Uwaga!

17.07.2012

{0015} Ocena bloga say-farewell.blogspot.com

Witam wszystkich!
(Zwłaszcza załogę i drugą stażystkę, Lullaby, można powiedzieć - towarzyszkę niedoli na okresie próbnym).
Nie będę ukrywać, że to moja pierwsza ocena tutaj i trochę się denerwuję. Mam, oczywiście, nadzieję, że Wam się spodoba, ale wiadomo, jak to z nadziejami bywa. 
Ujmę to tak: skończyłam ocenę bloga dzień przed tym, jak Autor zmienił belkę i, najwidoczniej, czcionkę, której nie mogę załadować. Zmiany zobaczyłam dziś rano, kiedy praktycznie wklejałam ocenę.  W związku jednak z tym, że odrobinę zmieniło to ocenę i blog prześlizgnął się na granicy, częściowo zmieniłam treść. Właściwie powinnam była jeszcze troszkę pojechać po punktach, ale nie jestem złośliwa.


          Autor: tpiapiac
          Oceniająca: Corriente

1. Pierwsze wrażenie

Say-farewell. Na polski będzie to mniej więcej "żegnaj się" (powiedz-żegnaj gorzej brzmi). Nie przeszkadza mi obcojęzyczny zwrot. Jak to Autor ujął, „nie lubi braku polskich znaków w adresach, gdyż wydają mu się niekompletne = brzydkie”. I trudno się z tym nie zgodzić.
Po pierwsze kojarzy mi się to z "Lalką". Drugie skojarzenia są mniej optymistyczne. Może być o opuszczeniu. O śmierci. O wielu innych, niemiłych rzeczach też.
Wchodzę. Nie uderza mnie po oczach ostry kolor, wyskakujące okno z reklamą, nie widzę nawet nagłówka. Jakoś mi to nie przeszkadza.
„Część czwarta”. Czyli, jak rozumiem, opowiadanie. Świetnie.
Na pierwszy rzut oka belka (Miłość cierpliwa i łaskawa jest, ale moje serce tak Cię kocha, że jest największą zazdrością umysłu) niewiele ma wspólnego z adresem bloga. Gdzie tutaj to pożegnanie? Zaraz potem myślę sobie jednak, że może jest w tym jakiś sens, który wyjaśni mi treść. Oby tylko nie był zbyt głęboko ukryty.
Słyszałam gdzieś chyba napis z belki. Podobał mi się wtedy i podoba mi się teraz. Oczywiście, musi być miłość, a skoro miłość, to pewnie też cierpienie... Przez chwilę zastanawiam się nad tym wszystkim, usiłując wymyśleć, jaką to historię można dopasować do tego opisu, ale w końcu dochodzę do jedynego słusznego wniosku – że tę część trzeba pozostawić autorowi bloga i nie nakręcać się zbytnio, bo rozczarowanie może przesłonić właściwe walory tekstu.
Dopiwszy kojącą, zieloną herbatkę, oręż w walce z opisami uczuć, zjeżdżam w dół i przyglądam się reszcie strony.
Wszystko jest w miarę porządne i zorganizowane. Nie widzę chaosu, zgubionych kropek, literek, przecinków, skaczących obrazków, kiepsko wklejonych zdjęć i grafik. Jest... schludnie. I może z tym słowem przejdźmy dalej.

14/15 pkt.

