Uwaga!

23.10.2012

{0031} Ocena bloga puhdistus.blogspot.com

Tralala, jak ja kocham poranne wstawanie...
Anyway, ocena tego bloga się przeciągnęła (sami zobaczycie czemu, zobaczycie!), ale nie wykroczyła poza limit. 
Poza tym... ocena czy ekspresja genów? Hm? 
 _________________________________

Blog: puhdistus
Autorka: Agnieszka
Ocenia: Corriente


Akt I

Scena pierwsza: Przestrzeń sceniczna

Adres jest tak tajemniczy, że kompletnie nic mi nie mówi. Nie wiem nawet, z której strony go ugryźć, może to jakieś słówko w obcym języku, może słowo, które ma być stylizowane na jakąś dziwną mowę, może dialekt?
Wrzucam adres w Google, oczywiście, wszak to podstawa dobrego researchu. Niestety, mały reaserch mało przynosi, bo dostaję tylko informację o jakichś filmach, chyba książkę, wyskakuje obcojęzyczna strona i prawdopodobnie jakiś blog, czyli śmieci. Udaję się do mojego najbardziej zaufanego źródła spośród produktów Google, to jest do translatora. Ta akcja przynosi jakiś wymierny efekt, mianowicie „puhdistus” pochodzi z fińskiego i oznacza coś, co tłumacz biegle przekłada jako „czyszczenie-up”, a bardziej kompetentneźródło wypluwa mi po prostu najrozmaitsze synonimy słowa „czyszczenie”. No i fajnie. Znowu nie wiem za dużo.
Ale przyznam, że adres sprawdzam zawsze w drugiej kolejności, nie mogąc się powstrzymać od naciśnięcia klawisza i zobaczenia bloga terazzaraznatychmiast.
Wita mnie bardzo czarna strona i ładna czcionka, jedna z moich ulubionych, bo miło się taką czyta. Tym niemniej na widok tak ciemnego bloga wydaję z siebie coś w rodzaju jęku, bo wiem, jak bardzo moje oczy nie znoszą ciemnego tła i jak bardzo potem cierpią. Z tego samego powodu otaczam się w internetowym świecie jasnymi barwami i akurat w tym przypadku nie ma to za wiele wspólnego z wrodzoną pogodą ducha.
Najciekawszy z tego wszystkiego jest cytat na belce. „W zbrod-ni po-pełnionej z pre-medy-tacją za-ciera się śla-dy również z premedytacją”. A.C. Doyle.
Sam cytat mogę kojarzyć, ma on sens, nie jest to bezsensowne bajdurzenie o niczym, ale... nawet nie wiesz, jak wciągnęły mnie same myślniki. O co tu chodzi? Zaakcentowanie? Sylabizowanie? Podkreślenie czegoś? A może język fiński ma jakieś dziwne właściwości, które każą stosownie rozmieszczać akcenty? Chociaż nie, to jednak jest bez sensu, za bardzo się zapętliłam.
Dawno chyba nic tak mnie nie wciągnęło od pierwszego kopa. Cud-miód. Orzeszki.

10/10 pkt.

Scena druga: Dekoracje

Jak już mówiłam, szablon jest tak ciemny, że bardziej czarny jest chyba tylko wygaszacz. W pierwszej chwili może tak tego nie widać, ale po drugim rozdziale musiałam zapalić dodatkowe światło i zrobić sobie przerwę, bo literki skakały mi przed oczami. Nie wiem, czy to tylko taka moja kiepska kondycja wzroku, czy przypadłość, która dotyka wielu Twoich czytelników.
Rozumiem, że do tematyki Twojego bloga tak ponury szablon pasuje i nie widzę w takiej sytuacji innego wyjścia, ale ja bym jednak poszła w jakieś zimne odcienie niebieskiego, może ciemne zielenie, czerwień z czernią...
Dobrze, pomarudziłam, to teraz zagłębię się w szczegóły.
Pierwsze skojarzenie, jakie przychodzi mi do głowy w związku z szablonem to „krwawo”. I coś w tym jest. Te odciśnięte ręce, czerwone smugi, twarz w rogu... Po raz pierwszy przeszedł mnie dreszcz z powodu szablonu.
Nawet kursor jest mocno przesiąknięty zbrodnią. Po prostu zadbałaś o klimat we wszystkich szczegółach.
Z wyjątkiem tego dziwnego paska po lewej stronie i na dole, gdzie nagle urywa się obrazek tła. Nie wiem, czy to celowe, czy po prostu „tak wyszło”, ale mnie trochę dezorientuje, bo już sama nie wiem, czy to wina rozdzielczości, szablonu, czy tak miało być.
O czcionce już mówiłam, nie wspomniałam natomiast o tej ramce „widownia”, której znowu się muszę doczepić, bo jej nie lubię, bardzo kojarzy mi się ze „statystyką”, a to z kolei ze szpanowaniem ilością czytających. Twojego bloga odwiedza, czyta i komentuje naprawdę spora rzesza internautów, co widać po komentarzach i jakoś nie widzę sensu w dodatkowym manifestowaniu tej popularności. Ale, oczywiście, Twoja broszka.

