Bardzo dziękuję
MissBloody za zgodę na publikację tej oceny.
Blog: godzina-potepionych
Autorka: MissBloody
Oceniająca: Mossi
Akt I
Scena pierwsza:
Przestrzeń sceniczna
Godzina-potepionych. Adres mówi sam za siebie: to oczywiste,
że nie spotkam tutaj ani kolorowej tęczy, ani niewinnych jednorożców. Mój umysł
już nastawia się na mrok. Otwieram link w nowej karcie. „Jesteś tym białym
krukiem, niosącym czarną śmierć”, widnieje na belce. Bez cudzysłowu i autora.
Czyli że to Twój tekst? Jeżeli tak – chwali się, jeśli nie, wypadałoby coś z
tym zrobić. Wujek Google nie podaje mi zbyt wielu alternatyw dla pochodzenia
tej frazy, a nie odejmę Ci punktów za moją dezorientację, gdyby to jednak nie
były Twoje słowa, bardzo proszę o uzupełnienie podanych wyżej podstawowych
wiadomości.
Szablon jest utrzymany w ciemnych kolorach, ale byśmy w nich
nie zatonęli dorzucono nam także plamy barw jaśniejszych. Jest ładny, jeżeli w
ogóle można tak powiedzieć o obrazku z facetem o zakrwawionych ustach. Grafika,
zwracając uwagę na swoją estetykę, jak najbardziej zachęca do pozostania na
blogu. Obszerniej wypowiem się na jej temat w scenie drugiej, teraz przejdźmy
dalej.
Widać, że dbasz o swojego bloga, niewiele mogę Ci w tym
podpunkcie zarzucić. Może tylko to, że informacje w lewej kolumnie są niewyśrodkowane
i chyba odrobinę za ciemne. Giną troszkę na czarnym tle. Jedną z naprawdę niewielu
wad wystroju tego zakamarka sieci jest też kolor tła na dole, pod „stroną
główną”. Zwyczajnie tam nie pasuje: jeżeli powyżej występujący czerwony mogę
sobie jeszcze tłumaczyć powiązaniem z krwią, tak ten różowo-fioletowy (?)
wygląda jak strącony z choinki.
Ostatnią już rzeczą, o której chcę napisać w tym punkcie
jest to, że gadżet: „Obserwują” jest wyrzucony za bardzo na lewo. Dużo
schludniej wyglądałby wyśrodkowany. (Chyba że to wina mojej przeglądarki,
jeżeli tak, bardzo przepraszam).
Podsumowując, ładnie tu u Ciebie, dobrze, że nie zaniedbujesz wyglądu zewnętrznego swojego bloga. Do poprawy tyle, ile napisałam powyżej (czyt. niewiele) i myślę, że potencjalny czytelnik jeszcze chętniej zacznie rozglądać tutaj, szukając czegoś niezwykłego.
Podsumowując, ładnie tu u Ciebie, dobrze, że nie zaniedbujesz wyglądu zewnętrznego swojego bloga. Do poprawy tyle, ile napisałam powyżej (czyt. niewiele) i myślę, że potencjalny czytelnik jeszcze chętniej zacznie rozglądać tutaj, szukając czegoś niezwykłego.
8/10
Scena druga:
Dekoracje
Nigdy nie byłam żadnym orłem, jeżeli chodzi o grafikę i chyba
dlatego tak bardzo podziwiam ludzi, którzy umieją wyczarować cuda jak niektóre
przepiękne szablony, które można spotkać na blogspocie. Twój został zrobiony w Malach
Tow. Jest naprawdę ładny, to trzeba przyznać. Na pierwszy plan wysuwa się twarz
mężczyzny, którego usta umazane są krwią. W tle widzimy jakieś drzewa, gałązki,
a trochę niżej jasny cmentarz. Pomiędzy tym wszystkim znalazło się także
miejsce na napis: „Proszę ich posłuchać! To dzieci nocy. Tak słodko brzmi ich
muzyka”. Widać oczywistą łączność z adresem. Wszakże kim są potępieni, jeśli
nie dziećmi nocy? Wszystko świetnie ze sobą współgra. Czcionki także. Nie są
zbyt wyszukane, nie za małe, nie za duże, nie męczą wzroku.
Najważniejsze wady wymieniłam już wcześniej i wtedy też
odjęłam za nie punkty. Tutaj stracisz tylko jednego – za to, że w tym wszystkim
brakuje czegoś, co nie pozwoliłoby komukolwiek odejść przed bliższym
zapoznaniem się z treścią bloga, co skłoniłoby go do pozostania tu bez względu
na wszystko, wiesz, taka odrobina magii, która skutecznie „uwięziłaby” czytelnika
w Twoim świecie.