2. Szata graficzna

Cudowny jest ten szablon, naprawdę. Niby nic, nie ma nawet porządnego nagłówka, ale są delikatne kolory, nieduże fotografie w kolumnie po prawej, bardzo ładne tło. Nie wiem jeszcze co mają symbolizować te kwiaty, być może się dowiem (a może nie ma w nich żadnej symboliki, po prostu ładnie wyglądają – ta koncepcja też w pełni mi odpowiada).
Czcionka jest przeurocza. Owszem, miewam problemy z czytaniem – gdyby tylko te literki były troszeczkę bardziej, nawet niedużo, „znormalizowane”, czytałoby mi się lepiej, ale to tylko subiektywna opinia.
Jak już muszę się do czegoś przyczepić, to do koloru odwiedzonych linków. Ten zabrudzony żółty nie komponuje mi się z szarością. Może czerwień byłaby wyjściem?
O błędzie w nagłówku nie wspomnę, bo zniknie, kiedy poprawi się belkę.
Znowu ta statystyka. Tym razem jest w kolumnie, niezbyt eksponowana, półprzezroczysta. Nadal nie rozumiem, po co to komu, ale ostatnio wszyscy się upierają, żeby informacja, ile osób odwiedziło danego bloga, była wypisana wołami nad treścią. Tutaj nie ma ani wołów, ani miejsca nad treścią. Do przełknięcia.

19/20 pkt.

3. Treść

Za długo nie będzie, bo rozdziały są tylko cztery.
Po pierwsze, jest to opowiadanie. Po drugie, w rodzaju pamiętnika. „W rodzaju” dlatego, że, z tego co widzę, zawiera rozmaite zwierzenia, a nie jest to list ani dziennik. Dla własnej wygody przyjmuję, że pamiętnik.
Patos leje się z tego tekstu strumieniami i powoli ścieka po mojej klawiaturze, ale skoro tak lubisz... Z jednej strony, baaardzo to podniosłe, a z drugiej, bardzo poetyckie. Co ciekawe, zwykle przy tego typu tekstach mam ochotę wstać i uderzyć głową w mur, tym razem to uczucie nie jest tak silne. Może to z powodu dość smutnej tematyki.
(Zgadłam, jest o śmierci.)              
Co prawda bohaterka pisze w stylu: To ta część, która mimo, że przepełniona prozaicznością i głębią irrelewantności, wolałabym omijać szerokim łukiem, ale nie potrafię ukrywać tego, iż jest tym co spowodowało wzburzenie nagłej fali mocy w
moim ciele, zupełnie tak, jak czyni to ocean - wyrzuca fale i rozbija je o skalisty lądowy klif. Z początku myślałam, że naprawdę ma skłonności do zbytniej egzaltacji (kto by tak nie pomyślał?), ale wraz z rozwojem wydarzeń zaczynam się nad tym zastanawiać. Najbardziej wstrząsnęła mną część trzecia i czwarta, kiedy to poczułam raczej złość na bezceremonialne wypraszanie jej z mieszkania i pocieszenie siostry (może jestem nieczuła, ale nie rozumiem, dlaczego tak miałoby być lepiej dla niego. Lepiej dla niej, owszem. Nie chciał jej skrzywdzić. Ale z czysto egoistycznego punktu widzenia, on nie ma już nic do stracenia...). 
Z kolei główny bohater jest... No właśnie, nie potrafię powiedzieć, jaki on jest. Z jednej strony wydaje mi się obrażalski, skłonny do złości i niekiedy brutalny (część 3), ale z drugiej strony, zdaje się naprawdę kochać dziewczynę (część 4). Lubi też moknąć w deszczu i uważa, że szalenie romantyczne jest ocieranie się o mokre drzewa i brudzenie ubrań na zielono.
Kiedy dojechałam do końca części czwartej, chciałam więcej. Naprawdę. Dopiero potem zdałam sobie sprawę, że na razie są tylko cztery notki i to była szkoda.
Nie umiem za wiele dodać. Ten tekst nie jest niedopracowany, wręcz przeciwnie, widać w nim dobry pomysł i warsztat. Prywatnie oddarłabym główną bohaterkę z jej poetyczności. W końcu – straciła go. Nie pisze poematu o zachodzie słońca. To jej zderzenie z brutalną prawdą i rzeczywistością widać najbardziej w części czwartej, kiedy nareszcie skupia się trochę na detalach. Kiedy obmywa go z krwi i nie czuje się przez to „lepsza” czy dowartościowana. To jest właśnie ta brutalna prawda.
Ale... mam wrażenie, że plączesz się w zdaniach, które mają być za bardzo poetyckie. Zlustrowałeś mnie po raz kolejny, przeszywającym spojrzeniem - Jestem tu, by cię kochać - nie mówiąc już nic więcej, wróciłam do wcześniej rozpoczętej czynności, jaką było zrobienie napojów.
Nie wspominam o tym, kto mówi „jestem tutaj, by cię kochać”. Może ta dziewczyna naprawdę ma duszę poetki. Ale „zlustrowałeś mnie po raz kolejny przeszywającym spojrzeniem” to zdanie, które pasuje do taniego romansidła. Ten tekst nie jest tanim romansidłem, a jednak czasem mam wrażenie, że czytam właśnie coś takiego, tylko że happy endu nie będzie. I wystarczyłoby powiedzieć „wróciłam do przygotowywania napojów”, zamiast ubierać to w rozwlekłe zdania. Przerost formy nad treścią zasadniczo tekstowi nie służy.
Podsumowując – to, jak się ten tekst spodoba, zależy od gustu czytelnika. Ja osobiście w większości dostaję lekkich drgawek na widok poezji, ale zainteresowała mnie sama opisywana historia. I chciałabym wiedzieć, jak to się potoczy dalej.