9/10 pkt.

Scena trzecia: Sceneria

„Informacje ogólne” to ramka tak urocza, że aż się uśmiechnęłam. Najbardziej podstawowe informacje o opowiadaniu zebrane i ładnie posegregowane w jednym miejscu. Jest to rzadkość, mnie samej się nie zdarza, ale naprawdę bardzo wiele ułatwia. Poczułam się przyjemnie zaskoczona, kiedy zobaczyłam, że szukasz wiadomości o Finlandii, a nie piszesz „na czuja”. To Ci się chwali i przenosi na „wyższy poziom blogowania”. Na szczęście.
Twój opis jest poprawny i na temat. Nie lubię tej części analizy, bo co ja mogę o Tobie powiedzieć? Jak skomentować Twój własny opis? Nijak chyba, więc tylko notuję, że coś takiego istnieje. Chociaż... w sumie co studiuje się na politologii? Zawsze mnie to ciekawiło.
„Występują” niebezpiecznie kojarzy mi się z „Bohaterami”, a to niedobrze. Ale trafiam tylko na spis, który sam w sobie nie jest niczym nagannym, a wiele ułatwia. Już zebrało się trochę postaci, a opowiadanie wcale nie jest takie długie. Na razie.

4/4 pkt.

Akt II

Scena pierwsza: Scenariusz

Głównym bohaterem opowiadania jest fiński komisarz Kaarle Virtanen. Jego życie jest w zasadzie nudne: aż do momentu, w którym znajoma prosi go o odnalezienie swojej córki Karmen. Okazuje się, że w małym miasteczku grasuje seryjny morderca, co więcej, obiera sobie za cel Romów i Ukrainców.
Najpierw zastanowiłam się, co jest w tej Skandynawii, że ludzie tak chętnie wykorzystują ją jako tło do krwawych opowieści. Może chodzi o to, że oni po prostu na co dzień nie mają takich emocji albo się o tym nie mówi. Albo to kwestia popularności skandynawskich kryminałów i tego, że łatwiej pisać o czymś, co się dogłębnie poznało przez literaturę.
Ale mimo wszystko poczułam się zaskoczona, bo chyba po raz pierwszy trafiłam na bloga z opowiadaniem kryminalnym.
W dodatku z opowiadaniem, które wciągnęło mnie tak, że za jednym zamachem przeczytałam połowę rozdziałów (więcej się nie dało przez szablon).  A kiedy skończyłam część pierwszą, chyba dwa pierwsze posty, o ile się nie mylę, przez pół dnia mogłam myśleć tylko o tym, co będzie dalej.
Najciekawszy był chyba dla mnie wątek Attego i Anniki. I żałuję, że potoczył się w taki sposób, bo stawianie bohaterki przed koniecznością wyboru, od którego nie może uciec, to motyw, którego nie uświadczyłam jeszcze w żadnym opowiadaniu ani w żadnej książce. Prędzej czy później splot okoliczności odsunie ją od przymusu wyboru (tutaj: nieszczęśliwy wypadek z Fransem, nawet jeśli tylko Atte opacznie go interpretuje. Swoją drogą, następny facet, który nie słucha wyjaśnień. Zapewniasz, że jeszcze to omówisz, więc wierzę na słowo, ale mimo wszystko, czuję do Attego pewną sympatię, której nie da się tak łatwo przełamać).
Zaraz na drugim miejscu uplasował się kolejny wątek osobisty (tak, jestem okropną czytelniczką kryminałów, wiem). Kaarle wcale nie ma w domu za wesoło. Ciekawi mnie, co spowodowało taką przemianę Lotty, której nagle przeszkadza znajomość męża z matką Karmen, chociaż jest to znajomość całkowicie platoniczna i przyjacielska. Uprzedzenia jednak nie są dobre i jestem ciekawa, jak to wszystko wyjaśnisz. Żal mi Kaarlego tak po prostu. Ze strasznie wyczerpującej psychicznie pracy trafia do domu, w którym też w sumie jest zestresowany, a ma jeszcze dzieci, którym trzeba poświęcać mnóstwo uwagi i uczucia...
