Uwaga!

8.11.2012

{0036} Ocena bloga podskrzydlamikosoglosa.blogspot.com

Hej, hej, cześć i czołem!
Tylko tak wpadam na chwilę i zaraz lecę, zakuwać dalej. 
Chciałam pozdrowić Was wszystkie i nową stażystkę, ale... mamy nową stażystkę?

PS. Ten żółty jest eksperymentalny, w razie gdyby za bardzo uderzał po oczach, zmienię na coś innego. :)
________________________________________________________________

Autorka: Emily Saws
Ocenia: Corriente

Akt I

Scena pierwsza: Przestrzeń sceniczna

Zabawne, ale od razu rozpoznałam gatunek Twojego opowiadania. To znaczy, po pierwsze, jakiś dziwny impuls podpowiedział mi, że po pierwsze, po tym blogu mogę się spodziewać opowiadania, a po drugie, że będzie to fanfiction do Igrzysk Śmierci. Kosogłos kojarzy mi się z tą tematyką raczej jednoznacznie.
Lubię Igrzyska. Nie oglądałam filmu – już nie pamiętam, co powstrzymało mnie od pójścia do kina, może wolałam zachować własną wizję z książki – ale dwie z trzech części pochłonęłam w ekspresowym tempie i mam bardzo dobre, choć zakurzone, wspomnienia.

Lubię adresy z myślnikami. Ot, taka wariacja, która znacznie ułatwia mi rozpoznanie słów. Nie lubię zlepków, bo się w nich zwyczajnie gubię, ale okej, rozumiem, adres stanowi integralną część bloga i tak dalej, nie ma sensu go zmieniać. Także tego nawet nie sugeruję – zresztą trudno mi sobie wyobrazić, by w takiej sprawie ktoś kierował się jedynie widzimisię jednego czytelnika.
Belka jest prosta i łatwa do zapamiętania, znaczy się, to po prostu adres, który zyskał duże litery. Kropek już nie. Nie szkodzi, tu nie trzeba kropek.
Jest... ciemno-czerwono. Jęczę z niezadowoleniem – ani moje oczy, ani ja osobiście nie lubimy ciemnych kolorów, a czerni na monitorze zwłaszcza. Tutaj przeważnie protestują moje oczy.
Tak, wbrew temu, co sobie powtarzam i co zapewne sobie wszyscy myślicie, przedzieranie się przez białe literki na ciemnym tle naprawdę męczy i dlatego czytanie treści zawsze zajmuje mi tak strasznie dużo czasu.
Jednakowoż...
Z tego, co zauważam na pierwszy rzut oka, adres odpowiada treści. Całość, choć depresyjna i zabójcza dla wzroku, jest utrzymana w kolorystyce, która może do fabuły nawiązywać. W pewnym sensie buduje nastrój, nawet jeśli jest to – jak w moim przypadku – nastrój ponurej rezygnacji.

7/10 pkt.

Scena druga: Dekoracje

Szablon, jak już wspomniałam, jest czarny i depresyjny. Czarny jak piekło, czerwony jak ogień, czy jak to tam szło. Nawiązania są, jednakowoż, dość trafne. Bo istotnie, czarny i czerwony kojarzy się źle – z bólem, cierpieniem, może też z miłością, ale jak już, to nieszczęśliwą.
I tak nic nie przebije efektu, jaki daje pogrubiona biała czcionka na czarnym tle, moje łzawiące oczy wyją o pomstę do nieba. Krój czcionki jest okej, ale jej kolor i tło są bardzo źle dobrane. Jeśli już jesteśmy przy tym czarno-czerwonym, to może jakieś ładne czerwone tło i ciemniejsza czcionka do tego, nie wiem, nie znam się, ale w takiej postaci mi się po prostu nie podoba.
Mam wrażenie, jakby coś ucięło ikonkę „spamownik” od góry, brakuje mi kawałka ramki. To samo dzieje się zresztą z „polecane” na dole.
Nagłówek jak wzięty z książki, zresztą wiem, motyw zapożyczony. Bardzo ładnie nadaje się na okładkę.
W sumie cały szablon składa się z prostokątów, kwadratów i rozmaitych ostro zakończonych ramek. Jest czarno-czerwono-biały, a ja niespecjalnie lubię to połączenie. Nie wiem, czy tylko ja tak to odbieram, czy innym czytelnikom też ta biała czcionka wydaje się niewyraźna, może przez to niepotrzebne pogrubienie.
Prawa kolumna jest długa, ciągnie się i ciąąągnie... Osobiście „polecane” umieściłabym na jakiejś podstronie. „Spis treści” w tej postaci jest wygodny, ale kiedy rozdziałów zrobi się czterdzieści, wygoda przestanie być zauważalna. W takim wypadku radzę zainwestować w szeroką listę albo przenieść linki na podstronę.

