Uwaga!

1.05.2013

{0050} Ocena bloga sekret-przeznaczenia.blogspot.com


Po pierwsze, chciałabym przeprosić autorkę za tak długi czas oczekiwania na ocenę, mam nadzieję, że będziesz z niej zadowolona.
Po drugie, pragnę oficjalnie powitać wszystkich jako nowa stażystka, mam nadzieję, że w przyszłości pełnoprawna oceniająca.
Po trzecie, jako że poza oceną próbną jest to moja pierwsza ocena, będę wdzięczna za wszelkie rady czy krytykę. Bądźcie bezlitośni!
______________________________________________________________________

Autorka: Nymeria
Oceniająca: Strzyga

AKT I

Scena 1: Przestrzeń sceniczna
Adres bloga bardzo mi się spodobał. Jest krótki, zapadający w pamięć i interesujący, a przez to, że brak w nim polskich liter, również estetyczny. Trafia mi do gustu również poprzez swój uniwersalizm - może odwoływać się tak do fantastyki i horroru, jak do romansu czy kryminału.
Cytat z belki ma w sobie głębię i „to coś”, intryguje. Zdecydowanie zapisuję go na plus.
Szata graficzna na pierwszy rzut oka jest bardzo przyjemna, wszystko jest czytelne i uporządkowane. Po wejściu na bloga aż chce się zapoznać z treścią.
10/10


Scena 2: Dekoracje
Szablon jest jasny i przejrzysty, choć nie wyróżnia się niczym na tle innych blogów. Po tej dziewczynie z nagłówka mogłabym się co najwyżej spodziewać jakiegoś romansidła czy obyczajówki, a nie fantasy. Podoba mi się bardzo cytat, aczkolwiek powinnaś napisać gdzieś, kto jest autorem tych słów.
Powinnaś wyjustować tekst, aby był czytelniejszy.
Masz za duży miszmasz czcionek – inna na tytuł rozdziału, inna w menu, inna w informacjach. Mogłabyś to nieco bardziej uregulować, albo dobrać je tak, by się nie gryzły.
Jest jakiś problem z kopiowaniem, a właściwie zaznaczaniem treści; nie jestem w stanie zaznaczać od lewej strony tekstu.
Ogólnie szablon jest ładny, ale proponowałabym jego zmianę na coś bardziej pasującego do tematyki opowiadania.
6/10

Scena 3: Sceneria
Zacznę od ramek ze strony głównej. Tablica, czyli ogłoszenia parafialne, zawiera konkretne informacje i jest dobrze widoczna. Dalej wrzuciłaś odnośnik do swojego drugiego bloga. Podoba mi się, że go tu umiejscowiłaś, ponieważ dzięki temu nie miesza się z innymi linkami, jest uwydatniony. Następnie statystyka, za którą nie przepadam, ale nie będę się czepiać.
Dalej, strony. Najpierw są Powiadamiani. Nie widzę sensu w powiadamianiu czytelników o nowym rozdziale, zwłaszcza że blogger ma tę cudowną funkcję obserwacji. Skoro jednak Tobie tak wygodniej, to nie odejmuję punktów. Spis Treści jest uporządkowany, nie mam do niego zastrzeżeń.
W O blogu znalazłam kilka błędów.

(…) dociera w końcu do Habitatu siedziby Powierników. − Brakuje tutaj pauzy albo przecinka.

Powiernicy – ludzie z magiczną mocą, którzy mają pomagać innym magicznym istotą i bronić ich przed Bractwem Miecza. – Powinno być „istotom” i „je”.

Są one mało rażące i wynikają raczej z nieuwagi. Sam opis opowiadania jest ciekawy i zachęca do przeczytania historii. Przeszkadzają mi jednak te dodatkowe informacje dotyczące bloga. Tak samo jak nie przepadam za zakładkami o bohaterach, bo zazwyczaj ujawniają szczegóły dotyczące właściwej fabuły i narzucają sposób patrzenia na postacie, tak tutaj uważam, że o celach danej instytucji lepiej byłoby dowiedzieć się już z samej historii.
Co do ostatnich dwóch stron: linki są ładnie uporządkowane i posegregowane, a SPAM też nie jest zagracony.
Jeszcze taka drobna sugestia: na stronach, na których nie oczekujesz otrzymywać żadnych komentarzy, możesz wyłączyć opcję komentowania, by strona wyglądała estetyczniej.
3/4

AKT II

Scena 1: Scenariusz

Prolog
Jest bardzo krótki i wydaje mi się, że równie dobrze mógłby być po prostu początkiem rozdziału pierwszego.
Bardzo spodobała mi się nazwa Powiernicy – jest krótka, oryginalna i zapadająca w pamięć.
Prolog jest ciekawy i zachęcający do dalszego zagłębienia się w historię.