Jest jeszcze tajemnica pani Oraczko i Niklasa. Nie wiemy, o co chodzi, ale jest to sekret, który męczy go od lat i wiele wskazuje na to, że chciałby nareszcie się go pozbyć. Powiedzieć prawdę, ale... komu? Strasznie dużo tu niewiadomych. Chodzi o coś osobistego czy wręcz przeciwnie? A może to jakaś straszna zbrodnia, która na nich ciąży?
Mistrzowsko budujesz te postaci, te związki, to pomieszanie z poplątaniem, które tak kochamy w skandynawskich kryminałach, chociaż nigdy byśmy nie chcieli znaleźć się w tej samej sytuacji, co ich bohaterowie.
Potem jest jeszcze wątek kryminalny. Od razu zostajemy wrzuceni na głęboką wodę, coś się dzieje, my nie wiemy, co, ale to wszystko nas strasznie ciekawi.
Nie wiadomo (znowu, ale w końcu – o to chodzi), kto jest Katem ani dlaczego właściwie zabija te dziewczyny (poza tym powodem, że są prostytutkami z mniejszości narodowej).  Maskuje się doskonale, skoro od listopada nikt nie zdołał go znaleźć. Tablica Śmierci jest straszna, przechodzą mnie ciarki, kiedy tylko o tym pomyślę, a co muszą czuć te dziewczyny, widząc swoje imiona wypisane pod skreślonymi już słowami?
Dlaczego właściwie Karmen jest dla niego tak ważna? Czy dobrze wyczuwam związek tego dziwnego zjawiska z inną, wspomnianą już wyżej tajemnicą?
O rany, no. Wciągnęłam się strasznie, to tylko kilka rozdziałów, a mam wrażenie,  że przeczytałam dużo więcej.
Masz bardzo ładny styl, doskonale pasujący do kryminału. Zdarzają się drobne stylistyczne potknięcia, ale nie na tyle okropne, by utrudniać czytanie, czy nawet pamiętać, w którym miejscu tekstu się pojawiły. Momentami jest strasznie, czasami zabawnie, piszesz na tyle oszczędnie, by poczuć chłód Finlandii, a jednocześnie tak swobodnie, że nie mam wrażenia, iż czytam jakieś streszczenie.
Nie czytuję kryminałów w Internecie, ale kilka się zdarzyło, a „Czystki” stoją w moim prywatnym rankingu bardzo wysoko. Umiesz rozbudzić w czytelniku emocje i zainteresowanie, o tak!
Twoje postaci są żywe. One przelewają się przez papier (tu: ekran) i stają z boku. Opisy są tak plastyczne, że z łatwością mogę sobie wyobrazić każdą sytuację, w której znajdują się bohaterowie (a jestem pod tym względem wyjątkowo upośledzona, więc kolejny wielki plus dla Ciebie). Czasem przechodzi mnie zimny dreszcz, a czasem to po prostu impuls zainteresowania, który każe natychmiast przejść do następnego rozdziału, a potem z niedowierzaniem spojrzeć w ekran, kiedy się okazuje, że na razie to tyle.
Jestem wręcz zaskoczona poziomem tego opowiadania, poważnie. Nie dlatego, że spodziewałam się gniotu, ale sądziłam, że kryminał to kolejna „moda”, która wejdzie do internetu razem ze wzrostem popularności „Millenium” i innych skandynawskich powieści. A tutaj mam wielowątkową, głęboką opowieść, ciekawie poprowadzoną intrygę i masę problemów do rozwiązania. Prosiłaś o ocenę „logiki treści”, ja nie widzę tutaj żadnych dziur. Bardzo podoba mi się zabieg „cofania w czasie”, bo retrospekcją tego chyba nazwać nie można: najpierw bardzo podnosisz napięcie, wręcz nim bombardujesz, a potem gwałtownie zwalniasz, powoli wprowadzając nas w fabułę. Nie ukrywam, że takie odejście od powszechnie przyjętej konwencji mnie ucieszyło, widać w tym inwencję autora.
Absolutna perła?
— Kaarle! — wrzasnął. — Tak wiem, też mam kaca, ale, kurwa, mam zwłoki!”
Masz we mnie wierną fankę.