9/10
Scena trzecia:
Sceneria
Jeżeli chodzi o dodatki, nie masz ich ani zbyt dużo, ani za
mało. Wydaje mi się, że po prostu w sam raz. Wszystkie są nazwane „po imieniu”
i łatwo trafić tam, gdzie w danym momencie byśmy tego chcieli. Mamy tutaj Spis treści, uzupełniony, zawierający
wszystkie pięć rozdziałów i prolog; jest także O opowiadaniu, w którym znajdujemy krótki zarys fabuły, nie można
powiedzieć, dość ciekawy i zachęcający do czytania; tradycyjnie odnajdziemy też
O Autorce, którego nie chcę oceniać
pod kątem innym niż poprawność, bo moją rolą nie jest powiedzenie Ci czy żyjesz
dobrze, czy źle, czy czegoś równie absurdalnego; są też poukładane i
uporządkowane Linki, którym jednak,
mimo wszystko, przydałoby się trochę luzu i odstępu pomiędzy kolejnymi
kategoriami, ewentualnie jakieś wyśrodkowanie; Powiadamiani nie jest nikomu do życia potrzebne, ale co kto lubi,
jeżeli tak Ci wygodnie, ja nie mogę mieć nic przeciwko; Spamownik jest, spamu w nim dużo, bo każdy wie, że dobry artysta to
artysta poszukujący odbiorców.
Co do błędów, najwięcej jest ich chyba na stronie
zawierającej opis Twojej osobowości, już spieszę z wypisywaniem, byś mogła jak
najszybciej poprawić.
O autorce
Potrafię zmusić ludzi
do płaczu, bądź śmiechu, co często przydaje się
w najrozmaitszych sytuacjach. Mówią, że jestem wredną manipulatorką i po części
muszę się z nimi zgodzić. Jednak jest jedno ale. Jeśli poznam kogoś bardzo
dobrze, potrafię być naprawdę miła.
Przed „bądź” przecinek stawiamy tylko, jeżeli oddzielamy w ten sposób wtrącenie lub „bądź” powtarza się w zdaniu kolejny już raz.
Całkiem nie rozumiem, po co tutaj w ogóle zdanie: Jednak jest jedno ale. Wybacz, ale bez niego byłoby nie dość, że estetyczniej, to jeszcze czytelniej i bardziej zrozumiale. Lepiej zastąpić kropkę przed jednak przecinkiem, wyciąć jest jedno ale, znów zastąpić przecinkiem kropeczkę i przed naprawdę miła dać „dla niego”. Będzie dużo, dużo lepiej.
Przed „bądź” przecinek stawiamy tylko, jeżeli oddzielamy w ten sposób wtrącenie lub „bądź” powtarza się w zdaniu kolejny już raz.
Całkiem nie rozumiem, po co tutaj w ogóle zdanie: Jednak jest jedno ale. Wybacz, ale bez niego byłoby nie dość, że estetyczniej, to jeszcze czytelniej i bardziej zrozumiale. Lepiej zastąpić kropkę przed jednak przecinkiem, wyciąć jest jedno ale, znów zastąpić przecinkiem kropeczkę i przed naprawdę miła dać „dla niego”. Będzie dużo, dużo lepiej.
Nie gardzę
szczerością, gdyż sama taka jestem.
W sensie że jesteś szczerością?
Nie jestem satanistką, ani ateistką
Nie jestem satanistką, ani ateistką
Taka sama sytuacja jak z „bądź”, przecinek zbędny.
O opowiadaniu
Nie rozumiem, szczerze mówiąc, dlaczego w niektórych miejscach, jak na przykład tutaj: A może razem wkroczą w inny świat, świat demonów robisz tyle spacji. Przydałoby się to zmienić, bo jest nikomu na nic niepotrzebne, a może tylko utrudnić czytelnikowi odbiór tekstu.
Nie rozumiem, szczerze mówiąc, dlaczego w niektórych miejscach, jak na przykład tutaj: A może razem wkroczą w inny świat, świat demonów robisz tyle spacji. Przydałoby się to zmienić, bo jest nikomu na nic niepotrzebne, a może tylko utrudnić czytelnikowi odbiór tekstu.
3/4
Akt II
Scena pierwsza:
Scenariusz
Na pierwszy rzut oka pewnie nic ciekawego – wampiry, tak ich
teraz wszędzie pełno, że stały się po prostu czymś powszednim, ja jednak nie
narzekam, bo nie powiem, lubię te klimaty, i z dziarską minką otwieram Prolog. Zanim przejdę do czytania i analizy,
wspomnę jeszcze tylko, że za każdy rozdział możesz dostać maksimum sześć, a za
prolog pięć punktów. Zaczynamy!
Prolog
Jeżeli po zobaczeniu szablonu i przeczytaniu zakładki O opowiadaniu ktoś nie był jeszcze pewny
czy występować tutaj będą wampiry, w drugim zdaniu Prologu już ma na to gotową odpowiedź. Oczywiście możemy próbować z
tym polemizować i upierać się, że jakiś psychopata, sadysta w zemście za coś
kazał Devonowi pić krew, ale taki argument byłby bardzo, bardzo mocno naciągany.
Tak więc dobrze, już we wstępie nakreślone mamy, z kim albo raczej czym
będziemy mieć tutaj do czynienia. Zauważamy, że piszesz w narracji
pierwszoosobowej, wczuwając się w rolę męską. Przedstawiasz nam szaleńczy bieg
o życie, o którym opowiada, już z perspektywy czasu, sam jego uczestnik. Przez
to cały Prolog pisany jest,
szczególnie w drugiej części, stylem raczej prostym, krótkimi, pojedynczymi
zdaniami, które wskazują na dynamiczność wydarzenia. Całość sprawia wrażenie,
jakby przytaczający nam te sytuacje bohater, przywołując wspomnienia, znów je
przeżywał, jakby na myśl o tym znów czuł obrzydzenie czy widział nienawiść w
oczach stojącego nad nim mężczyzny. Do tego Prolog
trzyma w napięciu i buduje zaciekawienie. Jedyny zarzut to chyba taki, że
podobny motyw w prologu jest dość przewidywalny i popularny, ale pomijając to,
uważam tę część Twojego opowiadania za jak najbardziej udaną.