Rozdział 1
Podoba mi się, że od samego początku, podczas opisów czy przemyśleń bohaterki, wplatasz jakieś informacje o niej.
Sama bohaterka natomiast nie wzbudziła mojej sympatii, mam wrażenie, że jest straszną marudą, ciągle jej coś nie pasuje.
Trochę niezgrabnie przedstawiłaś nam imię dziewczyny. Tak jakby wcześniej Ci nie pasowało jako podmiot, a nagle sobie o nim przypomniałaś.
Scena ze sprzedawczynią nie podobała mi się.
- Laycross, kochana – Rose skinęła głową. - Przyjechała i nawet nie wie gdzie. Ta dzisiejsza młodzież.
Użycie słowa kochana nadaje takiej miłej atmosfery, natomiast kolejne dwa zdania w jej wypowiedzi zupełnie nie pasują do wcześniejszego tonu, przynajmniej w moim odczuciu. Sprawiają wrażenie nagany, a gdybyś dodała na koniec coś w stylu „pokręciła głową z ciepłym uśmiechem”, od razu brzmiałoby to inaczej.
Kolejna scena, tym razem w barze. Dlaczego odesłała kelnerkę? Niczego nie zamówiła? To po co w takim razie w ogóle wchodzić do restauracji?
Akapit zaczynający się od słów: Wcale nie była idealna sprawił, że jeszcze bardziej znielubiłam bohaterkę. Gdybyś go wstawiła po tym, jak jakaś postać nazwała ją ideałem, byłoby spójniej, ale w sytuacji, w której dziewczyna patrzy przez okno i nachodzą ją myśli, które w skrócie mogę opisać: Wcale nie była idealna, ale tak w sumie to była¸ mam jedynie wrażenie, że jest ona arogancką Mary Sue.
W chwili, w której Rose zostaje zaciągnięta między budynki, kończysz akapit słowami czuła się co najmniej niezręcznie. Gdybym właśnie została przez kogoś zaatakowana i ten ktoś mocno by mnie trzymał i kneblował, słowo niezręcznie z pewnością nie przyszłoby mi na myśl, aby opisać stan emocjonalny.
Nie rozumiem jej zachowania w stosunku do chłopaka. Nawet jeżeli zrobił to w dość drastyczny sposób, to i tak ją uratował, należałoby się chociaż krótkie dziękuję. Dlaczego odczuwa w stosunku do niego taką niechęć? Nie zrobił przecież nic, co mogłoby ją obrazić, a ona traktuje go jak… błoto.

Rozdział 2
Czy Rose i Nathan śpią tuż przy ulicy? Bez sensu, skoro podobno chowają się przed Bractwem. W takim wypadku powinni być nieco bardziej osłonięci, a jeśli Rose musi szybko uciekać z jezdni w chwili, gdy jedzie samochód, szanse na przeżycie drastycznie się zmniejszają.
Jeżeli  Rose mu nie ufa, czemu z nim podróżuje? Rozumiem, że dziewczyna jest podejrzliwa, nie popieram też naiwności, ale w jej przypadku zdaje mi się, że popadasz w przesadę. Ona uparcie nie chce zaufać Nathanowi, nawet nie próbując go poznać. Ot, stwierdziła sobie na początku znajomości, że jest kłamcą i nie może mu wierzyć (wybacz za skrót myślowy), a potem nic nie przekona jej, że jest inaczej.
Nie potrafiła mu zaufać. (…) Cieszył ją jedynie fakt, że nigdy nie zapytał, dokąd zmierza. Czuła jednak, że za niedługo sama będzie musiała mu to wyznać. Może on wiedział, w którą stronę powinna iść?
Rose pokazuje tu kompletne niezdecydowanie. Nie ufa mu i nie chce z nim podróżować, ale podróżuje, zamiast stanowczo się pożegnać z irytującym towarzyszem i ruszyć w swoją stronę. Zresztą, po co Nathan z nią jest? Uratował dziewczynę, ta go pogoniła, to powinien był wzruszyć ramionami i dać sobie z nią spokój. Mam nadzieję, że później to wyjaśnisz.
Przez cały czas coś ją irytuje. Nie jest to zły zabieg, ale w pierwszym rozdziale napisałaś, że Rose nie jest zbyt wybredna, co, jak rozumiem, odnosi się ogólnie do życia. A co chwila widzę wzmiankę, że irytuje ją Nathan, że irytuje ją dzwonek przy drzwiach, że irytuje ją rozładowana bateria w komórce.
Dialog, podczas którego wychodzi pochodzenie Nathana, a właściwie reakcja Rose jest bardzo nie na miejscu. Nie rozumiem, dlaczego tak się wkurzyła na chłopaka o to, że wcześniej jej tego nie powiedział, zwłaszcza że sama nie chciała niczego się o nim dowiadywać. Brakuje w tym konsekwencji.
O, wreszcie stwierdziła, że rozejdą się w swoje strony. Co prawda jestem pewna, że tak się nie stanie, ale może jeszcze mnie zaskoczysz.
Kobieta za ladą przywodzi mi na myśl taką pozbawioną życia kukiełkę, stworzoną po to, by usługiwać bohaterce. To wyobrażenie naszło mnie podczas czytania tego dialogu, w którym Rose prosiła o zatajenie jej wyjścia przed Nathanem. Chociaż prosiła to złe słowo – nakazała.
Dlaczego Rose nie zostaje tam na noc? Kilka razy powtórzyłaś, że jest wykończona podróżą, nie lepiej więc by było przespać kilkanaście godzin w wygodnym łóżku, zamiast cierpieć na zimnej ziemi w lesie?
Wcześniej już mówiłam, że Rose popada w przesadę z tą swoją nieufnością. Nikt nie każe jej padać w ramiona pierwszego lepszego nieznajomego, ale jak już trafił się taki, który chce jej pomóc, może z tego skorzystać. Nie stając się przy tym, oczywiście, naiwną.
Było dobra w tym, co robiła. Była cholernie dobra. Najlepiej walczyła, najlepiej się maskowała, była najzwinniejsza. Jeśli chciała potrafiła tak wtopić się w tło, że nikt nie potrafiłby jej znaleźć.
Skoro jest taka świetna w tym wszystkim, to po co ucieka przed Bractwem? Jeśli tak super walczy, to dlaczego wcześniej po prostu nie obezwładniła Nathana, kiedy ją zaatakował?
Ostatnie słowa Chloe nie przypadły mi do gustu. Jestem zdecydowanie za naturalizmem, a szesnastoletnia dziewczyna, która umiera niemalże tak patetycznie jak Roland podczas bitwy z Saracenami jest za bardzo wyidealizowana.
Poczucie winy u Rose jest natomiast bardzo realistyczne i podoba mi się, tak samo jak ostatni akapit rozdziału. Nieco ckliwy, co perfekcyjnie pasuje na zakończenie części.