35/35 pkt.

Scena druga: Niedomówienia


17-19 stycznia

Frans przebudził się i próbował podnieść głowę, jednak ból, który go przeszył rozłożył na łopatki. – ee... zwyczajnie nie rozumiem. W sensie: jednak przeszedł go ból, który rozłożył go na łopatki?  Tak czy inaczej dużo zaimków.
Uroczo pochrapywała, a widok unoszonej klatki piersiowej napawał go spokojem – unoszącej się. Unoszona to mogłaby być, gdyby ktoś ją podnosił. W przypadku klatki piersiowej raczej kiepsko.
Gestykulując, próbowała zapytać, czy ze sobą spali. – przecinki.
Annika była słodka, gdy była pijana. – może... była słodka, gdy się upijała?
Jednak, co w takiej sytuacji zrobiłaby jej matka? – a tutaj dla odmiany zbędny przecinek.
Frans siedział na nieodśnieżonym kamieniu tuż przy brzegu jeziora. Co chwile
przykładał śnieżną kulkę do sinego oka. – Ę
Gdy Annika wyszła od niego, to chwile siedział w bezruchu. – znowu Ę.
Gdyby odwrócił trochę głowę, poczułby ciepły pocałunek na wargach. – przecinek oddziela części zdania.
Spojrzał w lustrze i pochwalił samego siebie: - można spoglądać W LUSTRO, albo WIDZIEĆ COŚ  w lustrze. Tak razem to się nie da.
Frans nie mógł oderwać wzroku [od] sinej skóry. – czegoś zabrakło.

14-16 stycznia
Dotknął prawą ręką wąsa i na chwile przestał mówić. – Ę.
Zastanawiam się, kiedy wyjawisz prawdę? Ile masz zamiar ukrywać to wszystko? – Ile czasu? Jak długo?
— Wiesz, co [to] oznacza, prawda? — zapytała niepewnie. – „wiesz” to jedna część zdania. „Co to oznacza”, druga. „Prawda” to wtrącenie. W tym przypadku.

11-13 stycznia
Gdy urodził się Theodor, tylko czekał, aż pochwali się ojcu, że i jego syn będzie podobny do nich. – przecineczki.

15/15 pkt.

Scena trzecia: Teatr... amatorski?

Amatorski? No nie... jest bardzo niecodziennie, już chyba o tym wspomniałam (nie raz). Masz ciekawe pomysły, mroczne i rodem ze skandynawskich kryminałów, ale te wątki personalne są tak ludzkie i tak zagmatwane, że aż chciałabym tam wejść z łopatą i zrobić im przymusową psychoterapię. A z drugiej strony to takie strasznie... ludzkie.
O, to jest właśnie to, co od początku czułam w stosunku do tego opowiadania, a nie potrafiłam znaleźć dobrego słowa. Jego bohaterowie są tak strasznie ludzcy, ze swoimi przywarami, uprzedzeniami, pragnieniami i niechęciami. Sekretami.

6/6 pkt.


Akt III

Scena pierwsza: Owacje na stojąco

Przez Ciebie przeczytałam „Milennium” i totalnie olałam wszelkie przedmioty szkolne. Tak znowu źle się to nie skończyło, ale mimo wszystko, w końcu poczułam impuls, by tego Larssona przeczytać, chociażby po to, żeby się dowiedzieć, co ludzi tak w nim interesuje.
No i, kurczę, warto było.
A potem... potem ukazała się najnowsza część Edwardsona i też wmówiłam sobie, że to ze względów edukacyjnych, bo przecież będę mogła lepiej podejść do oceny, ekhem, akurat.
I o ile czasami żałuję, że popsułam sobie wyobrażenia na jakiś temat, o tyle w Twoim przypadku kompletnie nie żałuję, że bloga przeczytałam „od deski do deski”. Po prostu jest warto.

4/4 pkt.

