwa inne blogi do Ciebie, nie wiem czy czasowo z publikacją notek się zgadza, ale zależy mi na ocenie mimo wszystko ^^
No właśnie, autokorekta nie poprawi na przykład "chce", bo to poprawna forma :)
UsuńTak naprawdę czytając swój własny tekst trudno dostrzec brak ogonka... bo za dobrze znasz to, co wyszło spod pióra :)
PS. Posty są z 16 i 11 lipca, myślę, że nie będzie problemu czasowego ;)
Za tak nijaki, niedopracowany wystrój dałaś 19 punktów? Nie dałabym nawet 5 ://
OdpowiedzUsuńMyślę, że to subiektywne... Ja kieruję się zasadą, że autor wybiera taki szablon, jaki mu pasuje, a mnie średnio obchodzi opakowanie. Zwracam przede wszystkim uwagę na treść. Oczywiście, gdyby na szablon nie dało się patrzeć, nie dałabym tylu punktów, ale nie mam takiego problemu. :)
UsuńCzyli jednak muszę tam zajrzeć ;D
OdpowiedzUsuńWidzisz, tpiapiac, mówiłam, że u mnie będziesz czekał wieki na ocenę ^^
Ładna notka Corriente, jak tak dalej pójdzie - nie masz czego się obawiać. Na pewno zostaniesz u nas oceniającą ;)
:P Co nie zmienia faktu odnośnie regulaminu - pkt bodajże 13 XD
UsuńMusisz, musisz :pp