Rozdział 3
Wreszcie dowiadujemy się czegoś więcej o Powiernikach, aczkolwiek nadal nie wiem, jakie są cele tej instytucji. Czegoś strzegą, jakichś sekretów, to mogę wywnioskować z samej nazwy. Ale co poza tym? Jak działa ta organizacja? Czy Powiernikiem trzeba się urodzić, czy nie? Dużo tutaj pytań bez odpowiedzi.
Dlaczego to właśnie Rose została wybrana do zaniesienia mapy do Habitatu? I dlaczego ta mapa jest taka ważna?
Na początku rozdziału napisałaś, iż Rose chciałaby być wolna. A dlaczego teraz nie jest?
Musiała mieć albo duży tyłek, albo bardzo mały sztylet, aby zmieścić go w tylnych kieszeniach spodni.
Czy Rose uświadomiła sobie, że ci mężczyźni są z Bractwa, ponieważ byli ubrani na czarno? Niech w takim razie lepiej uważa na gotów.
Znowu piszesz, że bohaterka jest rewelacyjną wojowniczką, świetnie walczy i jest niesamowicie zwinna. I tu ponawiam moje pytanie: to po wuja cały czas ucieka?
Opis walki całkiem niezły, choć jak na dziewczynę, która przed chwilą bała się, by nie natknąć się na Bractwo, Rose za dobrze sobie radzi, przynajmniej emocjonalnie. A i co stało się z tym drugim napastnikiem? Czekał uprzejmie, aż bohaterka skończy walczyć z jego kumplem, aby na koniec zrobić jej przyjemność i nadziać się na sztylet? Miał mnóstwo okazji, aby zaatakować, zwłaszcza kiedy powaliła blondyna i przez minutę (!) stała sobie i odpoczywała.
- Nie jestem taka jak wy! Potrafię sobie poradzić w inny sposób, jestem w końcu kobietą.
Powyższe zdanie zabrzmiało dość… dwuznacznie. I nie rozumiem, jaki ma związek z całą rozmową.
Ogólnie, nie rozumiem sensu całej rozmowy. Widzę, że łączy się z tym, jak zabiła tego mężczyznę, oraz że ma przekazać, iż nigdy wcześniej nikogo nie zabiła, ale sama rozmowa, jako retrospekcja, jest dla mnie bezcelowa. Wycięta zupełnie z kontekstu, więc nawet nie wiem, dlaczego o tym rozmawiali i do czego dokładnie namawiali Rose.
Odnośnie jeszcze tego jej wzbraniania się przed zabijaniem, przypomniało mi się zdanie z bodajże pierwszego rozdziału, kiedy to mówiła, że, parafrazując, niespecjalnie jej to pasuje, ale jak coś nie będzie mieć skrupułów. Kobieta zmienną jest, a ja w sumie nie wiem, ile czasu minęło od wydarzeń przedstawionych w retrospekcji.
Po tym, jak podczas tej konwersacji tak bardzo wzbraniała się przed zabijaniem, zdziwiło mnie, że teraz tak naprawdę niespecjalnie się tym przejęła. Zabiła, wytarła sztylet krwi, co by spodni nie zaplamił z tyłu, no i sobie poszła. Jakby to była dla niej codzienność. A przecież to była pierwsza osoba, jaką zabiła, to musi pozostawić po sobie jakiś ślad, musi ją to jakoś dotknąć. Chyba że jest socjopatką, o co jej nie podejrzewałam, do czasu…
Była zła. Na samą siebie, na swoją głupotę, a w szczególności na to, że tak długo odrzucała myśl, że może zabić.
…aż przeczytałam to zdanie. Różni ludzie różnie reagują, ale to jest już skrajność. Ona nie ma żadnych, dosłownie ŻADNYCH wyrzutów sumienia. Rozumiem, że zabity należał do Bractwa, którego nienawidziła, ale bez przesady, nie ruszyło jej nawet to, że miała na rękach krew.