Epilog

Jeśli mam coś sugerować, to sprawdzanie rozdziałów przed publikacją. Albo podesłanie becie, widziałam, że ktoś Ci rozdziały poprawia, ale mam wrażenie, że to tylko czysto techniczna korekta, tymczasem czasem przydałoby się, żeby beta miała odwagę pozmieniać trochę szyk zdania, bo czasem zdarzają Ci się potknięcia stylistyczne, ale nie chciałam ich wytykać, bo całkiem możliwe, że to tylko moje widzimisię.
Wiem, że teraz nie bardzo możesz siedzieć przed komputerem i sprawdzać swój tekst zdanie po zdaniu, dlatego radzę porozmawiać z betą, żeby może czepiała się trochę bardziej. :) Wiem, to tak strasznie brzmi, ale Twojemu tekstowi wyjdzie tylko na dobre, bo to nie jest gniot, nad którym można się tylko pastwić, ale przez żmudną, czasochłonną analizę da się go doszlifować do perfekcji.
I tego serdecznie Ci życzę.
W tym miejscu chcę jeszcze dołączyć serdeczne życzenia szybkiego powrotu do zdrowia, Agnieszko. Tyle osób trzyma za Ciebie kciuki, że nie może być inaczej!

5/5 pkt.

Razem punktów 88, czyli zostajesz reżyserem!
Gratulacje!

14 komentarzy:

  1. Reżyser jest od 88, a Agnieszka ma 84, co daje jej, niestety, inspicjenta.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za tak miłą ocenę! Cieszę się, że historia przypadła Ci do
    gustu :). Komentarz całościowy zostawię w czwartek, bo nie mogę teraz
    zbyt siedzieć, a jutro mam do późna zajęcia.
    Dziękuję za życzenia powrotu do zdrowia :). Przyda mi się, naprawdę :),

    OdpowiedzUsuń
  3. Pierwszy reżyser na Teatralnej? Whoa ;D Gratuluję pani autorce ;) I osobiście szablon mnie przeraża. Sam mrok. ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Okej! Więc wracam z komentarzem, który tak obiecałam. Jeszcze raz chcę podziękować za ocenę, Corriente :). Teraz zauważyłam, po komentarzu Hakuny, że moja opowieść uzyskała najwyższą notę, do tego po raz pierwszy na waszej ocenialni taka nota się pojawiła! Jestem strasznie dumna ze swojego bloga! :D
    Cytat na "belce" ogólnie jest bez myślników. Zależy z jakiej przeglądarki się używa. Ja mam Mozillę i normalnie, czytelnie jest. Chociaż myślę, że usunę zdanie i po prostu postawię tytuł bloga - czyli albo Czystki, albo Pewnego dnia w Valehdelli. Jak myślisz? ^^
    Z szablonem to mam problem. Bo jedni mówią, że super, drudzy, że poprzedni lepszy... Póki co, mi się podoba. Tematycznie pasuje i ewentualnie mogłabym czcionkę przyciemnić o jeden stopień, by się wygodniej czytało :p.
    Widownie mam, ale jest na samym dole. Nie wydaje mi się, żebym chwaliła się tym gadżetem swoimi czytelnikami. Sama wolę kiedy blog ma taki gadżet, bo nie muszę sama wpisywać do obserwowanych z pulpitu. Jeden klik i z głowy :d.
    Co się studiuje na politologii? Ogólnie... wszystko chyba. Ale lubię swoje studia, serio. W pierwszym semestrze miałam np. politykę społeczno-gospodarczą, a przedmiot ten (i prowadzącego ;p) pokochałam całym sercem. Miałam filozofię z elementami logiki... w drugim semestrze miałam naukę o polityce, em... ogólnie to są studia z teorii polityki. Do tego wybrałam specjalność komunikacja społeczna i dziennikarstwo i mam kilka przedmiotów z tym związanych. Teraz np. mam erystykę i ortofonie. Genialny przedmiot i genialna babka. O! I moim ulubionym przedmiotem na drugim roku to bezkonkurencyjnie - myśl polityczna. Mimo że wykład jest w czwartek i jest ostatni (w piątek ogólnie rok ma wolne), to cały tydzień czekam aż spotkam się z ulubionym profesorem xd. Damn it, rozgadałam się o studiach, zamiast o ocenie. Jakby co, to możesz do mnie napisać i Ci podam nr gg xd.
    Wracając do sedna... strasznie się cieszę, że wciągnęła Cię fabuła opowiadania. Że zastanawiasz się nad wątkami, które się tam pojawiają. Postawiłam sobie wysoką poprzeczkę z sytuacją Saviyii i Niklasa. Bo początkowo inaczej to miało wyglądać i teraz będę musiała nagimnatykować się, by to wyszło tak jak chcę. I możliwe, możliwe, że Karmen jest traktowana inaczej, wyjątkowo przez tajemnicę swojej matki. Możliwe, możliwe, ale nie powiem :>
    Ogólnie Finlandia, z tego co czytałam, jest krajem bardzo przyjacielsko nastawionym na inne nacje. Nie ma tam takiego bardzo widocznego rasizmu czy coś. Jednak moje miasto Valehdella (jak wspomniałam - Kłamstwo wg google translate) i dzielnica (jedna z najbogatszych w pańatwie) Karjasilta są tak.. tak, no takim krzywym odbiciem. Przerysowane ciut. I Kaarle musi się z tym męczyć. Z przerysowaną żoną, z przerysowanym teściem. Z dawnym przyjacielem, tysiącem problemów. Tak, męczę swoje postacie :p.
    Nawet powiem Ci, że wątek z Fransem i Anniką miał być drugoplanowy, taki zapychasz. A widzę, że stał się dosyć popularny i chyba pociągnę go równolegle z morderstwami, Kaarlem i Saviyą. Zobaczymy. Z max. 20 rozdziałów, które miały być zrobi mi się miliard xd.
    Wysoki poziom? No popadnę w samozachwyt ;). Ale naprawdę jestem szczęśliwa czytając takie opinie. Szczególnie teraz, gdy zastanawiałam się nad zawieszeniem Czystek.
    Sprawdzam rozdziały, ale ślepa już jestem. A beta dopiero mi tekst wyślę i chyba w logikę, w szyk też będzie zaglądać ^^.
    Pozdrawiam serdecznie! Jakby co, będę sobie tutaj koczować na odpowiedź, bo wydaje mi się, że ciekawa rozmowa może nam wyjść ;).