6/10 pkt.

Scena trzecia: Sceneria


Plus dla Ciebie za dodanie ramki o fabule, szkoda tylko, że jest tak na dole prawej kolumny, natomiast pierwsze miejsce zajmuje wielki, niedający się przeoczyć przycisk „galeria”. Za każdym razem wzdycham i narzekam, ale naprawdę, podstrona z dołączonymi zdjęciami bohaterów nie jest ani rzeczą konieczną, ani nawet specjalnie potrzebną. Autor kreuje postaci. Ja na temat Emily mam już swoje wyobrażenie i z czytelniczym egoizmem nie pozwolę, żeby nawet Autor popsuł mi tę wizję.
Oprócz tego ramek właściwie nie ma. Są „Polecane”, poradziłam już, by przenieść je na jakąś podstronę.
Jest też ciekawy gadżet, „Moja lista blogów”. Poza tym, że jest ciekawy, naprawdę nie mogę więcej powiedzieć na jego temat. Ani mnie to ziębi, ani grzeje: ot, taki zapychacz kolumny.

3/4 pkt.

Akt II

Scena pierwsza: Scenariusz

Emily budzie we mnie skrajne emocje. Z jednej strony jest bohaterką silną, odważną, sprawną fizycznie, nie nazwałabym jej delikatną. To po prostu twarda kobieta, która zrobiła wszystko, by stać się na tyle odporną, żeby nikt mnie mógł zaleźć jej za skórę.
To jedna strona medalu. Bo druga jest taka, że momentami Emily mnie zwyczajnie wkurza. Ma dużo talentów, wyćwiczonych w pocie czoła, co liczy się jej na plus, ale przez własną głupotę ujawnia je przed Gabrielle. Oczywiście, później się nad tym zastanawia. Głęboko.
I, uwaga, rozpacza.
Zdawałoby się, że dziewczyna, która tyle w życiu przeżyła, jest twarda. Że ma pancerz, przez który strasznie trudno się przebić, że – po prostu – stała się na tyle gruboskórna, nawet jeśli to źle brzmi, iż zgubiła gdzieś dziewczęcą delikatność i wrażliwość.
I czasami rzeczywiście taka jest. Kiedy na przykład twierdzi,  że atakuje wszystkich, którzy się z nią nie zgadzają, mam przez moment wrażenie,  że widzę bardziej rozmowną Lisbeth Salander. Ale to trwa tylko chwilę. A potem wracam do Emily Saws, która, chociaż powinna, nie do końca myśli. Bardzo długo i obszernie rozważa swój największy problem – zdobycie sponsora – a jednak naprawdę nie potrafi zrobić nic, żeby do tego doprowadzić. Myślałam, że tak zaradna dziewczyna, która zrobiła prawie wszystko, by dostać się na Igrzyska, wyznaczy sobie jakiś plan, odegra jakąś rolę i doprowadzi do zdobycia sponsora, który zapewniłby jej porządne warunki, by mogła coś w tym turnieju wywalczyć.
No, chyba że jej celem jest po prostu śmierć. Ale to się kłóci z jej postawą i tym, co zostało zaznaczone na samym początku.
Wiem, że Emily  jest dumna. Dumna i piekielnie uparta. Ale chyba nie aż tak, żeby realnie nie ocenić warunków, w które się pakuje.