Rozdział 4
A więc w końcu się udało, Bractwo ją złapało. To po prostu głupie. Uciekała z gorszych opałów, a dała się złapać jakiemuś chłoptasiowi, który na pewno nie był dużo starszy od niej!
Obstawiam, że Rose ma mniej niż dwadzieścia, prawdopodobnie siedemnaście lat, więc chłoptaś ma pewnie nieco ponad dwadzieścia. Jest od niej starszy i wydelegowany został, aby ją złapać, a skoro dziewczyna jest taka ważna, nie wysyłano by po nią byle kogo. Zresztą, sama podobno tak świetnie walczy etc., dlaczego więc facet szkolony właśnie do walki miałby być od niej gorszy?
Rozmowa między Rose a blondynem podoba mi się, jednak mam tutaj pewne zastrzeżenie. Jak to jest, że Rose lepiej się dogaduje z kimś, kto ewidentnie próbuje ją zabić, niż z chłopakiem, który ją uratował i nigdy nie próbował skrzywdzić? Z tym pierwszym niemal flirtuje, a drugiemu warczy w twarz. To takie dość… nienaturalne.
Dlaczego nie przeszukano jej plecaka? To wskazuje na skrajny brak profesjonalizmu i głupotę. Szukają mapy, ale tak naprawdę nie są w tym wcale zbyt skrupulatni.
Wniosek był prosty: zabije ją, a mapy i tak nie dostanie.
Jeśli by ją zabił, to przetrząsnąłby plecak po to tylko, żeby zaspokoić ciekawość czy zwyczajnie zabrać jakieś wartościowe przedmioty. Wniosek więc zakłada dość optymistyczną wersję wydarzeń.
Ciekawie bardzo opisujesz, jak Rose zostaje uderzana. Podoba mi się, że przekazujesz to poprzez jej odczucia.
To cierpienie sprawia, że nadal czujemy się ludźmi.
Głębokie, muszę przyznać. Ale zdanie wpisałaś w takim miejscu, że natychmiast pomyślałam, że po prostu znalazłaś je w jakiejś książce, spodobało Ci się i postanowiłaś je wkleić tam, gdzie akurat może choć trochę pasować. Poza tym zmieniłaś nagle osobę narratora; skoro zawsze piszesz narracją trzecioosobową, powinnaś się jej trzymać.
Zgadzam się z Rose, że były to tortury na najniższym poziomie. Jeśli myślał, że tym sposobem cokolwiek z niej wydobędzie, najwyraźniej zupełnie nie rozumiał zależności między Bractwem a Powiernikami (czyli, jak ja to widzę, że ci pierwsi ścigają bezlitośnie tych drugich).
Wiesz, co mnie zaczyna nieco męczyć? Że Rose ciągle z kimś rozmawia o sprawach dotyczących Powierników, a ja nie mam pojęcia, o co chodzi.
Nie rozumiem, dlaczego mężczyzna poczuł strach, kiedy spojrzała mu w oczy. Mógł się zdziwić, ale przestraszyć dziewczyny przywiązanej do krzesła? Kiedy właśnie ją bił, pokazywał, że może z nią zrobić, co chce?
Kiedy pojawił się Nathan, Rose znów popisała się swego rodzaju buractwem… Facet ją ratuje, a ona ma jeszcze do niego o to pretensje.

Rozdział 5
Rose jest zdecydowanie zbyt antypatyczna. A przez to tylko zastanawiam się, jaki Nathan ma cel w tym, by ją co i rusz ratować, podróżować z nią i znosić jej humorki.
Kiedy napisałaś, że Rose patrząc w lustro pomyślała o swojej urodzie, miałam nadzieję, że wreszcie opiszesz jej wygląd. Co prawda nadmieniłaś coś w prologu, ale aktualnie zupełnie nie pamiętam, jaki ma chociażby kolor włosów. Powinnaś co jakiś czas wplatać takie informacje, aby ułatwić czytelnikowi wyobrażenie sobie postaci.
Scena, w której Rose podchodzi do trumny jest smutna i świetnie ten smutek pokazałaś.
Z drugiej strony, kiedy stali już nad tą trumną we trójkę, zrobiło się nieco zbyt patetycznie. Każde z nich powiedziało coś głębokiego i metaforycznego, a przez to nie ukazali tej bezsilności towarzyszącej śmierci kogoś bliskiego. Wyszło mało realistycznie.
Pierwszy akapit po tym, jak skończyła się retrospekcja, wskazywał na to, że wreszcie dowiem się czegoś konkretnego na temat przeszłości Rose i jej przyjaciół. Niestety jednak, powtórzyłaś jedynie pewne ogólniki, o których dowiedziałam się już wcześniej, podczas retrospekcji.
Znowu, kiedy żegnała się z Kolem i Jamesem, istniała możliwość, by wytłumaczyć, na czym polega ta misja. Szkoda, że jej nie wykorzystałaś.
Chloe Solan
„Niesamowita dziewczyna i wierna przyjaciółka.”
Od samego początku nurtuje mnie jedno pytanie: czy Chloe nie miała rodziców? Zazwyczaj w epitafium kogoś, kto umarł młodo, pisze się, że była cudowną córką czy coś w tym stylu. A Ty nawet nie wspomniałaś o tym, czy jest sierotą, czy nie. Zgoda, ma brata, ale on nie zdążył na pogrzeb i był poza domem przez kilka lat, więc rozumiem braku wzmianki o kochającej siostrze.
Co do Ethana: pojawił się na chwilę, poprosił Rose, by na siebie uważała, a niczego istotnego w sumie się nie dowiedziałam.

