Hej, hej, cześć i czołem!
Tylko tak wpadam na chwilę i zaraz lecę, zakuwać dalej.
Chciałam pozdrowić Was wszystkie i nową stażystkę, ale... mamy nową stażystkę?
PS. Ten żółty jest eksperymentalny, w razie gdyby za bardzo uderzał po oczach, zmienię na coś innego. :)
________________________________________________________________
Blog: podskrzydlamikogoslosa
Autorka: Emily Saws
Ocenia: Corriente
Akt I
Scena pierwsza: Przestrzeń sceniczna
Scena pierwsza: Przestrzeń sceniczna
Zabawne,
ale od razu rozpoznałam gatunek Twojego opowiadania. To znaczy, po pierwsze,
jakiś dziwny impuls podpowiedział mi, że po pierwsze, po tym blogu mogę się
spodziewać opowiadania, a po drugie, że będzie to fanfiction do Igrzysk
Śmierci. Kosogłos kojarzy mi się z tą tematyką raczej jednoznacznie.
Lubię
Igrzyska. Nie oglądałam filmu – już nie pamiętam, co powstrzymało mnie od
pójścia do kina, może wolałam zachować własną wizję z książki – ale dwie z
trzech części pochłonęłam w ekspresowym tempie i mam bardzo dobre, choć
zakurzone, wspomnienia.
Lubię
adresy z myślnikami. Ot, taka wariacja, która znacznie ułatwia mi rozpoznanie
słów. Nie lubię zlepków, bo się w nich zwyczajnie gubię, ale okej, rozumiem,
adres stanowi integralną część bloga i tak dalej, nie ma sensu go zmieniać.
Także tego nawet nie sugeruję – zresztą trudno mi sobie wyobrazić, by w takiej
sprawie ktoś kierował się jedynie widzimisię jednego czytelnika.
Belka
jest prosta i łatwa do zapamiętania, znaczy się, to po prostu adres, który
zyskał duże litery. Kropek już nie. Nie szkodzi, tu nie trzeba kropek.
Jest...
ciemno-czerwono. Jęczę z niezadowoleniem – ani moje oczy, ani ja osobiście nie
lubimy ciemnych kolorów, a czerni na monitorze zwłaszcza. Tutaj przeważnie
protestują moje oczy.
Tak,
wbrew temu, co sobie powtarzam i co zapewne sobie wszyscy myślicie,
przedzieranie się przez białe literki na ciemnym tle naprawdę męczy i dlatego
czytanie treści zawsze zajmuje mi tak strasznie dużo czasu.
Jednakowoż...
Z
tego, co zauważam na pierwszy rzut oka, adres odpowiada treści. Całość, choć
depresyjna i zabójcza dla wzroku, jest utrzymana w kolorystyce, która może do
fabuły nawiązywać. W pewnym sensie buduje nastrój, nawet jeśli jest to – jak w
moim przypadku – nastrój ponurej rezygnacji.
7/10 pkt.
Scena
druga: Dekoracje
Szablon,
jak już wspomniałam, jest czarny i depresyjny. Czarny jak piekło, czerwony jak
ogień, czy jak to tam szło. Nawiązania są, jednakowoż, dość trafne. Bo
istotnie, czarny i czerwony kojarzy się źle – z bólem, cierpieniem, może też z
miłością, ale jak już, to nieszczęśliwą.
I tak
nic nie przebije efektu, jaki daje pogrubiona biała czcionka na czarnym tle,
moje łzawiące oczy wyją o pomstę do nieba. Krój czcionki jest okej, ale jej
kolor i tło są bardzo źle dobrane. Jeśli już jesteśmy przy tym
czarno-czerwonym, to może jakieś ładne czerwone tło i ciemniejsza czcionka do
tego, nie wiem, nie znam się, ale w takiej postaci mi się po prostu nie podoba.
Mam
wrażenie, jakby coś ucięło ikonkę „spamownik” od góry, brakuje mi kawałka
ramki. To samo dzieje się zresztą z „polecane” na dole.
Nagłówek
jak wzięty z książki, zresztą wiem, motyw zapożyczony. Bardzo ładnie nadaje się
na okładkę.