15/20 pkt.



4. Błędy

CZĘŚĆ I

Czułam cała sobą zbliżającą się miłość, ta zaś pojawiła się w końcu.”- całĄ
„Kupiłeś jej lody czekoladowe na widok, których zabłyszczały jej oczy o intensywnym, morskim odcieniu.” – przecinek przed „na”, zamiast „których”.

CZĘŚĆ II
  Tak czy inaczej muszę powiedzieć, coś o czym chciałem już od dawna i teraz wiem, że to będzie rzecz pomocna. Choć długo zastanawiałem się jak to okazać, zwlekałem w konsekwencji czego nie zdążyłem, to jednak po kryjomu odwzajemniłem Twoje uczucia.” – przecinek przed „o czym” zamiast przed „coś”. Przecinek przed „w konsekwencji”.
„Kryłem się z tym tak długo, bo wiedziałem jakie będą tego konsekwencje, przynajmniej spodziewałem się tego co mogłoby nastąpić i nawet nie masz pojęcia jak bardzo martwiłem się tym, że jesteśmy ze sobą coraz bliżej.” – przecinek przed „jakie”, między „tego, co”, przed „jak bardzo”.
„  Jestem ci wdzięczny, za szacunek, docenienie w taki sposób w jaki nikt na mnie nie patrzył.” – pierwszy przecinek zbędny, drugi przecinek przed „w jaki”.

CZĘŚĆ III
Pragnę codziennie odświeżać sobie w głowie to jak wyglądałeś, jak pachniała twoja skóra, jak w pełnym blasku słońca mieniły się twoje oczy, a także jak smakowały twoje pełne usta.
I uśmiechu!” –
Ale co uśmiechu? Brak uśmiechu? Kształt uśmiechu? A może sam uśmiech?
Nie czuję się zepsuta, inna, ani też gorsza z tego powodu, wręcz przeciwnie, naprawiłeś mnie.” – bez przecinka przed „ani”.
Tak czy inaczej stawiałam nas na miejsce głównych bohaterów i nawet się w tym odnajdywałam.” – na miejscu