Podsumowanie
Twoje opowiadanie ma naprawdę duży potencjał. Wiem, że mocno się czepiam, ale naprawdę uważam, że pomysł jest dobry, tylko po prostu niedopracowany.
Fabuła nie porywa, przede wszystkim z winy wielu niedopowiedzeń. Tak naprawdę nie wiadomo, jaki jest cel podróży Rose. Ma dostarczyć mapę, ale dlaczego? Dlaczego Bractwo jest tak przeciwstawne Powiernikom? Jak w ogóle funkcjonują te organizacje? Dlaczego Nathan pomaga bohaterce?
Jak widzisz, jak widziałaś wcześniej w analizie rozdziałów, wielu motywów nie jestem w stanie pojąć. Tajemniczość i niedopowiedzenia są świetne, jeśli tylko zastosuje się je umiejętnie i z umiarem. Nad tym właśnie powinnaś popracować.
Kreacja świata przedstawionego leży i kwiczy. Tu właśnie możesz spojrzeć na pytania, które zadałam przed chwilą. Stworzyłaś naprawdę ciekawe organizacje, ale w ogóle nic o nich nie powiedziałaś. A do Twojej głowy nie zajrzymy. Powinnaś stopniowo podawać informacje i o Bractwie i o Powiernikach.
W zgłoszeniu napisałaś, że jest to opowiadanie fantasy. Jak na razie nic fantastycznego się nie pojawiło, poza portalem w prologu, o którym, przyznam szczerze, zupełnie zapomniałam. I nie wiem nawet, na czym ta fantastyka ma w Twojej historii polegać.
Opisów jest, wbrew pozorom, bardzo mało. Chociaż nie, jest bardzo dużo opisów uczuć i odczuć bohaterki. Ale miejsca opisywane raczej wybiórczo. O dwóch pierwszych miasteczkach, w których pojawiła się Rose wiem tyle, że było w nich tłoczno. W piątym rozdziale dopiero zaczęłaś nad tym pracować, oby tak dalej. Problemem są jeszcze opisy wyglądu. Tak naprawdę nie pamiętam, jak wygląda którakolwiek z postaci, poza Nathanem i blondynem. O Rose nie wiem nic.
Przedstawiając przeżycia, uczucia i odczucia Rose bardzo często powtarzały się pewne informacje. Mam wrażenie, iż część tych opisów była niepotrzebna, przynajmniej na te momenty, w których je stosowałaś. Na przyszłość możesz skupić się nieco bardziej na opisach świata zewnętrznego, a przeżycia opisywać w zgodności z fabułą. Momentami wstawiałaś nie wiadomo skąd wzięte refleksje, zamiast ruszyć z fabułą.
Dialogi są w większości realistyczne, aczkolwiek przejawiasz skłonności do wkładania w nie patosu. Czasem nie jestem w stanie odróżnić, kto co powiedział. Możesz popracować nad tym, by każda postać była nieco bardziej charakterystyczna w swym sposobie mówienia.
Twój styl jest raczej przeciętny, tworzysz w większości mało skomplikowane zdania, nie używasz zbyt wielu trudnych słów. Przez to jednak trafia Ci się wiele powtórzeń, co zobaczysz w Niedomówieniach. Styl oczywiście można szlifować i jestem pewna, że jeśli nie porzucisz kiedyś pisania, możesz tworzyć naprawdę dobre i porządne teksty.
A teraz w sumie najważniejsze… bohaterowie. Na pewno zauważyłaś wcześniej, że Rose nie przypadła mi do gustu. Jest strasznie marudna, antypatyczna i niesympatyczna. Niby nie idealna, ale jednak. Powiewa mi tak trochę klasyczną Mary Sue. Może nie wzbudzałaby we mnie aż takiej niechęci, gdybyś lepiej przedstawiła powody, dla których jest taka, a nie inna.
Mimo negatywnego wydźwięku, Rose jest najbardziej wyrazistą postacią w całym opowiadaniu. Reszta wydaje się być zbyt papierkowa – stworzona po to, by być dla Rose, bez własnych charakterów. Na tle tych postaci nieco wybijał się blondyn. Chloe, mimo że taka istotna, tak naprawdę została przedstawiona jedynie jako ktoś ze wspomnień Rose, a nie jako osoba z krwi i kości. Nathan natomiast lata wokół głównej bohaterki i ciągle nie jestem w stanie zrozumieć, dlaczego.
17/35


Scena 2: Niedomówienia

Prolog

Potrząsnęła głową, gdy usłyszała szybkie kroki, dochodzące z podwórka. Szybko przyjrzała się wszystkim drzwiom (…) – powtórzenie.

Przełknęła ślinę i starając się uspokoić serce, które biło, jak oszalałe (…) –  Jeśli stosujemy porównanie, przed jak nie stawiamy przecinka.

Rozdział 1

Znajdowała się w małym pomieszczeniu, do którego nikłe światło wpadało przez małe okno (…) – Powtórzenie.

Klnąc cały świat ruszyła przed siebie (…) – Klnąc na albo przeklinając cały świat.

Rozejrzała się i stwierdziła, że znajduje się na kompletnym zadupiu.(…) Dotarcie do miasteczka zajęło jej kilka minut. – Skoro szła tylko kilka minut do tego miasteczka, dom nie mógł znajdować się dalej jak półtora kilometra od niego. Więc słowo zadupie nie jest tu adekwatne.

Dopiero, gdy upewniła się, że wszystko jest tam, gdzie być powinno, wstała i ruszyła w stronę sklepu, gdzie miała zamiar uzupełnić zapasy wody. – Powtórzenie.