W
sumie cały szablon składa się z prostokątów, kwadratów i rozmaitych ostro
zakończonych ramek. Jest czarno-czerwono-biały, a ja niespecjalnie lubię to
połączenie. Nie wiem, czy tylko ja tak to odbieram, czy innym czytelnikom też
ta biała czcionka wydaje się niewyraźna, może przez to niepotrzebne
pogrubienie.
Prawa
kolumna jest długa, ciągnie się i ciąąągnie... Osobiście „polecane”
umieściłabym na jakiejś podstronie. „Spis treści” w tej postaci jest wygodny,
ale kiedy rozdziałów zrobi się czterdzieści, wygoda przestanie być zauważalna.
W takim wypadku radzę zainwestować w szeroką listę albo przenieść linki na
podstronę.
6/10 pkt.
Scena trzecia: Sceneria
Scena trzecia: Sceneria
Plus
dla Ciebie za dodanie ramki o fabule, szkoda tylko, że jest tak na dole prawej
kolumny, natomiast pierwsze miejsce zajmuje wielki, niedający się przeoczyć przycisk
„galeria”. Za każdym razem wzdycham i narzekam, ale naprawdę, podstrona z
dołączonymi zdjęciami bohaterów nie jest ani rzeczą konieczną, ani nawet
specjalnie potrzebną. Autor kreuje postaci. Ja na temat Emily mam już swoje
wyobrażenie i z czytelniczym egoizmem nie pozwolę, żeby nawet Autor popsuł mi
tę wizję.
Oprócz
tego ramek właściwie nie ma. Są „Polecane”, poradziłam już, by przenieść je na
jakąś podstronę.
Jest
też ciekawy gadżet, „Moja lista blogów”. Poza tym, że jest ciekawy, naprawdę
nie mogę więcej powiedzieć na jego temat. Ani mnie to ziębi, ani grzeje: ot,
taki zapychacz kolumny.
3/4
pkt.
Akt II
Scena pierwsza: Scenariusz
Scena pierwsza: Scenariusz
Emily
budzie we mnie skrajne emocje. Z jednej strony jest bohaterką silną, odważną, sprawną fizycznie, nie nazwałabym jej delikatną. To po prostu twarda kobieta, która
zrobiła wszystko, by stać się na tyle odporną, żeby nikt mnie mógł zaleźć jej
za skórę.
To
jedna strona medalu. Bo druga jest taka, że momentami Emily mnie zwyczajnie
wkurza. Ma dużo talentów, wyćwiczonych w pocie czoła, co liczy się jej na plus,
ale przez własną głupotę ujawnia je przed Gabrielle. Oczywiście, później się
nad tym zastanawia. Głęboko.
I,
uwaga, rozpacza.
Zdawałoby
się, że dziewczyna, która tyle w życiu przeżyła, jest twarda. Że ma pancerz, przez
który strasznie trudno się przebić, że – po prostu – stała się na tyle gruboskórna, nawet jeśli to źle brzmi, iż zgubiła gdzieś dziewczęcą delikatność i wrażliwość.
I
czasami rzeczywiście taka jest. Kiedy na przykład twierdzi, że atakuje wszystkich, którzy się z nią nie
zgadzają, mam przez moment wrażenie, że
widzę bardziej rozmowną Lisbeth Salander. Ale to trwa tylko chwilę. A potem
wracam do Emily Saws, która, chociaż powinna, nie do końca myśli. Bardzo długo
i obszernie rozważa swój największy problem – zdobycie sponsora – a jednak
naprawdę nie potrafi zrobić nic, żeby do tego doprowadzić. Myślałam, że tak
zaradna dziewczyna, która zrobiła prawie wszystko, by dostać się na Igrzyska,
wyznaczy sobie jakiś plan, odegra jakąś rolę i doprowadzi do zdobycia sponsora,
który zapewniłby jej porządne warunki, by mogła coś w tym turnieju wywalczyć.
No,
chyba że jej celem jest po prostu śmierć. Ale to się kłóci z jej postawą i tym,
co zostało zaznaczone na samym początku.
Wiem,
że Emily jest dumna. Dumna i piekielnie
uparta. Ale chyba nie aż tak, żeby realnie nie ocenić warunków, w które się
pakuje.