Liam... Och, Liam. Zastanawiam się nad nim, krążę wokół tej postaci i nadal dobrze nie wiem, z której strony go ugryźć. W co on gra? Tchórzy? Ma jakiś ukryty cel? Wiemy już, że walczy lepiej, niż twierdził z początku. Czy miał jakiś cel w zatajeniu tej informacji? Chciał, żeby Emily straciła czujność? I czy jego celem jest naprawdę zabicie Emily, skoro nie zamierza nawiązywać z nią sojuszu, co więcej, odchodzi z grupy razem z Travisem, żeby zamanifestować swoje przekonania.
A w ogóle Travis... ciągle się waham: on jest taki okrutny i bezwzględny, bo po prostu taki jest? A może dąży do wygranej? Może chce po prostu pozabijać wszystkich i cel uświęca środki? Bo gdzieś w połowie straciłam nadzieję, że to człowiek, którego psychika jest tak skrzywiona przez strach. Travis, jeśli się boi, to ukrywa to w sobie tak głęboko, że pewnie nawet nie zdaje sobie z tego sprawy.
Poza tym są jeszcze mentorzy, dziwna z nich para, chociaż mam wrażenie, że każde, na swój własny, pokręcony sposób, chce tej Emily jakoś pomóc.
Inna sprawa, że – chociaż nadal nie podchodzę optymistycznie do Emily ­­- masz styl. Nie umiem wyjaśnić, co właściwie fascynuje mnie w każdym zdaniu: dobierasz całkiem zwyczajne słowa, nie udziwniasz, tekst jest, w zależności od nastroju Emily, napakowany emocjami lub ich pozbawiony. Przeważnie napakowany.
Uważam, że umiejętności autora wyrażają się najlepiej w trudnych, dynamicznych scenach, takich jak początek walki. Tutaj najczęściej widać, jak bardzo ktoś nie umie poradzić sobie ze zbudowaniem napięcia, opisem samej walki, jak bardzo potrafi zagiąć prawa fizyki, by pasowały do jego niecodziennej wizji.
Ale Ty rozprawiłaś się ze sceną pierwszej walki po mistrzowsku.
W ogóle przez te ostatnie rozdziały na arenie przemknęłam jak burza. Jest napięcie, trup ściele się gęsto, broń, wędrówka, góry. Świeże powietrze, chciałoby się dodać.
Dobrze, porzućmy ten ton i powiedzmy wprost.
Masz potencjał. Widzę w Twoim opowiadaniu dobry materiał, chociażby na portret psychologiczny Emily, bo mam wrażenie, że tak wybuchowa mieszanka, która jest zawarta w tej dziewczynie, ujawni się w pewnym momencie z wielkim hukiem. Bo tak sobie myślę, że, pomimo wielu informacji, jakich w sumie udzieliła nam o sobie Emily, to jest ona osobą bardzo skrytą i tajemniczą. I może ukrywa coś, czego się nawet nie domyślamy.
Popełniasz czasem potknięcia stylistyczne, robisz dość częste błędy w zapisie dialogów, które wyjaśnię w następnym punkcie. Ale, ogólnie rzecz biorąc, nie jest źle. Powiedziałabym nawet, że jest wcale nieźle.

30/35 pkt.

Scena druga: Niedomówienia

Jak już wspomniałam, nie byłam w stanie czytać tekstu na tyle, by wyłapać wszystkie błędy. Jeśli coś zwróciło moją uwagę, znalazło się tutaj. Ale nie analizowałam każdego rozdziału pod tym kątem, a tylko część z nich.