Puściła uwagę mimo uszu i wyszła na rynek. – używamy w narzędniku, natomiast w bierniku należy stosować .

O tej godzinie w centrum miasta panował niesamowity tłok. Założyła na nos okulary przeciwsłoneczne i zaczęła krążyć po mieście, starając się za wszelką cenę przypomnieć sobie, gdzie teraz powinna się udać. Nie wiedziała, jak z tego miasta dotrzeć do Habitatu (…). – Kolejne powtórzenie. Kiedyś usłyszałam bardzo pomocną zasadę, którą do dzisiaj staram się stosować, aby jedno słowo występowało raz na trzy, cztery zdania.

W pewnym sensie była za nich odpowiedzialna i nie miała zamiaru pozwolić im umrzeć. Miała tam przyjaciół i miała ich zamiar bronić do samego końca. – Powtórzenie.

Wokół walały się śmieci, pod starym budynkiem stało kilka kontenerów na śmieci. – Powtórzenie.

Po chwili jednak zganiła się w myślach i ponownie przyspieszyła kroku, chcąc zgubić osobę, którąśledziła. Bo tak, była pewna, że jest śledzona. Może przez jednego z tych mężczyzn, może przez kogoś innego. Jednak w stu procentach była śledzona i ten fakt wcale się jej nie podobał. – Niepotrzebny ogonek przy która i powtórzenie. Generalnie mogłabyś te cztery zdania zredukować do dwóch albo i nawet jednego.

Krzyknęła cicho, ale po chwili druga ręka zakryła jej usta i wciągnęła do szpary między budynkami. – Przeszkadza mi tutaj sformułowanie po chwili. Myślę, że lepiej byłoby zmienić to na od razu albo natychmiast. Teraz, wyobrażając sobie tę scenę, widzę jak dziewczyna krzyczy, napastnik czeka kilka sekund i dopiero potem zakrywa jej usta. I jak mógł wciągnąć ją w szparę? W wąską, podłużną przerwę między elementami znajdującymi się w bliskiej odległości, które nierzadko powinny do siebie ściśle przylegać?

Na prawym ramieniu miał tatuaż, przedstawiający gwiazdę. Nie była to jednak gwiazda taka, jaką rysują dzieci w zeszycie. Nie miała ona pięciu rogów, a osiem, z czego każdy z nich zakończony był podwójnym szpicem. W środku gwiazdy widoczne były litery, których nie potrafiła rozczytać. – Pierwsze powtórzenie widzę, że jest zamierzone, aczkolwiek ta trzecia gwiazda już kole w oczy. Co do tych rogów, to pewnie chodziło Ci o wierzchołki.

- Coś mi się wydaje, że z tamtymi dwoma być sobie nie poradziła. byś.

Może po drodze spotka kogoś, kto będzie mógł jej pomóc? Przecież nie mogła zapytać kogoś o drogę do Habitatu! – Powtórzenia.

Ta siedziba dla normalnych ludzi była niewidoczna. Oni mogli dostać się tam tylko z pomocą Powiernika. Siedziba była doskonale chroniona (…) – Powtórzenie.

- Czego chcesz?
- Już ci powiedziałem, że niczego. Chcę ci pomóc. ­– Zaprzeczenie samemu sobie.

- I żeby było jasne: nadal cie tu nie chcę. – Zjadłaś ogonek.

Rozdział 2

Tym bardziej na noc. To miejsce przyprawiało ją o dreszcze, tym bardziej, że znajdowała się tu z nim. – Powtórzenie.

Gdy tylko zacznie świtać, będę musieli ruszać.będą.

Nie miała innego wyjścia, musiała iść przed siebie i mieć nadzieję. No właśnie. Nadzieję. Uśmiechnęła się lekko. Nadzieja matką głupich. W takim razie ona musiała być niesamowicie głupia, bowiem wierzyła, że jest jeszcze nadzieja. Nadzieja dla tych wszystkich istot, których los leżał w jej rękach. – So much hope. Ale serio, nieco tutaj przedobrzyłaś.

Gdy w końcu dotarli do miasteczka panował w nim niesamowity tłok, więc blondynka przypuszczała, że jest już południe. – Nie widzę związku między jednym, a drugim. Zazwyczaj największy tłok jest w godzinach szczytu i to w dużych miastach, a nie małych miasteczkach.

Pchnęła szklane drzwi i stanęła przed ladą, która nagle przed nią wyrosła. – No wchodzi taki zmęczony człowiek do motelu, chcąc znaleźć pokój, kiedy wtem pojawia się przed nim nie wiadomo skąd lada.

- Czy można wynająć pokój? Tylko na kilka godzin.
- Oczywiście (…) – Nie znam się na hotelarstwie, toteż nie traktuj tej uwagi, jako czegoś zobowiązującego, ale nie jestem przekonana, czy jakikolwiek motel zadałby sobie trud wynajmowania pokoju na kilka godzin. Raczej na dobę hotelową.

Rose odwróciła się i rzuciła przelotne spojrzenie na Nathana, który stał za nią, po czym znów spojrzała na recepcjonistkę. – Powtórzenie.

Oparła głowę o kafelki i pozwoliła ciepłym kroplom wody spływać po swoim ciele. Uśmiechnęła się delikatnie i poczuła, jak jej ciało odpręża się. – Powtórzenie.

Odpakowała mydło i z radością stwierdziła, że pachnie zupełnie, jak maliny. – Niepotrzebny przecinek przed jak.