    PS.
    Czemu tak się dziwnie u was dodaje komentarze? : (

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z komentarzami tak wyszło w praniu :)

      Łe, to fajnie na tej politologii. Teoria polityki, ładnie mi to brzmi.
      Nie widziałam (albo nie pamiętam :P) poprzedniego szablonu, więc nie mogę porównać. A myślniki mnie zdziwiły, poczułam się wciągnięta, a to błąd... chyba mojego Firefoxa, jednakowoż, problem z szablonem na blogu już drugi raz mi się pojawia.
      Nie zawieszaj, nie zawieszaj! Niech sobie będą rzadko aktualizowane, ale lepszy rydz niż nic :)
      Aż mnie teraz ciekawi, jak się będą męczyć te postaci. Ale czy Atte naprawdę jest taki zły, czy po prostu mam do niego nieuzasadnioną słabość? :(
      Myślę, że Finlandia jest przyjacielsko nastawiona, ale w końcu może dojść do takiego konfliktu jak w Twoim opowiadaniu. Patrz Niemcy (te współczesne, powojenne, zjednoczone i w ogóle).
      Z tym wydłużaniem w miarę pisania jest zawsze :D Piszę opowiadanie - miało być lekkie i przyjemne, na odstresowanie wieczorami, zrobiła się z tego opowieść, która staje się tak pokaźna objętościowo, że się boję ^^
      A co do gadżetu... chyba znowu coś mi nawala, bo ja nigdy się nie umiem wpisać :( W związku z tym mam do niego ogólne stosunek jako do bardzo upierdliwej rzeczy i to chyba się tak przekłada :D

      Usuń
    2. Fajnie, fajnie. A prowadzący myśl polityczną nazwał nasz wydział (WNS - Wydział Nauk Społecznych) jako Wydział Niedoszłych Spawaczy xd.
      Myślę, że nie zawieszę. Szczerze, to nigdy nie doprowadziłam żadnej historii do końca, a piszę jakiś czas. Myślę, że w końcu uda mi się to zrobić, bo mam koniec już zaplanowany. Od początku wiedziałam kto będzie Katem i dlaczego ^^.
      Myślę, że oprócz Kata nie mam tam postaci całkowicie dobrej i złej. Atte jest... starszy wiekiem, bo ponad 40 lat i po prostu uważa, że to jego czas na ojcostwo. Trochę zamieniłam rolę w ich małżeństwie. Annika jest facetem, a Atte teraz kobietą xd. A kusi mnie by napisać mały romans z Fransem :<.

      Usuń
    3. No więc ja personalnie kibicuję Annice i Attemu (czy jakkolwiek się to odmienia), ale oczywiście zrobisz po swojemu :P Uważam, że za łatwo by było, gdyby po prostu się poddali w tym małżeństwie ^^
      Wydział Niedoszłych Spawaczy, dobre :D Mnie chyba czeka oszałamiająca kariera inżyniera (jeśli się uda), więc może mnie też nazwą Niedoszłym Spawaczem. :D

      Usuń
    4. Ja od zawsze chciałam być dziennikarzem. Albo pisarką. Albo tym i tym xd. Takie moje małe marzenie... dobrze, że Pan Przyszły Mąż jest (a raczej będzie, gdy obroni licencjat, a później mgr) informatykiem, to weźmie i utrzyma rodzinę. No chyba że moja książka okaże się hitem i zrobią film... xd
      Nie wiem czy ich rozwiodę czy nie, ale nie będą mieli łatwo :p. Poza tym jeszcze nie pokazali się wszyscy bohaterowie!

      Usuń
    5. Moje marzenia się zmieniały straaaaaasznie, serio. Zrobiły wręcz kółko. A potem doszło do mnie, że tak właściwie to ja bym najbardziej chciała pracować i mieszkać za granicą. I w związku z tym uczę się przede wszystkim języków obcych i matmy z fizyką (bo to można robić wszędzie. Dziennikarstwo też, ale ja nie mam do tego talentu). A medycyna to nie, brrr, w ogóle czarna magia :D
      Ooo, szykuje się wysyp bohaterów, lubię to ^^ Serio, lubię. Nie wiem, na czym to polega, ale zazwyczaj mam jakąś manię na tle bohaterów drugoplanowych, a tych głównych to tak.. obojętnie traktuję :P

      Usuń
    6. Ja muszę nauczyć się od nowa języka niemieckiego, gdyż w szkole średniej nic nie robiliśmy na nim. A dlaczego? Bo Pan Mąż Przyszły chce wyjechać do Niemiec, gdy skończymy studia. Ja to widzę średnio, bo mam jakąś blokadę, gdy mam się uczyć niemieckiego :<.
      Wiesz, mając praktyki w gazecie, poznałam wiele osób, które nie mają za grosz talentu do dziennikarstwa, a pracują tam. Nie wiem jakim cudem xd.
      No, nie taki znowu wysyp. Pojawią się postacie z przeszłości, związane z tajemnicą Niklasa. Pojawią się też sąsiedzi Virtanenów. I jeden z nich będzie Niemcem :D.

      Usuń
    7. Jeeee!
      Ja bardzo lubię Niemcy. Nie umiem, co prawda, niemieckiego, dopiero zaczynam go poznawać (jak się zachciało uczyć hiszpańskiego, to takie są efekty), ale go uwielbiam. Tylko że ja najpierw zainteresowałam się obsesyjnie ich polityką, potem kulturą, potem ciekawostkami i historią, a to wszystko razem się tak jakoś zbiło, że brak znajomości języka mi zwyczajnie przeszkadza, więc chętnie się go uczę.
      Pan Mąż Przyszły dobrze prawi, zarobki w euro są nęcące ^^

      Usuń
    8. Ja się chyba muszę zacząć się interesować Niemcami. Niestety, póki co nie stać mnie ani na kurs w szkole, ani na prywatne nauczenia w domu xd. Tylko kursiki z empiku bądź po prostu z Internetu. Ale jeszcze mam czas... xd. Ewentualnie do Ciebie na korki będę jeździć : P.

      Usuń
    9. Zajrzyj sobie na: www.swiatjezykow.blogspot.com :) Naprawdę dużo tam artykułów o nauce języków obcych, okazuje się, że czasem najlepsze wyniki daje samodzielna nauka ze starych materiałów.^^
      A tak serio, to ja oglądam sobie dziennik na ZDFie :D

      Ale póki Ci fajnie na studiach, nie męcz się za bardzo ^^

      Usuń