Rozdział IX
Nie masz odwagi, żeby powiedzieć mi w twarz, co naprawdę myślisz? - przecinek  
- Wiesz, co ci powiem?! – znowu przecinek
Odwróciłam się w stronę drzwi i skierowałam się w ich stronę. – kieruje się jak mój kolega GPS-em, na dwa razy.
Tą noc zamierzałam na to poświęcić, i tak nie mogłam zasnąć. – TĘ noc, TĘ. Kiedy rzeczownik występuje w bierniku, stosujemy „tę”., Kogo, co widzę? Tę noc. Z kim, z czym idę? Z TĄ nocą.
Związałam miedziane włosy w kucyk na czubku głowy tak, żeby nie przeszkadzał, i miałam zamiar od rana ignorować wszystko, co powie Erick. – Jak rozumiem, przeszkadza kucyk, chociaż z początku myślałam, że włosy. A przecinka brakuje, bo „żeby nie” można potraktować jako wtrącenie, tak jak ja to zrobiłam.
Swoją drogą, może, gdybym spadła zawodowcy daliby mi spokój? ­– Może, gdyby kózka nie...
Zasadniczo między „może” a „gdyby” przecinek nie występuje. Chyba że chciałaś zrobić z tego zdania coś takiego:
Swoją drogą, może, gdybym spadła, zawodowcy daliby mi spokój?
Ale jest różnica w interpretacji tych zdań i moim zdaniem bardziej pasuje pierwsza wersja, bez przecinka.

ROZDZIAŁ X
Wiedziałam, że muszę zdobyć maksymalnie dużo punktów, by zdobyć sponsorów
Wiedziałam, że zwaliłam sprawę. Nie potrzebnie wyskakiwałam do wszystkich z pretensjami i zraziłam do siebie wszystkich, których tylko mogłam zrazić. – dwa razy powtórzenia („zrazić” było raczej celowe). „Niepotrzebnie” pisze się razem.
Zdziwiłam się, że czyjś sukces może mnie ucieszyć bardziej, niż mój własny. – bardziej niż. Przecinek w porównaniu nie jest potrzebny, jeśli nie występuje po nim orzeczenie, na przykład w zdaniu „był zielony jak kwiat na łące”.
 ALE z drugiej strony „było tak źle, jak mówiliście”, ponieważ jest to zdanie złożone porównawcze.

ROZDZIAŁ XI
W zasadzie z góry dosyć kusa, ale nie przeszkadzało mi to. – zastanowiłam się poważnie, czy sukienka może być „kusa”(=krótka) od góry. Doszłam do wniosku, że mi to średnio pasuje, ale nie wiem, czy to nie jest poprawne. Zostawiam do rozstrzygnięcia, może czytają nas specjaliści i mają wiedzę, żeby mi poradzić.
Bez pleców i ramiączek, z długim dołem, ciągnącym się do ziemi. Srebrna. Połyskująca w świetle. Doskonała przez swoją skromność. – Taaak, bo odkryte plecy i połyskujące srebro są idealnie wręcz skromne ;) Słowo, którego bym użyła zamiennie, to raczej „prostota”.
- Pamiętaj o taktyce. Zachowują się tak jak wcześniej, ok?

ROZDZIAŁ XII
To dlaczego Pan siedzi tutaj, a nie piętro niżej? - Zapytałam, nie do końca wiedząc, jak się do niego zwracać. – No, na pewno nie wielkimi literami.
- Wiesz, co mówię innym trybutom? - przecinek
- Nie napijesz się za naszą współpracę? – Zapytał, nie chowając jej z powrotem do kieszeni. – przyjęło się, że przed tym imiesłowem stawia się przecinek (tutaj, zasadniczo oddziela się go od zdania przecinkami, jak: Janek, utykając na jedną nogę, szedł dzielnie naprzód).

ROZDZIAŁ XIV
Zaczęłam iść wolniej, najbardziej cicho, jak tylko mogłam. – czasami mniej znaczy więcej. Istnieje takie słowo w języku polskim, brzmi „najciszej” :)

ROZDZIAŁ XVI
Osobiście wolałam tą drugą opcję. Wolałam niczego nie zostawiać, więc wszystko spakowałam do plecaka i nie wypuszczałam noża z ręki. – TĘ opcję, TĘ. Powtórzenie.

DODATEK SPECJALNY.
GŁÓWNE ZASADY ZAPISU DIALOGÓW.