Wyjęła z plecaka bieliznę, białe spodenki i czarną, luźną bluzkę na ramiączkach. Włosy związała w luźnego warkocza. – Powtórzenie.

Na samym środku stało duże łóżko, a tuż obok stał stolik nocny.

(…) po raz ostatni patrząc na pokój opuściła go i skierowała się o recepcji. – Zjadłaś d.

A wśród nich, była Chloe. – Niepotrzebny przecinek.

Rozdział 3

Powierniczka otarła samotną łzę, która spływała po jej policzku. Tak bardzo za nią tęskniła (…) – Za tą łzą? Teoretycznie można wywnioskować,  że chodzi o Chloe, ale w praktyce zaczynając od nowego akapitu powinnaś o tym napisać.

Uśmiechnęła się lekko, jakby wierząc, że to doda jej trochę wiary w samą siebie. Wywróciła oczami, gdy przez ten uśmiech poczuła się jeszcze gorzej. Czasami przestawała wierzyć w to, że po każdej nocy nadchodzi świt. – Powtórzenie.

Wstrzymała oddech, zdając sobie sprawę z tego, że kilka metrów przed nią ktoś stoi.
Wstrzymała oddech i dopiero po kilku minutach, gdy zaczęło brakować jej powietrza (…) – Pierwsze zdanie kończy akapit, a drugie zaczyna kolejny, ale to nadal powtórzenie.

Przez chwilę ich spojrzenia się spotkały, a mężczyzna spojrzał na swojego towarzysza. Teraz była już pewna, że ma kłopoty i to całkiem spore. Przełknęła ślinę i ponownie spojrzała na mężczyznę (…)

Dokładnie widziała, że obydwoje mają na sobie czarne koszulki z krótkim rękawem i równie czarne spodnie. -  Obydwaj

Bez ostrzeżenie zaatakowała (…) – ostrzeżenia.

- Bo jest – blondynka wywróciła oczami. – Niepoprawny zapis wypowiedzi. Przed myślnikiem powinna znajdować się kropka, a blondynka zaczynać się od wielkiej litery.

Nie myśl, że przed Bractwem można uciekać wieczność. – Wiecznie lub przez wieczność.

Spojrzała ostatni raz na jego ciało, po czym szybko odeszła, po raz kolejny łamiąc dane samej sobie słowo, weszła w las. – Zjadłaś przecinek i niepotrzebnie dodałaś słowo odeszła.

Rozdział 4

   - Domyślam się – dziewczyna uśmiechnęła się szeroko. – Niepoprawny zapis wypowiedzi. Zdanie przed myślnikiem powinno kończyć się kropką, a po myślniku zaczynać wielką literą.

Bractwa co prawda nie dało się długo wodzić za nos, ale powinna to robić wystarczająco długo, by zdołać się uwolnić z tych więzów.

Widziała też żądze mordu, którą musiał hamować. – Zjadłaś ogonek.

Rozdział 5

Teraz siedzieli w knajpce na uboczu jakiegoś miasteczka, do którego zawędrowali. Nie było ono zbyt duże. Raptem jeden sklep, jakaś mała knajpka, w której obecnie siedzieli (…) – Dwa razy powiedziałaś, że siedzieli w knajpce.
Raptem jeden sklep, jakaś mała knajpka, w której obecnie siedzieli, kiosk i budka z lodami. Przed wejściem do sklepu walały się butelki po różnego rodzaju napojach, co nie wyglądało zbyt apetycznie. – Powtórzenie, a apetycznie proponuję zamienić na estetycznie.

No, ale skoro powiedziało się już "a", trzeba było powiedzieć też "b", które czasami po prostu nie chciało przejść przez gardło. – Brakujące przecinki

Właśnie przez takie sprawy, przez tak lekko myślne podejmowanie decyzji (…) – lekkomyślne pisane jest razem.

Ścisnęła jego dłoń, czując jak dłoń Jamesa zaciska się na jej drugim ramieniu.

Los chciał, że tym razem, to Chloe odeszła z tego świata. Kol wciąż szedł obok, a po jego policzku spływała samotna łza. – Powinnaś te dwa zdania rozdzielić nowym akapitem. Późniejsze zdania nie mają związku z przemyśleniami z wcześniej.

Weszli do sali, która dziś cała była w czarnych barwach. – W tym miejscu sugerowałabym zmianę dziś na tego dnia. Brzmiałoby zgrabniej, jako że przedstawiasz retrospekcje.

Ręce miała skrzyżowane na piersi,a na serdecznym palcu założony miała pierścionek (…) – Po przecinku powinna być spacja, natomiast drugie miała możesz po prostu usunąć.

Dla każdego z nich, była ważna. – Niepotrzebny przecinek.

- Nie wiem już kim jestem, kochana. - Wyszeptał. – Brakujący przecinek po już i zły zapis dialogu; brak kropki po kochana, a wyszeptał powinno zaczynać się od małej litery.

- Byłaś naszą iskrą - James stanął po drugiej stronie Rose. – Tutaj natomiast powinna być kropka przed myślnikiem.

Obydwaj byli dla niej, jak bracia, których nigdy nie miała. Byli, jak rodzina. – W obu zdaniach niepotrzebny przecinek przed jak.

Stali na samym środku i rozmawiali o czymś zawzięcie. James wydawał się być czymś podenerwowany.