4/5
Rozdział I
Chyba nie zdziwisz się, jeżeli powiem, że pomysł z „czymś,
co wyskakuje bohaterowi przed auto i zakłóca podróż” nie jest zbyt oryginalny?
Chociaż może to tylko dla mnie, bo naoglądałam się zbyt dużo „Pamiętników
wampirów”. Tutaj jednak nie mamy nieśmiertelnego udającego potrąconego
człowieka i zjadającego kierowcę, gdy tylko się rannym zainteresuje, więc może
nie jest jakoś bardzo źle. Tak czy inaczej scena napisana jest nieźle, wszystko
czyta się przyjemnie i miło, momentami nawet aż trudno się oderwać. Tylko
wiesz, postać Devona nawet w chwili, w której pisze, opowiada nam o
wydarzeniach wciąż sprawia wrażenie trochę dziecinnej. Może to przez zdanie:
„zaprzestałem wyżywania się na biednym drzewie”. A jak już jestem przy
tym cytacie, to napiszę Ci, że
początkowe „zaprzestałem” w połączeniu z późniejszym „biednym drzewem” brzmi po
prostu trochę śmiesznie.
Już na początku tego rozdziału po części wyjaśniasz nam
sytuację z prologu. Niby dobrze, bo czytelnik jest dzięki temu zorientowany i
wie o co chodzi, ale z drugiej strony świetnie byłoby też, gdybyś zmusiła go do
myślenia. Żeby twoje opowiadanie nie było czymś, co człowiek bierze tylko dla
chwilowego „odmóżdżenia” (tak, przyznaję że właśnie w tym celu czytam różne
rzeczy z jednej strony ciekawe, z drugiej napisane jakby bez polotu, może nawet
odrobinkę od niechcenia), ale też czymś, co zastanowi i będzie wymagało od
czytelnika większego zastanowienia. Cobyście mnie źle nie zrozumieli. Takie coś
też jest potrzebne, oczywiście, tylko zastanów się, autorko, czy faktycznie
tego chcesz dla swojego opowiadania. I fajnie byłoby też, gdybyś wprowadziła do
niego trochę więcej tajemniczości, bo jak na razie prawie wszystko jest dość
przewidywalne.
A teraz już zgarniasz pochwały: nie spotkałam się jeszcze z
motywem tego typu halucynacji po przemianie, to jak najbardziej na plus. Nie
powiem, podoba mi się. Najpierw wciągająca lawa, później łąka usłana tysiącem
ciał, ciekawo tu u ciebie. Muszę przyznać, że mam ochotę otworzyć kolejny
rozdział. Tylko jedno jest w tym bardzo złe, mianowicie to, o czym pisałam
powyżej – póki co, czytanie Twojego opowiadania jest dla mnie po prostu
sposobem na przyjemne zabicie czasu, nie daje mi do myślenia, nie zmusza do
zastanowienia nad czymkolwiek.* Powiem Ci szczerze, że za takie teksty biorę
się, kiedy już naprawdę na nic nie mam siły czy nic mi się nie chce. Trochę
tajemnicy, trochę czegoś, co każe czytelnikowi trochę pogłówkować! Wiem jednak,
że to dopiero pierwszy rozdział, więc wszystko się dopiero rozkręca. Oprócz
tego, jak na razie idzie Ci całkiem dobrze.
Jeżeli chodzi o bohaterów, póki co nie poznaliśmy zbyt
wielu. Najwięcej możemy powiedzieć o Devonie, bo to w końcu on prowadzi
narrację. Z całego tekstu wnioskuję przede wszystkim, że pomimo wieku dorosłego,
czasami nadal zachowuje się jak dziecko. Na plus jest to, że umie obiektywnie
ocenić i wskazać błędy w swoim zachowaniu. Zdecydowanie nie podobało mi się, że
rzucił tą kobietą o ziemię. Dobrze, była trupem, ale przecież trupowi też
należy się choć odrobinę szacunku. Rozumiem jednak, że to z emocji. Trudno
byłoby zresztą postąpić inaczej, to fakt. Trochę impulsywne to było, tak
przypuszczam, więc niech już mu będzie.
Z opisem światu przedstawionego nie miałaś, póki co, większych
problemów. Doskonale umiałam sobie wyobrazić to, co opisywałaś. Póki co nie mam
się w tym punkcie czego przyczepić i mam nadzieję, że tak już zostanie.
* Nie chodzi mi w tym miejscu o jakieś refleksjonowanie czy
coś, ale o zagadkę, z którą trzeba byłoby się zmierzyć.
5/6
Rozdział II
Serio? Tyle szczegółów da się zauważyć w ciemności i to
jeszcze kiedy jest się przerażonym całą sytuacją? Właśnie, przerażonym. Nie
zapominaj, że to jest facet, a narracja – pierwszoosobowa. Im zdecydowanie
trudniej byłoby pewnie zauważyć wszystkie zawarte w tym opisie szczegóły.