CZĘŚĆ IV
Pierwszy czołoblat zaliczyłam chyba przy „głębi irrelewantności”. Ja wiem, poetyckie to bardzo, ładnie brzmi z angielska, a samo słowo jest dopuszczalne w grach. Ale jakoś kompletnie nie pasuje do tekstu literackiego.
„Chociaż tyle, bo zgaduje, że potem bym to zbagatelizowała i, i tak weszła z buciorami w twoje życie” – zgadujĘ. I niepotrzebne „i, i tak”. Cokolwiek to znaczy. Można zastąpić „i tak czy inaczej”.
„Ale ku wszelkim nadziejom, nie zrobiłeś w stronę tego, aby dać mi jakakolwiek szansę na to.” – zdanie jak żywcem wyjęte z translatora. „Ale wbrew wszelkim nadziejom, nie zrobiłeś nic, aby dać mi na to jakąkolwiek szansę”, na przykład.
Kiedy odchodziłam do moich uszu doszło twoje przekleństwo. Wydałeś się przez to zły na coś.” – przecinek przed „do”. A co do drugiego zdania... przez przekleństwo wydawał się zły? To raczej skutek, nie przyczyna.
„W tamtej chwili po pustce w głowie skakały mi pojedyncze myśli odnośnie tego jak powinnam się zachować wobec tego jak mnie traktujesz.”  - albo próżnia, albo cząsteczki. Jak coś może skakać w pustce?
Zaparzyłam wody, jednak po otwarciu pierwszych drzwiczek zawieszonego na ścianie rzędu szafek, trafiłam na pełna apteczkę” – pełnĄ.
„- Przestraszyłeś mnie - wyznałam. Nie słyszałam, aby ktoś szedł w moim kierunku - Herbaty - powiedziałam lekko.” – Brakuje kropki po „kierunku”.
 „ - Leży na stole, obok cukru i kubków jakie postawiłaś - podążyłam wzrokiem za jego wskazówka i rzeczywiście też tak było.” – obok cukru i kubków, które postawiłaś. WskazówkĄ.
„- Nie zauważyłam tego wcześniej - spojrzałeś na mnie z nieprzeniknionym wyrazem twarzy jaki udało mi się zdefiniować, mam nadzieję, że błędnie. - Nie mam zamiaru cię szpiegować - zaopiniowałam.” – Kropka po „wcześniej”, „spojrzałeś” z dużej litery. Nieprzenikniony wyraz twarzy, jaki udało się zdefiniować? W dodatku błędnie? Nie rozumiem tego zdania. Opiniować, wydawać opinię. Można by zastąpić słowem „stwierdziłam”. Po prostu.
„Fakt, miałam nikłą nadzieję, ze wszystko potoczy się tak jak sobie to wyobraziłam, po kolei, bez zbędnego pośpiechu.” – że
„chce żebyś była szczęśliwa, zawsze wierna swoim ideałom i uśmiechnięta. Chce żebyś pozostała sobą, by moje odejście cię nie zmieniło.” – pierwsze „chcĘ” z dużej litery, jest po kropce. Zabrakło ogonka w drugim „chcę”.

Kosmetyczne są te błędy.

10/15 pkt.

5. Dodatki

Na blogu mamy ramkę „natchnienie”, czyli, jak rozumiem, utwory, które inspirują Autora. Ciekawy wybór, zwłaszcza, że niektóre znam i bardzo mi się podobają („Bleeding Love” na przykład. Klasyk).
Jest też podstrona wyjaśniająca adres bloga, bardzo przystępnie.
Zakładka o autorze. No tak, coś w niej napisać trzeba, a zgadzam się, nie zawsze jest potrzebna. Zawsze warto pisać. Nawet do szuflady (przede wszystkim do szuflady, chociaż obecnie tą szufladą jest Internet – i dobrze, czasem można trafić na ludzi, którzy czasami naprawdę się na tym znają).
„Pointa”. Jeszcze zanim tam zajrzałam, czułam, że to będzie mocny cios. A zobaczyłam tylko demota, który w dodatku niewiele mi wyjaśnił. Można by tę podstronę doczepić do „Say farewell”.
Linki są porządne i posegregowane. I ta ciemna czerwień naprawdę ładnie wygląda.

7/8 pkt.

6. Liczby

Widzę ładne, porządne komentarze z odpowiedziami Autora. Nie mam powodu, żeby nie dać maksimum.

5/5 pkt.