Nie chciała, by ktokolwiek go robił, bo potem nie będzie odwrotu. Jedno to musiało się stać. – Brakujący przecinek i jednak zamiast jedno.

Starła się być twarda. Nie okazywać swoich słabości przy innych, ale gdy wczoraj w końcu dotarło do niego (…)Starała i niej.

Posłuchaj mnie Rose – Brakujący przecinek przed Rose i kropka po.

Znajdzie przyjaciół i będzie, jak dawniej. Skrzywiła się lekko. Nie będzie, jak dawniej. Ona już nie będzie taka, jak dawniej. – Niepotrzebne przecinki przed jak dawniej.

Ominęła granitowego anioła i zatrzymała się przy grobie z białego marmuru i uklękła przy nim. – Pierwsze i  możesz po prostu zamienić na przecinek.

Słyszeliśmy o tym, jak uratowałeś tego chłopaka od Stiles'ów. ­­– Niepotrzebny apostrof.

Jak widzisz, w większości są to powtórzenia. Powinnaś nad tym popracować. Jeśli podczas pisania nie możesz sobie przypomnieć wyrazu bliskoznacznego, polecam tę stronę:
Kolejna sprawa jest taka, że często niepoprawnie zapisujesz dialogi. Radzę zajrzeć tutaj: http://katalog-ocenialni.blogspot.com/2012/06/ppp-interpunkcja-zapis-wypowiedzi-w.html#more
Często jeszcze popełniasz błąd, jakim jest stawianie przecinka przed słówkiem jak, kiedy służy jako wyraz porównania.
5/15

Scena 3: Teatr… amatorski?
Z tym punktem mam problem, ponieważ, tak naprawdę, nie mam pojęcia. Młoda dziewczyna wykonująca ważne zadanie? Było. Uratowanie przez przystojnego chłopaka? Było. Powiernicy i Bractwo… cóż, miałam nadzieję, że będzie to coś oryginalnego, ale nie jestem w stanie tego teraz określić, gdyż nic o tych organizacjach nie wiem. Dlatego też na tę chwilę muszę stwierdzić, iż  niestety w Twoim opowiadaniu nie znalazłam zbyt wielu niespotykanych aspektów.
1/6

AKT III

Scena 1: Owacje na stojąco
+ za pomysł
1/4

Epilog
Jak już wcześniej wspomniałam, Twoje opowiadanie ma naprawdę duży potencjał, a widzę też, że sprawia Ci to przyjemność i piszesz z pasją. Pracuj nad swoim warsztatem, czytaj wiele książek, aby poszerzyć słownictwo i wyobraźnię oraz, co najważniejsze, nie zmuszaj się do pisania, nie pisz dla nikogo innego, tylko dla siebie. A oto kilka rad:
1. Dopracuj kreację świata.
2. Pracuj nad opisami.
3. Poszerzaj swój zasób słownictwa, staraj się unikać powtórzeń.
4. Nadaj swym bohaterom więcej cech indywidualnych, nie czyń z nich tłumu otaczającego główną bohaterkę.
4/5

W sumie otrzymałaś 47 punktów, co daje Ci rangę dublera!

Pozdrawiam i życzę powodzenia w dalszym pisaniu. :-)

4 komentarze:

  1. Bardzo dziękuję za ocenę. Szczerze mówiąc wcale nie czekałam na nią długo ;)
    Nad adresem bloga myślałam bardzo długo, bo chciałam by nie zawierał polskich znaków, ale równocześnie był ciekawy. No i tak powstał sekret przeznaczenia, który od razu przypadł mi do gustu. Szablon bloga miałam zmienić już dawno, ale nie znalazłam nic, co by mi się spodobało, więc postanowiłam poczekać.
    Co do samej treści - wiem, że jest wiele rzeczy, nad którymi powinnam popracować. Dodać informacje o Powiernikach i Bractwie. Rozdziały, które opublikowałam na blogu, poprawiam obecnie w Wordzie. Idzie mi to dość opornie, ale idzie. Niektóre rzeczy, które napisałam były... nieprzemyślane. Wpadło mi coś do głowy, pisałam to i tak już zostało.
    Prawda jest taka, że niecały tydzieñ temu podjęłam decyzję o zawieszeniu bloga. Najpierw chciałam go usunąć, ale potem zmieniłam zdanie, bo usuwając go straciłabym adres. Czekałam tylko na Twoją ocenę. Stwierdziłam, że wrócę, gdy tylko poprawie wszystkie rozdziały.
    Tak więc dziękuję za ocenę i wszystkie rady w niej zawarte. Na pewno skorzystam ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ps. Za wszystkie błędy przepraszam, ale komentowałam z telefonu.

      Usuń
    2. Wybacz tak późno dodany komentarz, miałam jednak bolesne problemy z internetem, a potem zupełnie wyleciało mi to z głowy.
      Zdecydowanie nie radziłabym usuwać bloga, ponieważ, jak mówiłam, opowiadanie ma naprawdę duży potencjał i ciekawy pomysł. Zawieszenie ma większy sens i kiedy wrócisz z poprawionymi rozdziałami, na pewno do Ciebie zajrzę i przeczytam. :)

      Pozdrawiam
      Strzyga

      Usuń
  2. Odnośnie przeniesienia do kolejki: nie ma problemu. :) Nawet lepiej, bo mniej będę czekała.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń