Wyszło tak, że otwieram Nowy Rok na Teatralnej, aczkolwiek nieoficjalnie ;) Tym niemniej, miło mi Was powitać po Sylwestrze (mam nadzieję, że szałowym) i liczę, że weszliście w rok 2013 pełni energii i sił do dalszej pracy!
We fragmentach widać chyba, że
nieudolnie próbowałam ubarwić ocenę, ale, niestety, nie dorastam Autorce do
pięt...
Ale uprzedzam – ocena zawiera duuuże
stężenie absurdu!
___________________________________________________________
Autorka: Seliandina
Oceniająca: Corriente
Akt I
Scena pierwsza: Przestrzeń sceniczna
Scena pierwsza: Przestrzeń sceniczna
Miłość silniejsza niż krew.
Adres mnie zachwyca, widzę, że
czynnik romansidła i mHroczności bije od niego na kilometr. Ale chwila, chwila,
gdzie jest cytat na belce? No ja się pytam, gdzie? O, nie ma?
Na szczęście sytuację ratuje
niezawodny jak zawsze Paolo, którego cytat zdobi nagłówek (w sumie mogłaś tu
dać jakąś głębszą refleksję, na przykład „Żelazko jest gorące, kiedy się
nagrzeje”, to taka byłaby, wiesz, metafora życia). Szata graficzna jest czarna,
mroczna do zamroczenia wręcz. Pojawiają się w niej jednak czerwone elementy,
które mogą oznaczać (uwaga, uwaga, bawię się w symbolikę!) miłość i...
nienawiść? Wojnę? A może po prostu chodzi o krew? Jakże genialnie w takim razie
skomponowany adres!
Tak szczerze, to pierwsze, co
przychodzi mi na myśl jako skojarzenie z „czerwony”, to „pomidor”...
10/10
pkt.
Scena druga: Dekoracje
Jak już wspominałam, jest ciemno i
czarno. Ciśnienie mi skacze, bo ciemno i literki w dodatku takie małe, ale z
zaskoczeniem stwierdzam, że czyta się to całkiem dobrze i oczy mnie nie bolą po
pierwszych dwóch zdaniach. Punkt dla Ciebie.
Ten kwiatek w nagłówku tak celowo,
czy może przypadkiem wchodzi na tekst?
Mimo wszystko blog jest zaskakująco
wręcz estetyczny, nawet pomijając jego mroczność/tajemniczość/zwyczajny nadmiar
koloru czarnego (niepotrzebne skreślić) i utrzymanie właściwie tylko w dwóch
kolorach. Bardziej by mnie przerażał różowy, słitaśny blogasek.
10/10 pkt.
Scena trzecia: Sceneria
Scena trzecia: Sceneria
W sumie elegancki jest ten
kalendarz, nigdy mi się nie podobały toporne prostokąty, a ten całkiem nieźle
się prezentuje.
Kliknięcie w „Bohaterowie” wyrzuca
mnie na jakąś dziwną podstronę, gdzie Onet, ze swoją uroczą przewrotnością,
wita mnie następującym napisem:
Jest to trochę krępujące,
nieprawdaż? Nie
udało się znaleźć tego, czego szukasz. Być może wyszukiwanie lub jeden z
poniższych odnośników przyniesie lepsze rezultaty.
Czuję się skrępowana jak nie wiem...
„Opowiadania” też nie działają. W
zasadzie tylko „Ocenialnie” nie prowadzi mnie na manowce.
W opisie „Oto ja” widnieje kwiatek
na kwiatku, przytaczanie tego nie ma sensu, acz jest urocze...
Odejmę tylko punkty za te podstrony
donikąd. Aczkolwiek odpowiedz OnetBloga mnie zabiła...
3/4 pkt.
Akt II
Scena pierwsza: Scenariusz
Scena pierwsza: Scenariusz
PROLOG
Spodziewam się, że wyszeptał,
zasłonięty burzą swych białych jak biel koszuli wypranej w Perwollu włosów:
— Mała, na chacie mam gar
pierogów z kapustą.
ROZDZIAŁ 1
Zaiste, signiorina, uroda twa
olśniewającą jest i każdy parobek jak Wenecja długa i szeroka nie może ci tego
odmówić. Rubinowe twe oczy w kolorze purpury, czernią czarną jak czerń
otoczone, których jedno spojrzenie do arytmii serca doprowadzić może, a płomień
miłości w mózgu obdarzonego pożar powoduje...
Zresztą, nie dziwię się, że
Selena nie lubi Aminy, w końcu jeśli ta przypadkiem pachnie rybą...
ROZDZIAŁ 2
Czuję się oszukana, mnie
nigdzie się nie udało dostać miecza, nawet w męskim stroju... :C
Nie mówiąc już o tym, że nie
mam oczu jak pnące róże, no masakra po prostu, nic dobrego mnie w tym świecie
nie spotka. Oficjalnie się załamuję.
ROZDZIAŁ 5,5
Seliandino, w tym miejscu
oficjalnie oczekuję instrukcji zapicia wampira. Nie ma, że się nie da, Selenie
się udało, to mi też się uda, no! I przynajmniej będę miała dobrego questa na
grę w butelkę.
ROZDZIAŁ 6
Kurczę, no, a myślałam, że
chociaż pomiędzy wąpierzami nie ma podziałów klasowych, to nie, ona na złość
musi być arystokratyczna.
Cierpię.
ROZDZIAŁ 7
Kwiczałam sobie radośnie już od
jakiegoś czasu, ale „mosiężny tron z czarnego marmuru” rozłożył mnie na
łopatki.
Nie wiem, czy dam jeszcze radę
wstać.
Swoją drogą, gdyby była
„wstrząśnięta, nie zmieszana” zamiast „wzruszonej i wstrząśniętej”, to zmiana w
jej życiu nabrałaby charakteru pewnej doniosłości, nie sądzisz?
ROZDZIAŁ 9
Ejejejejej, nigdzie nie
napisałaś, że to też fanfik! :{
Z innej beczki – okropnie mi
się podoba droga dołączania do wampirzej gawiedzi! Tylko że po takim szkoleniu
to można już zostać honorowym dawcą krwi, a wąpierzem niekoniecznie...
ROZDZIAŁ 10
Spadłam z krzesła i stłukłam
sobie... plecy. „Metalurgia bez zasad BHP”, toż to przepiękne.
ROZDZIAŁ 11
A myślałam, że ten chłopak- bóg
grecki wyglądał tak:
Zaiste, „czymś” byli z
pewnością, aczkolwiek Twoja wersja ich historii bardziej do mnie przemawia niż
wynurzenia Meyer.
ROZDZIAŁ 12
No popatrz, popatrz, ile może
zdziałać jeden celny cios w klatę...
Chociaż bardziej spodziewałabym
się walki, która wyglądała tak:
ROZDZIAŁ 13
Znowu prawie padłam. Szczerze
powiedziawszy, kilka razy. Na pewno przy „strunie obojczyka”, potem przy „ruchu
płynnym niczym uderzenie ogona glonojada”, „pokrywaniu czułymi pocałunkami
niczym filiżankę szkliwem”... „Buzdygan w jaskini przyjemności”, cudeńko, tutaj
już się popłakałam.
Seriously, jak w tym miejscu
można się było na tym opowiadaniu nie poznać?
ROZDZIAŁ 14
A służący przemykali się i ukrywali tak:
Smoooooczki!
O proszę, a Jaime jest
wstrząśnięty!
„To Edward Cullen, nie mam
cienia wątpliwości”. Aaaaach, ile bym dała za te słowa gdzieś w środku Sagi...
ROZDZIAŁ 16
Drakuś! A już myślałam, że się
nie pojawi, a już na pewno nie spodziewałam się obsadzenia go w roli
właściciela restauracji i...
Kupiłaś mnie tymi pierogami!
<3
W tym miejscu to chyba wielki
wstyd przyznać, że nigdy nie przebrnęłam przez „Władcę Pierścieni” (ale
próbowałam, naprawdę, kilka razy, ale to nic nie dało, nawet Dostojewskiego
łatwiej się czytało). Tym niemniej, faktycznie, jakaś słaba ta Arwena, skoro
tipsów nie lubi...
ROZDZIAŁ 17
Przyznaję Selenie absolutną
rację, o wizerunek trzeba dbać! Całe szczęście, że wzruszyła ramionami, jeszcze
by się Draco poczuł dowartościowany. A bohaterce to daje +50 do olewania świata
zewnętrznego.
Oooooch, Zoologiczny
Uniwersytet Okultystyczny...
ROZDZIAŁ 18
Ach, z łezką w oku wspominam
swoje odległe początki...
“To
Sherlock Holmes, sławny detektyw. Twoi rodzice zatrudnili go do rozwiązania sprawy morderstwa
Cullenów. Nikt co prawda po nich nie płacze, ale trzeba się tym zająć.Teraz będziemy musieli zbadać sprawę jeszcze tego elfa.”
Wspominałam już, że mam twardą
podłogę, prawda?
A tak serio: może to wina
późniejszych rozdziałów, ale ja jakoś nie miałam wątpliwości co do charakteru
Twojego opowiadania. I bardzo przyjemnie czytało mi się komentarze pod
początkowymi rozdziałami, chociaż podziwiam Twoje umiejętności aktorskie, ja
bym chyba nie wytrzymała.
Szkoda tylko tych czytelniczek,
które są przekonane, że to tak poważnie...
Tym niemniej, wracając do
komentarza rzeczowego: doskonale operujesz wtórokanonem! Selene „nie schodząca
na śniadanie”, bo jest jeszcze za wcześnie mnie Ómarła. Na śmierć. Brakowało mi
tylko wtrąceń w rodzaju „matka umarła przed jej urodzeniem” albo „koń stanął
dęba i obrócił się na pięcie”...
Spodziewam się, że pisanie tego
dzieła (broń Boże, bez sarkazmu mówię, to jest genialne!) jest na tyle
odmóżdżające i przyjemne, że będziesz kontynuować, bo, na Bora najzieleńszego,
warto!
35/35 pkt.
Scena druga: Niedomówienia
Nie
no, bez żartów w tej kategorii...
Albo nie, dodam coś na osłodę,
może uda Ci się to jakoś wykorzystać?
15/15 pkt.
Scena trzecia: Teatr... amatorski?
Scena trzecia: Teatr... amatorski?
Tutaj również z czystym sercem mogę
przyznać maksa, bo opowiadanie jest jedyne w swoim rodzaju – albo przynajmniej
jednym z niewielu, bo nie spotkałam się jeszcze z tak przepięknym rozłożeniem
absurdu wszystkich opek na czynniki pierwsze i zebraniem ich jeszcze raz,
celowo, w formie, która ma stanowić czystą rozrywkę. I spełnia to zadanie.
6/6 pkt.
Akt III
Scena pierwsza: Owacje na stojąco
W sumie Selena, Amina, Esmeralda,
Paolo, Edek, Belka, Aragorn, Jaime i arystokratyczni rodzice-wampiry tak mnie
zachwycili, że nie wyobrażam sobie, by blog owacji mógł nie dostać.
4/4
pkt.
Epilog
Dlaczego aż tyle punktów?
Bo to jest jeden z najciekawszych
blogów, na jakie trafiłam. Nie dość, że sama historia jest względnie ciekawa i
czyta się ją całkiem przyjemnie (oczywiście, jeśli zda się sobie sprawę, że to
naprawdę nie jest na poważnie), to jeszcze genialnie bazuje na wtórokanonie i
rozmaitych opkach. Cudeńko.
5/5
pkt.
W sumie punktów 86, co daje pozycję reżysera! Brawo.
PS. Dla osób, które mimo wszystko mają wątpliwości - nie, ocena w przeważającej większości nie jest pisana na poważnie.
EDIT: Ojejku, dlaczego to się tak beznadziejnie wyświetla, skoro u mnie jest zupełnie inaczej? :C Przepraszam za tę ilość enterów, ale u mnie to wygląda po ludzku...
EDIT: Ojejku, dlaczego to się tak beznadziejnie wyświetla, skoro u mnie jest zupełnie inaczej? :C Przepraszam za tę ilość enterów, ale u mnie to wygląda po ludzku...
Bardzo mi przykro, ale ocena powinna raczej być napisana dość poważnie. W taki sposób utwierdzasz autorkę, że jej opowiadanie jest dobre i nie potrzebuje poprawy. Weźmy na przykład twoją ocenę szablonu. Seriously? 10 na 10? Mówisz,że oczy cię nie bolą, a ja po kilku sekundach wymiękłam tak czerwono tam jest...
OdpowiedzUsuńOcena poważna w imieniu prowokacji raczej mija się z sensem ;)
UsuńNo, przykro mi, ale naprawdę, trudno było nie zauważyć, że blog nie jest pisany na poważnie, zwłaszcza, że autorka sama się do tej prowokacji przyznała ;)
Nie, nie uważam, że każdy blog z mnóstwem błędów to prowokacja. Wiem doskonale, że tak nie jest. Ale wierzę też, że jestem na tyle aktywną bloggerką, że umiem odróżnić jedno od drugiego ;)
Oceniany blog to prowokacja, więc dlaczego oceniająca ma traktować go serio?
OdpowiedzUsuńA czemu każdy blog z brzydkim szablonem i mnóstwem błędów zawsze jest uznawany za prowokację?
UsuńJest prowokacją ze względu na treść. A i jeszcze jest jedno forum, na którym autorki blogasków-prowokacji wyśmiewają się z oceniających, które tej prowokacji nie dostrzegły.
UsuńWiesz, że jesteś pierwszą osobą, po n ocenialni, która dostrzegła prowokację? Ja też nie mam pojęcia, jakie trzeba mieć IQ, żeby jej nie dostrzec, ujemne chyba...
OdpowiedzUsuń(nie, nie jestem autorką ;))
Ja nie stwierdziłam,że To akurat opowiadanie nie jest prowokacją, bo na pewno jest tylko stwierdziłam fakt,że nie zawsze tego typu blog musi być prowokacją.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco:)
Ale odniosłaś się do konkretnego przypadku. Nie było mowy o wszystkich blogach, była mowa o tym.
UsuńWłasnym oczom nie wierzę! Ta ocena przywróciła mi mocno już nadszarpniętą wiarę w ludzki intelekt. To pierwszy raz, gdy ktoś zorientowała się, że Selcia nie jest pisana na poważnie. Dziękuję bardzo, nieźle się ubawiłam, czytając Twoje komentarze. Moja podłoga też jest twarda.
OdpowiedzUsuńNa początku to opko miało być absolutnie idiotyczną prowokacją, jednak mój mózg nie wytrzymał i zmieniłam trochę formułę, idąc raczej w galopujący absurd. O ile na początku można było mieć wątpliwości co do tego, czy jest na poważnie, to później nie wykrywanie prowokacji bardzo mnie dziwiło. Przywróciłaś mi wiarę w ocenialnie.
A co do czytelników, to niemal wszyscy znają naturę tego opowiadanka, więc tacy biedni nie są.
Nie wiedziałam, że podstrona o bohaterach zaginęła, muszę ją reanimować, jak tylko skończą się moje problemy techniczne, bo też była absurdalna.
I masz rację, Selenkę pisze się bardzo fajnie, niesamowicie poprawia mi humor. Choć raczej była pomyślana na krótszy okres, tak łatwo się z nią nie rozstanę, zbyt ją lubię.
Dziękuję raz jeszcze i pozdrawiam
Lawinia vel Seliandina, czyli ałtorka blogaska
Dzięki, cieszę się, że Cię rozbawiłam ;)
UsuńTrudno się nie poznać zwłaszcza na tych nowych rozdziałach, które nie dość, że zawierają dość bogate słownictwo, to jeszcze są napisane piękną polszczyzną ;)
Och, ale pisanie czystego absurdu to ogromna frajda! "To moje, więc robię, co chcę, fizyka nie istnieje i wszystko jest możliwe". ^^
Również pozdrawiam i życzę dużo chęci do pisania Selenki ;)