Szczerze mówiąc, Twój Devon nie wydaje mi się być osobą, która powie o innym
mężczyźnie, że ma malinowe usta. Może
stwierdzisz, że przesadzam, ale jakoś mi to jednak, mimo wszystko, nie pasuje.
Gdyby nie to, że opis tutaj nie pasuje z racji wyżej wymienionych,
pochwaliłabym Cię za niego (i tak to robię, phi!), bo jest napisany naprawdę
dobrze. Ukłony za to, że nie trzymasz się schematycznego „Mężczyzna był niski,
miał czarne włosy i jasną karnację”, ale starasz się wplatać tutaj także trochę
bardziej wyszukane sformułowania, używasz nawet porównań.
A tak na marginesie, to faktycznie, nie ma to jak adidasy do
koszuli. :)
To samo się tyczy opisu wyglądu drugiego mężczyzny. Nie na
miejscu. Choć tutaj i tak nie jest bardzo źle. Tylko tyle, że nie wiem jak Ty,
ale ja, trzęsąc się z przerażenia, nie określiłabym po tak krótkiej chwili
wieku napastnika, nawet nie zwróciłabym na to uwagi. I, tradycyjnie, oczy oraz
usta. Jest ciemno!
Szczerze mówiąc, zachowanie Devona w tej sytuacji nie wydaje
mi się szczególnie realne. Ewentualnie odrobinę chore czy dziecinne. Nawet, gdybym
była dorosłym mężczyzną, nie byłabym zachwycona, gdyby jakiś palant (w dodatku
palant bardzo niebezpieczny) kazał mi pić swoją krew, a później przy pomocy
swojego koleżki odciął jedyną drogę ucieczki. Chyba ogarnęłaby mnie panika. Okej,
jestem silna, ale ich jest dwóch… Oczywiście byłabym mężczyzną, więc nie
dawałabym po sobie poznać strachu, bo tak naprawdę facet nie powinien się bać, wszyscy o tym
wiemy, tylko żeby w takiej sytuacji spokojnie otrzepywać kurtkę z liści?
Wybacz, ale albo to mało wiarygodne, albo Devon jest idiotą…
3/6
Rozdział III
Okej, pogubiłam się. Wcześniej pisał, że jego sylwetka była tak bardzo przypominająca ludzką, że
pewnie nie jeden człowiek dał się zwieść, a za swą naiwność przypłacił życiem,
teraz że to jest człowiek. Już sama nie wiem, co mam o tym myśleć.
Prawnik, który potrzebuje dowodów, za pierwszym razem
uwierzył w to, że ktoś czyta mu w myślach? Niemożliwe. Zresztą wiem z autopsji,
że jeśli człowiek się czegoś boi, to choćby to było najbardziej prawdopodobne
rozwiązanie, próbuje się od niego odsunąć i szukać innego, za wszelką cenę chce
uwierzyć, że to jednak bzdura.
Czytałaś/oglądałaś „Pamiętniki wampirów”? Bo historia Lucasa
trochę mi przypomina tę serialową (z książek prawie nic już nie pamiętam).
Bogata arystokracja, piękne dziewczyny, uczty… Życie Klausa jak nic. I
Salwatorów. Katherina, która porusza się w takim samym towarzystwie (no, może
przystojni mężczyźni zamiast kobiet) i swoim wdziękiem, tajemniczością porywa
braci, później przemienia ich w wampirów. Ale może to tylko moja schiza czy coś
podobnego.
Legendy mówią, że
istnieją bardzo stare wampiry, nazywane Starszymi. Jeśli nie spodoba im się
zachowanie któregoś z nas, mogą wymierzyć mu dowolną karę. Okej, ale skoro
to tylko legendy… Co do reszty długiego wywodu Lucasa na temat wampirów, to
można odebrać go jako mieszankę cech tych osobników z różnych źródeł. Trudno Ci
tutaj zarzucić nieoryginalność, bo nie najłatwiej wymyślić coś nowego w tym temacie. To nie
znaczy jednak że się nie da. Czytałam historię, w której w wampira przemieniało
się po wypiciu niebieskiego płynu, a osoba, która miała nieszczęście na niego
trafić, leżała później przez dwa dni jak nieżywa. Także trzeba tylko troszkę
ruszyć głową. Choć to tak tylko na marginesie.
O, i znowu problem z opisami w ciemności.
3/6
Rozdział IV
Musisz zwracać większą uwagę na to, co może powiedzieć Twój
bohater i nie zapominać, że nie jest on wszechwiedzący. Skąd u niego ta
pewność, że Marion nie miała nawet trzydziestu lat? Przecież Devon czytać w
myślach jeszcze nie umiał… To samo tutaj: Chciała
uciec, ale nogi odmawiały jej posłuszeństwa. Czyżby Vanessa go
poinformowała, że nogi nie chcą jej słuchać? Szczerze wątpię.
Wymazywanie pamięci. Czy to, że ten motyw znów kojarzy mi
się z pamiętnikami może być spowodowane tym, że nic innego o wampirach nie
oglądam ani nie czytam regularnie? Mam nadzieję że tak, bo w innym przypadku
musiałabym się chyba przejść do psychologa, a to tak daleko…
4/6
Rozdział V
Widział tylko kontury, tak? Od kiedy gładkość ściany też
jest jej konturem? Całe szczęście, że nie wgłębiałaś się w wygląd tej kuchni
jakoś za bardzo.
Przyznam, że trochę zirytowało mnie to, że po tym akapitowym
opisie krzyków dziewczyny i nadejścia Lucasa później jeszcze raz stwierdzasz,
że: „Prowadził jakąś kobietę”. Przecież to było wtedy już tak oczywiste.
Błagam, napisz, że Devon nie będzie chciał przejść później
na wegetarianizm, Lucas nie będzie się na to godził i przez połowę tekstu
będziesz roztrząsała, jakie to nowonarodzony ma wielkie kłopoty/dylematy/cokolwiek…
Bo jak na razie, to zdecydowanie się na to zapowiada. Proszę, proszę, proszę,
nie bądź aż tak przewidywalna. Tajemnicy troszkę, jakąś zagadkę, coś, co skłoni
nas do przyjemnego myślenia: nie będzie ani zbyt zawiłe, ani za bardzo
oczywiste. Takie… w sam raz.
4/6
Nie wszędzie wypisałam pozytywy. Zrobiłam to celowo, ponieważ
są to rzeczy, które niezmiennie przewijają się przez tekst i trochę trudno
byłoby powtarzać cały czas tą samą pochwałę, podsumuję więc tutaj. Nie mam nic
do zarzucenia, jeżeli chodzi o język. To znaczy prawie nic, ale o tym już za
niedługo. Jest bardzo bogaty; płynnie, przyjemnie czyta się tekst, który nam
serwujesz. Naprawdę bardzo ładnie. Budujesz świetne opisy, jedynym ich minusem
jest to, że czasami są nie na miejscu, ale o tym już było, nie będę się więc
znów rozwodzić. Fajnie, że każdy kolejny rozdział jest coraz dłuższy. Dla mnie
osobiście jest to takie jakby upewnienie, że coraz bardziej się w ten blog
angażujesz. Nie wiem, czy jest tak na pewno, ale taka hipoteza mi się nasunęła.
Wiesz, póki co to wszystko jest strasznie przewidywalne…
Przypuszczam, że to dlatego że chcesz na razie po prostu fabułę nakreślić, to
przecież dopiero początek. Liczę na jakieś sensowne rozkręcenie akcji, naszym
celem nie jest przecież uśpienie czytelników, prawda?
Ostatnio przeczytałam, że narracja pierwszoosobowa jest
najtrudniejszą do zrealizowania w dłuższych tekstach. Nie ukrywam, bardzo się
temu zdziwiłam, jednak czytając dalej, szybko dowiedziałam się, dlaczego. Otóż
bardzo ciężko jest tak ją poprowadzić, by z punktu widzenia jednego bohatera opowiedzieć
wszystkie wątki. U Ciebie było widać, że nie najłatwiej się z nią współpracuje.
Możliwe, że tego nie zauważyłaś, ale w niektórych momentach po prostu udzielasz
Devonowi zbyt dużej wiedzy na różne tematy (np. wymieniona już wcześniej
sytuacja z opisem wyglądu czy z wiekiem Marion). Pamiętaj, żeby z tym uważać i
przez przypadek nie wcisnąć mu do głowy czegoś, co nie powinno się w niej
znajdować. Gdybyś prowadziła narrację trzecioosobową, to wszystko byłoby jak
najbardziej na miejscu, ale tutaj jest inaczej.
Najbardziej z tego wszystkiego intryguje mnie, gdzie podziała się scena z prologu, bo jakoś nigdzie nie mogę znaleźć dla niej miejsca w opowiadaniu, które nam zaserwowałaś. Na pewno było to już po wypiciu krwi a przed znalezieniem się Devona w chatce, ale do żadnego momentu, który w tamtej części ukazałaś, nie mogę tego dopasować.
Najbardziej z tego wszystkiego intryguje mnie, gdzie podziała się scena z prologu, bo jakoś nigdzie nie mogę znaleźć dla niej miejsca w opowiadaniu, które nam zaserwowałaś. Na pewno było to już po wypiciu krwi a przed znalezieniem się Devona w chatce, ale do żadnego momentu, który w tamtej części ukazałaś, nie mogę tego dopasować.
Sumując: 23/35
Scena druga:
Niedomówienia
Prolog
Błędów nie wyłapałam żadnych, z czego bardzo się cieszę, mam
jednak pewną propozycję co do fragmentu: Nie
miałem już siły biec. Nie mogłem się zatrzymać, a przynajmniej nie w tej
chwili.
Dla samej stylistyki bardziej pasowałoby tutaj po prostu: Nie miałem już siły biec, ale nie mogłem się
zatrzymać, nie w tej chwili. Nie narzucam jednak, bo błędu nie ma, możesz z
tym zrobisz co chcesz: albo zostawić, jak masz, albo zmienić.
Rozdział I
Tutaj błędów jest zdecydowanie więcej. Zapewne to kwestia
długości tekstu, może niedokładnego sprawdzenia. Wcale nie jest ich jednak
jakoś tragicznie dużo, a wynikają chyba bardziej z nieuważności przy pisaniu
niż nieznania obowiązujących w języku polskich reguł, bo są to zazwyczaj takie
„jednorazówki” – błąd występuje raz albo dwa, choć mógłby się pojawić
kilkanaście.
Chciałem jak
najprędzej się stąd wydostać. Było tu coś dziwnego. Nie miało ono żadnego otworu.
Czytając to, czułam się trochę sfrustrowana, bo ni w ząb nie
wiedziałam, o co chodzi. Przypuszczam, że o pomieszczenie, ale ujęłaś to tak,
że wyszło na to, że żadnego otworu
nie miało coś dziwnego. Do poprawy,
proszę.
Chciałem jak
najprędzej się stąd wydostać. (…) Ciemność tam panująca ciągnęła się w nieskończoność. Otaczała
mnie. Skoro tak… jak się tu znalazłem?
Cały czas mówisz o tym samym miejscu, a pomimo tego skaczesz
z tam na tu. Na szczęście to, póki co, jednorazowy wybryk.
Kochających rodziców,
piękną żonę o jakże prześlicznym imieniu - Vanessa - oraz
dwójkę małych dzieci.
Przeczytaj sobie, proszę, to zdanie na głos, robiąc krótkie
przerwy w miejscach przecinków i pauz. Zrobione? W takim razie powtórka z
rozrywki, tym razem jednak traktuj te małe kreseczki jak powietrze i przerwy
rób tylko tam, gdzie widzisz przecinki. Która wersja podoba Ci się bardziej?
Mnie osobiście ta „bezpauzowa”, ale akurat w tym miejscu masz prawo wyboru, bo
żaden z tych zapisów de facto nie jest błędny. To tylko tak „na marginesie”, do
przemyślenia.
Rodzinka jak z
obrazka. Tak bardzo chciałbym z nią teraz być. Byli dla mnie
wszystkim.
Po pierwsze – zmieniłaś czas. Co prawda chciałbym można byłoby jeszcze przecierpieć jako coś, co chciałby
zrobić w chwili, w której opowiada o wydarzeniach (choć chciałem pasowałoby pomimo wszystko bardziej), ale połączenie go z byli przynosi już katastrofalne efekty.
Radziłabym się po prostu zdecydować na jeden czas (nie, wcale nie sugeruję w
tym miejscu, że przeszły byłby lepszy… wcale a wcale!).
Po drugie – mówisz o rodzinie. Rodzina czyli ona, z nią jest więc jak najbardziej na
miejscu. Co robi jednak w kolejnym zdaniu byli
– nie mam pojęcia. Przydałoby się to zmienić na była.
Moja ukochana podziała gdzieś mój najnowszy zegarek,
jeden z najdroższych w mojej ogromnej kolekcji. –
Powtórzenie.
Nie widziałem, co to było, więc nie byłem
pewny – Jak wyżej.
Przekląłem w duchu ten
dzień i pędem ruszyłem w stronę lasu. (…) W tym wypadku była nim stacja benzynowa. Biegłem przez las, uciekając przed goniącym mnie tym czymś. Nie mogę sobie tego
wybaczyć. – I znowu.
Krzyczałem.Czułem –
Brakuje spacji.
Rozdział II
Z zadowoleniem
odkryłem, że z każdym kolejnym wdechem cierpienie się zmniejsza, a gdy mogłem w
miarę bezboleśnie oddychać, moją czaszkę zaatakował wściekły ból.
Język i stylistyka. Wybacz, ale to według mnie aspekt dość
ważny i będę się w tej kwestii czepiała dosłownie wszystkiego. W tym wypadku lepiej
byłoby po prostu rozdzielić to zdanie na dwa. Zyskałabyś wrażenie większej
dynamiczności (co jest jak najbardziej na plus w kontekście ostatniego
wypowiedzenia składowego) i całość byłaby bardziej przejrzysta. Ewentualnie
można też zastąpić „a” spójnikiem „ale” i dopisać „już” po „mogłem”.
przyglądają mi się te
same oczy. (…) Mimo przyjaznego wrażenia, jakie
sprawiały na pierwszy rzut oka, gdyby się
głębiej przyjrzeć, można by było ujrzeć niebezpieczny błysk, który to często
widuje się w oczach największych szaleńców.
– Powtórzenie.
pewnie nie jeden człowiek dał się zwieść – Niejeden.
Zielone oczy mierzyły mnie od stóp do głów, jakby zobaczył interesujący obiekt badawczy.
To ile on tych głów ma? Co do pokolorowanych wyrazów –
trochę zgrzyta tutaj tak nagła zmiana podmiotu, szczególnie, jeżeli czyta się
to zdanie razem z kilkoma je poprzedzającymi. Przerywa płynność czytania, aż
trzeba się na chwilę zatrzymać i zastanowić nad tym, czy wypowiedzenie w ogóle
zapisane jest poprawnie.
Mężczyzna szedł w moją
stronę wolnym krokiem, a w momencie, kiedy
zdałem sobie sprawę z ogromnego niebezpieczeństwa
Oj, nic z tego, moja droga. Albo w tę, albo we w tę. Możemy
napisać „w momencie, w którym”, możemy po prostu „ a kiedy”, ale „w momencie,
kiedy” niestety nie przejdzie. Nie tutaj.
Na twarz mężczyzny wstąpił wredny uśmieszek. (…) Moje brązowe
oczy ujrzały kolejnego mężczyznę. –
Powtórzenie.
Miał w sobie to samo
zło, które biło od tego, który nafaszerował mnie krwią. – Znowu.
wysokim blondynem o
zimnych jak lód niebieskich oczach i małych, nieco
pulchne usta. – Zapewne nieco
pulchnych ustach.
Zawsze byłem dumny, a
teraz jedna z moich najmocniejszych cech została wystawiona na ciężką próbę.
Mimo tego w obliczu niebezpieczeństwa szybko o niej zapomniałem.
Zapomniał o niej, mimo że została wystawiona na ciężką próbę
czy raczej pomimo że była jedną z najsilniejszych cech?
Rozdział III
Jednak jeśli już je dostaniemy, cofnąć je może
tylko zaklęcie wykonane przez bardzo potężną wiedźmę. – Powtórzenie.
duże usta drżały,
powstrzymując się od płaczu.
Z tego fragmentu można wywnioskować, że usta to istota żywa,
która powstrzymuje się od płaczu.
Przysiadłem na
pobliskim kamieniu, gdyż nie mogłem już ustać o własnych siłach z
wycieńczenia. – gdyż z wycieńczenia nie mogłem już ustać o własnych
siłach.
Rozdział IV
Nie tak?! A jak?!
Przyprawiałaś mi rogi i myślałaś, że się nie dowiem?! Dlaczego akurat on?! W
czym był lepszy ode mnie?!- Nie wiedziałem
Ja rozumiem, że on
krzyczał, że był zły, wkurzony, nie do życia, ale nie obeszło by się bez kilku,
chociaż dwóch znaków interpunkcyjnych? Bo takie ich nagromadzenie aż razi w
oczy. Ale to tylko taka drobna sugestia. I – przy okazji – pauzę oddzielamy
dwoma spacjami, po jednej z każdej strony.
Była człowiekiem,
który popełnia błędy.
Gdy czytam to zdanie, mam takie przykre wrażenie, że mówi
nam ono, iż Vanessa była takim wyjątkowym człowiekiem, który popełnia błędy, a
reszta ludzi była idealna i nieomylna, choć jestem przekonana, że nie o to Ci
tutaj chodziło.
- Jakbyś żył tyle lat,
co ja, też byś szukał rozrywki – odrzekł, jakby
torturowanie ludzi było najlepszą rozrywką dla
znudzonych życiem osób.
- Rozrywki?! Ty to
nazywasz rozrywką?!
Wiem, że powtórzenia mogą być celowe i tak też jest tutaj,
ale o ile można je dopuścić w wypowiedziach bohaterów (oczywiście chodzi tutaj
tylko o ten konkretny przypadek), o tyle drugą z zaznaczonych rozrywek wypadałoby
zmienić na cokolwiek innego.
Spodoba ci się –
Pokiwałem – Kropeczkę po „się” poproszę.
Do pomieszczenia
weszła młoda, niska kobieta. Wyglądała na kobietę po czterdziestce, a tak naprawdę nie miała
nawet trzydziestu lat.
Po pierwsze, powtórzenie, po drugie – choć bardziej by tutaj pasowało niż a.
Tam nie było już
żadnych drzwi, tylko schody, dużo schodów. Gdy schodziłem po stromych stopniach – Wiem, że pewnie
trudno to będzie zastąpić, ale warto spróbować, bo trochę zgrzyta…
Nie miałem pojęcia
,jak wygląda piwnica
To jest na pewno tylko literówka, ale zaznaczam, żebyś sobie
poprawiła – spacja po przecinku, nie przed.
Rozdział V
Nie ma nic bez
wysiłku.
Może bez wysiłku nie dostaniemy nic, czy coś? Bo to „Nie ma
nic bez wysiłku” pasuje tutaj stylistycznie po prostu jak wół do karety.
Jedyne, co tam widziałem, to ten denerwujący, nierówno położony
kamień. Dziwię się, że to jeszcze stoi. – Czas, czas, czas. Albo jeden, albo drugi.
Na reszcie krzyki ucichły – Nareszcie.
a na ustach już nie zostało ani grama błyszczyku. – a na ustach nie zostało już…
Długie paznokcie
wbijały się w nadgarstki, niemalże przebijając je do krwi. –
Ale to w sensie że ona kaleczyła samą siebie czy Lucasa, bo nie ogarniam
trochę? Mogłabyś skonkretyzować?
Uratujesz ją czy
sprawisz, że zginie? (…) Musiałem wybrać drugą opcję. – Nie chodziło Ci o
pierwszą?
Podsumowując, błędów jest dość dużo. Kiedy już się trafiają,
są spowodowane najczęściej, jak przypuszczam, po prostu nieuwagą przy pisaniu
czy poprawianiu. Jest na to jedna, bardzo prosta rada: nawet kilka razy
sprawdzić tekst przed publikacją i nigdy tego chwalebnego zwyczaju nie
zaniedbywać. Życzę i Tobie, i sobie, by każdy kolejny rozdział wyglądał w
kwestii poprawności co najmniej jak trzeci.
Dodam jeszcze, że praktycznie w ogóle nie masz problemów z
interpunkcją! Chwali się, chwali, szczególnie, że czasami to ze świecą szukać
kogoś, kto się nią tak dobrze posługuje.
8/15
Scena trzecia: Teatr…
amatorski?
No cóż, nie zdziwisz się pewnie, jeżeli napiszę, że według
mnie jakoś strasznie oryginalnie nie było. Wymazywanie pamięci, foliowe torebki
z krwią, to, że nowo przemieniony wampir musi być posłuszny swemu stwórcy…
było, było, było. Tak jak już pisałam, dość trudno jest tu wnieść coś nowego,
ale O opowiadaniu zapowiada ciekawe
rozwinięcie akcji a z dziwnymi snami po przemianie się jeszcze nie spotkałam,
więc troszkę punktów Ci tutaj sypnę, a co!
3/6
Akt III
Scena pierwsza:
Owacje na stojąco
+ 1 za te dziwne halucynacje na początku
+ 1 za język i za to, że nie masz problemów z interpunkcją
+ 1 za to, że w sumie całkiem przyjemnie mi się z Twoim
blogiem pracowało
3/4
Scena druga: Epilog
Po pierwsze i najważniejsze: sprawdzamy rozdziały!
Po drugie i najważniejsze: pilnujemy się z czasem oraz narracją!
Po trzecie i równie ważne: masz bardzo dobry styl i świetnie formułujesz swoje myśli, dbaj o to i pielęgnuj.
Po drugie i najważniejsze: pilnujemy się z czasem oraz narracją!
Po trzecie i równie ważne: masz bardzo dobry styl i świetnie formułujesz swoje myśli, dbaj o to i pielęgnuj.
Po czwarte: budujesz naprawdę ładne opisy, ale staraj się,
by były w odpowiednim miejscu o odpowiednim czasie.
Po piąte: nie zapomnij, proszę, o tajemnicy.
2/5
Łącznie dostałaś 59 punktów, co czyni z Ciebie dublera z dość dużym doświadczeniem!
Witam, tutaj Mossi, nowa stażystka. Nie ukrywam, że to moja pierwsza ocena w życiu, więc za wszelkie wskazówki byłabym bardzo, bardzo wdzięczna. :)
Mossi, nopopacz. :)
OdpowiedzUsuńCzemu dziękujesz MB za możliwość opublikowania tej oceny?
Widzisz, zainspirowałyście mnie. ^^
UsuńPonieważ ocena była próbna i kiedy autorka bloga się na jej publikację zgadzała, praktycznie nic o mnie nie wiedziała, nie przeczytała ani jednej mojej oceny (w końcu ta jest pierwsza), więc wymagało to według mojego mniemania sporej dawki zaufania. :)
Zresztą to taki nałóg. Mam nałóg dziękowania. xD
Ojejku, cześć, Mossi!
OdpowiedzUsuńMuszę Ci powiedzieć, że jestem pod dużym wrażeniem Twojej oceny treści, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że to Twoja pierwsza ocena. Nie wytykasz nieistniejących błędów, zauważasz nieścisłości i nie skupiasz się przede wszystkim na streszczaniu rozdziałów, niniejszym udzielam Ci więc osobistej pochwały :)
Mam prośbę: linkuj adres ocenianego bloga, to dużo ułatwia ;)
Wkradła się literówka: "Czytałaś/oglądałaś „Pamiętniki wampirów”? Bo historia Lucasa trochę mi przypomina [tą] serialową..." tę - w domyśle: tę historię. Więcej nie wpadło mi jakoś w oko ;)
Ode mnie leci duża pochwała!
Hej. :)
UsuńTak przy okazji (od razu, ponieważ później, znając życie, zapomnę) przepraszam, że do tej pory Ci nie odpisałam na komentarz, to przez to całe zamieszanie z oceną próbną. O "Konflikcie" myślę to samo, to było takie eksperymentalne posunięcie. ;)
Jej, naprawdę bardzo dziękuję. Strasznie się bałam tej treści, że coś pójdzie bardzo nie tak. Uspokoiłaś mnie troszeczkę. :)
Adres już zalinkowany, całkiem o tym zapomniałam. I błąd też poprawiony.
A ja życzę stażystce mnóstwa zapału do oceniania ;) I mam nadzieję, że zostaniesz z nami na dłużej, Mossi.
OdpowiedzUsuńDziękuję i... cóż, też mam taką nadzieję. :)
UsuńOcena naprawdę mi się podoba. Cieszę się, że Teatralna w końcu odżyła. Mówiłam, że nie jestem Wam pisana. Połączenie braku czasu z lenistwem jest bardzo niebezpieczne. :)
OdpowiedzUsuńBardzo tu ładnie teraz... Aż mi słów zabrakło... Tylko mi się oceny nie mieszczą w kolumnie na posty, ale niedużo, więc nie ma jakiegoś problemu. :)
Życzę obu stażystkom przyjęcia do Teatralnej i jak najdłuższego pobytu!
Przepraszam, ale nie chciało mi się logować... Tak, to przez to wyżej wspomniane lenistwo. :P
Widzisz, ja mam zupełnie odwrotnie - to ramki wychodzą mi na pole przeznaczone dla postów, ale to dlatego, że mamy inne rozdzielczości ekranów niż Hakuna. :)
UsuńDziękuję za życzenia i bardzo cieszę się, że ocena się podoba. :D
Mossi, perełko ma! :D
OdpowiedzUsuńJakich ty potrzebujesz wskazówek, co?
Dziewczyno, dajesz czadu i to konkretnie ;)
Rób dalej to, co robisz teraz, ciesz się tym a zajdziesz daleko :)
Twoja wierna fanka (mimo, że zbyt często nie daje o sobie znać za co bardzo przeprasza)
Megan (living-karma.blogspot.com)