Główna zasada, którą BEZWZGLĘDNIE NALEŻY ZAPAMIĘTAĆ, brzmi tak:
Uwielbiam czerwone róże powiedziała Mary do Johna, energicznie podskakując w miejscu.
— Uwielbiam czerwone róże. — Podskakiwała w miejscu z wrażenia.
Słowa typu: krzyknęła, powiedziała, zapytała, i tak dalej, piszemy po myślniku, przed którym NIE MA KROPKI, a po nim NIE MA DUŻEJ LITERY.
Wszystkie inne słowa, które nie określają bezpośrednio charakteru wypowiedzianych słów, piszemy po myślniku, PRZED KTÓRYM JEST KROPKA, a po nim JEST DUŻA LITERA.

Ten błąd powtarza się w różnych rozdziałach Twojego opowiadania, przy czym raz zasady się trzymasz, a raz ją omijasz. Jednocześnie chcę Cię pocieszyć, że jest to jeden z częstszych błędów – dzisiaj zobaczyłam go nawet w pewnej książce.

Zauważyłam też, że do zapisu dialogów używasz łącznika (tego krótkiego myślnika, który zwykle służy jako minus). Zasadniczo jest to błąd. Równie powszechny jak błąd w zapisie dialogów, popełniany zresztą przeze mnie nagminnie, bo notorycznie zapominałam, gdzie na klawiaturze jest ta przeklęta pauza. Albo półpauza. Pełen, bardzo porządny artykuł znajduje się tutaj i polecam zajrzeć.


7/15 pkt.

Scena trzecia: Teatr... amatorski?


JA spotkałam się z tą tematyką po raz pierwszy. I pewnie nie wiedziałabym, że istnieje tak duża liczba fanfiction do Igrzysk, gdyby nie lista czytanych przez Autorkę blogów — to prawie jak strzał w kolano.
Nie będę zła. Co prawda samo opowiadanie niebezpiecznie przypomina mi książkę (bohaterka w podobnej sytuacji, również musi walczyć, również przeżywa większość podobnych wydarzeń), ale jednocześnie główna bohaterka mocno różni się od tej książkowej. I to, moim zdaniem, jest już przejaw inwencji twórczej.

2/6 pkt.


Akt III

Scena pierwsza: Owacje na stojąco

W sumie miło mi się siedziało i poza paroma punktami nie mam większych zastrzeżeń.

3/4 pkt.

Epilog

Przede wszystkim radzę zmienić szablon. Mówię to jako czytelnik, nie oceniająca. Bo w kategoriach estetycznych mam mu niewiele do zarzucenia, ale jako czytelnik cała się buntuję.
Poza tym — postaraj się przejrzeć dialogi. Nie wiem, czy postać Emily denerwuje kogoś poza mną. Nie sądzę, żeby była aż tak źle skonstruowana, po prostu uderzył mnie ten jej dziwny brak myślenia perspektywicznego. „Niechże realnie oceni swoje siły, na miłość borską”.
Ale przyjemnie mi się czytało, przyznam — całość niesamowicie mnie wciągnęła. Jestem zadowolona z czasu, jaki Twojemu blogowi poświęciłam.

5/5 pkt.


Łącznie punktów 63, w związku z czym zostajesz solistą! Gratulacje!

24 komentarze:

  1. Właśnie mam pytanie.
    Jedna dziewczyna miała być na stażu i jej nie ma, a widziałam pod rekrutacją, że jeszcze jedna się zgłosiła. Co jest? :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nan Ellis-Tucket musiała niestety zrezygnować z powodów osobistych, a na drugą próbną wciąż czekam. :)

      Usuń
    2. A te poprzednie, które się zgłosiły między mną a Juliet? Nie przesłały tej oceny czy coś? Przyznam, że mnie to bezwstydnie ciekawi :)

      Usuń
    3. A wiesz, że nie wiem :D
      Chyba w ostateczności nie dostałam tych ocen :P

      Usuń
  2. Dziękuję bardzo za ocenę. Co do szablonu, to też mnie wkurza, ale szablon jest już zamówiony, tylko zmienię, jak autorka go wykona. Co do interpunkcji, to moja pięta achillesowa i wiem to, kiedy ostatnio za esej dostałam dwie oceny - 5 i 1. Jedynkę za interpunkcję oczywiście. Co do dialogów to też wiem i głównie dlatego prosiłam o ocenę. Bo zdania na ten temat są podzielone.
    Co do charakteru Emily - w założeniu miała być trochę inna. Rodziła się powoli w mojej głowie, a kiedy minęło trochę czasu zdecydowałam się o niej pisać. Spodziewałam się, że odnajdziesz w niej wiele sprzeczności. I owszem - one występują, ale jest to celowe. Domyślam się, że jej zachowanie może wydawać się nielogiczne, pod wpływem emocji, ale wzorowałam to na jakimś schemacie. Jak ja bym się zachowywała. Oczywiście w bardzo przerobionej wersji. Mam nadzieję, że gdy dobrnę do końca Igrzysk to wszystko się trochę wyjaśni.
    No na zakończenie - jeszcze raz dziękuję za wszystkie miłe słowa, osobiście nie spodziewałam się, że będzie tak dobrze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz :)
      Cieszę się, że ocena Ci się spodobała. Jednak dobrze oceniłam charakter Emily, to było Twoje zamierzenie.
      Interpunkcja jest strasznie wredna ^^ Kiedyś stawiałam przecinki "na czuja", jak większość wzrokowców, kierujących się tym, co widzieli w książkach. Inna sprawa, że wtedy trzeba uważnie oceniać lektury, bo dzisiaj, z rzetelną wiedzą na temat podstaw gramatyki, załamuję ręce, patrząc na składnię niektórych książek. Radzę przede wszystkim poczytać jakieś dobre opracowania, zrobić może parę drzewek gramatycznych z jakichś ćwiczeń (nienawidziłam tych schemacików, ale dużo dają). A jeśli chodzi o dialogi... to chyba takie są te naczelne zasady, możesz też jeszcze poczytać (zawsze polecam, zwłaszcza słowniki, ale nie każdy ma takie zainteresowanie jak ja:P).
      Ale generalnie u Ciebie z błędami nie jest źle, widziałam takie blogi, przy których miałam okazję walnąć autora słownikiem, tak z każdej strony i na dokładkę.
      Życzę dużo weny i pozdrawiam :)

      Usuń
    2. *ochotę, nie okazję. Przepraszam, osiem minionych godzin wykończyło mnie umysłowo. :)

      Usuń
  3. Skoro tak bardzo nie możecie doczekać się następnej części preferencji, która będzie poświęcona Waszej ocenialni, to zachęcam do przeczytania tych, które właśnie opublikowałam. Zobaczcie, co Was czeka ; ).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ możemy, Plotkaro, możemy :P Ja się nie mogę doczekać wyłącznie bezsensownych, zjadliwych, porażająco głupich pseudoanaliz. Na wszelkie inne, dobrze zrobione rzeczy, można i warto poczekać ^^

      Usuń
    2. Póki co nikt nie zaczął tworzyć pseudoanaliz na temat obecnych preferencji. Jest dobrze ; ).
      Chyba muszę je rzadziej pisać, bo ludzie nie nadążają z ich czytaniem, czego przykładem jest uwaga o tym, że nie umieszczam informacji o tym, jakiej czcionki używam do przeliczania, a tymczasem wszystko jest podane... Cóż, pomyślę na tym, żeby publikować te preferencje raz na 10-14 dni, ale póki co mam w planach Was i Literacką Krytykę. Następnie przerwa na naukę ; )

      Usuń
    3. No, to nie Twoja wina, że ludzie nie potrafią czytać ze zrozumieniem... ^^

      Usuń
    4. Podejrzewam, że ta osoba nawet nie przeczytała całych preferencji, więc ciężko tutaj mówić o zrozumieniu.

      Usuń
  4. Pewnie się na mnie pogniewacie, ale niestety nie dam rady stworzyć nowych preferencji wcześniej niż w kolejny weekend. Wczoraj popołudniu schronisko dla bezdomnych zwierząt, w którym jestem wolontariuszem, miało akcję promocyjną. Mój dzień wyglądał następująco - rano wolontariat w schronisku, popołudniu wolontariat na akcji promocyjnej. W międzyczasie szybki posiłek i godzina snu. W domu byłam grubo po 21. Bardzo mi przykro, że nie dam rady opublikować tych preferencji, ale muszę skupić się dziś na nauce, której jest naprawdę dużo, a mam na nią mało czasu. Mam nadzieję, że okażecie zrozumienie dla studentki, która kocha zwierzęta tak bardzo, że poświęca dla nich cały wolny dzień, choć w planach miała jedynie 2 godziny wolontariatu w schronisku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty się pytasz, czy okażemy zrozumienie? ^^
      Nie wiem, jak reszta dziewczyn, ale mam nadzieję, że się nie obrażą, jeżeli wypowiem się w ich imieniu: no chyba żartujesz. Oczywiście, że rozumiemy! Nie ma sprawy i w ogóle się nie przejmuj :)

      Usuń
    2. Powiem Ci, że miałam wiele sytuacji, kiedy blogger nie był w stanie zrozumieć, że nie mogę ocenić jego bloga w terminie, bo mam własne życie i całą masę spraw na głowie, które pilnie trzeba załatwić. Jeszcze jakby musiał czekać na ocenę dodatkowy miesiąc albo i dwa to ok, ale awantura o 4-6 dni była dla mnie zupełnie niezrozumiała.

      Usuń
    3. Dokładnie. Żartujesz sobie, Plotkaro?! Ja tam się nie gniewam. Sama siedzę od samego rana, wkuwając wszystkie państwa i stolice świata z umiejętnością oznaczania ich na mapie. Wiem, co czujesz. W dodatku jeszcze mam WOS, który bardziej mi wygląda na historię (nienawidzę jej), a muszę go zakuć również na jutro, więc czeka mnie dłuuuga noc z małą ilością snu. ;)

      Usuń
    4. Ochhh, całe szczęście, tylko ja mam nawał nauki! Siedzę właśnie nad chemią i robię wszystko, żeby się jej nie uczyć. Przeżyłabym bez niektórych "szalenieważnych" informacji o węglowodorach (zwłaszcza, że same węglowodory przewałkowałam dokładnie już dawno, a teraz mam jakieś głupoty, które z chemią mają nawet niewiele wspólnego, ale to takie "życiowe").

      Usuń
    5. Powiem Wam, że tęsknie za pracami domowymi z liceum. Wtedy mi się wydawało, że tego jest TYYYYYYYYLEEEEE. A teraz wiem, że to nic, bo na moich studiach zadają pracę domową w setkach zadań. I mamy na te zadania dwa dni. Potem kolejne zajęcia i kolejne setki zadań i tak w kółko.

      Usuń
    6. U mnie nie jest jeszcze najgorzej, zobaczymy, co będzie w przyszłym roku albo nawet pod koniec roku :)
      A, Plotkaro, jeśli można zapytać - co studiujesz? Bo nie ukrywam, że mnie, "króliczka doświadczalnego", wszelkie takie tematy interesują, głównie z tego powodu, że, kurczę, w sumie nie wiem, kiedy co do tych studiów się będę musiała zdecydować.

      Usuń
    7. Studiuję ekonfizykę : )

      Usuń
    8. Ekonofizykę. O mi zniknęło...

      Plotkara.

      Usuń
    9. A z czym to się je, jeśli można wiedzieć? :D

      Usuń
    10. To połączenie fizyki z ekonomią ; ). Opiera się na analizie ryzyka oraz przewidywaniach ekonomicznych wynikających z używania metod fizycznych : )
      Innymi słowy - sama matma i fizyka.
      Plotkara

      Usuń
  5. Powoli kończę preferencje dotyczące Waszej ocenialni, także zachęcam do zaglądania na Katalog. Wkrótce się tam pojawią.

    OdpowiedzUsuń