7. Gratis

O tak, blog zdecydowanie rzuca się w oczy. Wyróżnia się tym pokręconym stylem i ciekawą historią. Może gdyby poszperać, znalazłoby się coś podobnego, ale ja nie szperałam i na nic takiego jeszcze się nie natknęłam.

4/4 pkt.

8. Podsumowanie

Widziałam w linkach odnośnik do czegoś, co nazywa się „korekta24”. Jeśli korzystasz z ich usług, wyrzuć linka do śmieci. Nawet nie chodzi o kwestię interpunkcji, możliwe, że się na tym nie znam, ale uciekające ogonki, czasami fleksja... Niby drobnostki, a psują odbiór tekstu, a czasami dezorientują.
Swoją szosą, chciałabym przeczytać opowieść o Angeli, ale, z tego co widzę na innym blogu, jeszcze jej nie ma, więc... poczekam. W końcu kiedyś chyba będzie, a ja trzymam za słowo!
Ta historia jest interesująca. Forma też. Zdarzają się drobne potknięcia, ale, jak już wspomniałam, to tylko kwestia kosmetyki, nic więcej. Uważam, że ten blog ma potencjał i byłabym zadowolona, gdyby cieszył się zainteresowaniem, na jakie zasługuje.

5/5 pkt.


W sumie punktów: 79,  co daje ocenę bardzo dobrą z minusem.
Gratulacje!

6 komentarzy:

  1. Dziękuję bardzo za ocenę bloga.
    5-, nawet 3, by mnie satysfakcjonowało.
    Blog po części jest tym "pamiętnikiem", po części opowiadaniem, dlatego zrezygnowałem ze zwrotów typu "cię" pisanych wielką literą.
    Nie do końca zgodzę się z użyciem "trudnych" słów, nie są archaizmami, a ponad to język polski jest tak piękny, że po prostu wymagam od siebie, aby na nowo go odkrywać. Tego typu opisy są bardzo w moim stylu (od tej poetyckiej strony, jakkolwiek, by tego nie nazwać).
    Literówki, tak... Często mam z nimi problem (o interpunkcji w stosunku do "," nie wspomnę ), byłoby lepiej gdybym był bardziej skupiony przy sprawdzaniu notek, jednak, kiedy nie zaznacza mi błędów utwierdzam się bardziej w przekonaniu, ze jest dobrze, a to często zgubna myśl, bo może właśnie zabraknąć ogonka czy kropeczki...

    Także nie mówiąc nic więcej, dziękuję :)

    P.S. Zgłosiłem dwa inne blogi do Ciebie, nie wiem czy czasowo z publikacją notek się zgadza, ale zależy mi na ocenie mimo wszystko ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, autokorekta nie poprawi na przykład "chce", bo to poprawna forma :)
      Tak naprawdę czytając swój własny tekst trudno dostrzec brak ogonka... bo za dobrze znasz to, co wyszło spod pióra :)

      PS. Posty są z 16 i 11 lipca, myślę, że nie będzie problemu czasowego ;)

      Usuń
  2. Za tak nijaki, niedopracowany wystrój dałaś 19 punktów? Nie dałabym nawet 5 ://

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że to subiektywne... Ja kieruję się zasadą, że autor wybiera taki szablon, jaki mu pasuje, a mnie średnio obchodzi opakowanie. Zwracam przede wszystkim uwagę na treść. Oczywiście, gdyby na szablon nie dało się patrzeć, nie dałabym tylu punktów, ale nie mam takiego problemu. :)

      Usuń
  3. Czyli jednak muszę tam zajrzeć ;D
    Widzisz, tpiapiac, mówiłam, że u mnie będziesz czekał wieki na ocenę ^^

    Ładna notka Corriente, jak tak dalej pójdzie - nie masz czego się obawiać. Na pewno zostaniesz u nas oceniającą ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :P Co nie zmienia faktu odnośnie regulaminu - pkt bodajże 13 XD

      Musisz, musisz :pp

      Usuń