Liam...
Och, Liam. Zastanawiam się nad nim, krążę wokół tej postaci i nadal dobrze nie
wiem, z której strony go ugryźć. W co on gra? Tchórzy? Ma jakiś ukryty cel?
Wiemy już, że walczy lepiej, niż twierdził z początku. Czy miał jakiś cel w
zatajeniu tej informacji? Chciał, żeby Emily straciła czujność? I czy jego
celem jest naprawdę zabicie Emily, skoro nie zamierza nawiązywać z nią sojuszu,
co więcej, odchodzi z grupy razem z Travisem, żeby zamanifestować swoje
przekonania.
A w
ogóle Travis... ciągle się waham: on jest taki okrutny i bezwzględny, bo po
prostu taki jest? A może dąży do wygranej? Może chce po prostu pozabijać
wszystkich i cel uświęca środki? Bo gdzieś w połowie straciłam nadzieję, że to
człowiek, którego psychika jest tak skrzywiona przez strach. Travis, jeśli się
boi, to ukrywa to w sobie tak głęboko, że pewnie nawet nie zdaje sobie z tego
sprawy.
Poza
tym są jeszcze mentorzy, dziwna z nich para, chociaż mam wrażenie, że każde, na
swój własny, pokręcony sposób, chce tej Emily jakoś pomóc.
Inna
sprawa, że – chociaż nadal nie podchodzę optymistycznie do Emily - masz styl.
Nie umiem wyjaśnić, co właściwie fascynuje mnie w każdym zdaniu: dobierasz
całkiem zwyczajne słowa, nie udziwniasz, tekst jest, w zależności od nastroju
Emily, napakowany emocjami lub ich pozbawiony. Przeważnie napakowany.
Uważam,
że umiejętności autora wyrażają się najlepiej w trudnych, dynamicznych scenach,
takich jak początek walki. Tutaj najczęściej widać, jak bardzo ktoś nie umie
poradzić sobie ze zbudowaniem napięcia, opisem samej walki, jak bardzo potrafi
zagiąć prawa fizyki, by pasowały do jego niecodziennej wizji.
Ale
Ty rozprawiłaś się ze sceną pierwszej walki po mistrzowsku.
W
ogóle przez te ostatnie rozdziały na arenie przemknęłam jak burza. Jest
napięcie, trup ściele się gęsto, broń, wędrówka, góry. Świeże powietrze,
chciałoby się dodać.
Dobrze,
porzućmy ten ton i powiedzmy wprost.
Masz
potencjał. Widzę w Twoim opowiadaniu dobry materiał, chociażby na portret
psychologiczny Emily, bo mam wrażenie, że tak wybuchowa mieszanka, która jest
zawarta w tej dziewczynie, ujawni się w pewnym momencie z wielkim hukiem. Bo
tak sobie myślę, że, pomimo wielu informacji, jakich w sumie udzieliła nam o
sobie Emily, to jest ona osobą bardzo skrytą i tajemniczą. I może ukrywa coś,
czego się nawet nie domyślamy.
Popełniasz
czasem potknięcia stylistyczne, robisz dość częste błędy w zapisie dialogów,
które wyjaśnię w następnym punkcie. Ale, ogólnie rzecz biorąc, nie jest źle.
Powiedziałabym nawet, że jest wcale nieźle.
30/35
pkt.
Scena druga: Niedomówienia
Jak
już wspomniałam, nie byłam w stanie czytać tekstu na tyle, by wyłapać wszystkie
błędy. Jeśli coś zwróciło moją uwagę, znalazło się tutaj. Ale nie analizowałam
każdego rozdziału pod tym kątem, a tylko część z nich.
Rozdział IX
Nie masz
odwagi, żeby powiedzieć mi w twarz, co naprawdę
myślisz? - przecinek
- Wiesz, co ci powiem?!
– znowu przecinek
Odwróciłam się w stronę drzwi i skierowałam się w ich
stronę. – kieruje się jak mój kolega GPS-em,
na dwa razy.
Tą noc zamierzałam na to poświęcić, i tak nie mogłam zasnąć.
– TĘ noc, TĘ. Kiedy rzeczownik
występuje w bierniku, stosujemy „tę”., Kogo, co widzę? Tę noc. Z kim, z czym
idę? Z TĄ nocą.
Związałam miedziane włosy w kucyk na czubku głowy tak,
żeby nie przeszkadzał, i miałam zamiar od rana
ignorować wszystko, co powie Erick. – Jak rozumiem, przeszkadza
kucyk, chociaż z początku myślałam, że włosy. A przecinka brakuje, bo „żeby nie”
można potraktować jako wtrącenie, tak jak ja to zrobiłam.
Swoją drogą, może, gdybym spadła
zawodowcy daliby mi spokój? – Może, gdyby
kózka nie...
Zasadniczo
między „może” a „gdyby” przecinek nie występuje. Chyba że chciałaś zrobić z
tego zdania coś takiego:
Swoją
drogą, może, gdybym spadła, zawodowcy daliby mi spokój?
Ale
jest różnica w interpretacji tych zdań i moim zdaniem bardziej pasuje pierwsza
wersja, bez przecinka.
ROZDZIAŁ
X
Wiedziałam, że muszę zdobyć maksymalnie dużo punktów, by zdobyć
sponsorów
Wiedziałam, że zwaliłam sprawę. Nie
potrzebnie wyskakiwałam do wszystkich z pretensjami i zraziłam do siebie wszystkich, których
tylko mogłam zrazić. – dwa razy
powtórzenia („zrazić” było raczej celowe). „Niepotrzebnie” pisze się razem.
Zdziwiłam się, że czyjś sukces może mnie ucieszyć
bardziej, niż mój własny. – bardziej niż.
Przecinek w porównaniu nie jest potrzebny, jeśli nie występuje po nim
orzeczenie, na przykład w zdaniu „był zielony jak kwiat na łące”.
ALE z drugiej strony „było tak źle,
jak mówiliście”, ponieważ jest to zdanie złożone porównawcze.
ROZDZIAŁ
XI
W zasadzie z góry dosyć kusa, ale nie przeszkadzało mi
to. – zastanowiłam się poważnie, czy
sukienka może być „kusa”(=krótka) od góry. Doszłam do wniosku, że mi to średnio
pasuje, ale nie wiem, czy to nie jest poprawne. Zostawiam do rozstrzygnięcia,
może czytają nas specjaliści i mają wiedzę, żeby mi poradzić.
Bez pleców i ramiączek, z długim dołem, ciągnącym się
do ziemi. Srebrna. Połyskująca w świetle. Doskonała przez swoją skromność. – Taaak, bo odkryte plecy i połyskujące srebro są
idealnie wręcz skromne ;) Słowo, którego bym użyła zamiennie, to raczej
„prostota”.
- Pamiętaj o taktyce. Zachowują się tak jak wcześniej,
ok?
ROZDZIAŁ
XII
To dlaczego Pan siedzi tutaj, a nie piętro niżej? -
Zapytałam, nie do końca wiedząc, jak się do niego zwracać. – No, na pewno nie wielkimi literami.
- Wiesz, co mówię innym
trybutom? - przecinek
- Nie napijesz się za naszą współpracę? – Zapytał, nie chowając jej z powrotem do kieszeni. – przyjęło
się, że przed tym imiesłowem stawia się przecinek (tutaj, zasadniczo oddziela
się go od zdania przecinkami, jak: Janek, utykając na jedną nogę, szedł
dzielnie naprzód).
ROZDZIAŁ
XIV
Zaczęłam iść wolniej, najbardziej
cicho, jak tylko mogłam. – czasami
mniej znaczy więcej. Istnieje takie słowo w języku polskim, brzmi „najciszej”
:)
ROZDZIAŁ XVI
Osobiście wolałam tą drugą opcję. Wolałam
niczego nie zostawiać, więc wszystko spakowałam do plecaka i nie wypuszczałam
noża z ręki. – TĘ opcję, TĘ. Powtórzenie.
DODATEK
SPECJALNY.
GŁÓWNE
ZASADY ZAPISU DIALOGÓW.
Główna
zasada, którą BEZWZGLĘDNIE NALEŻY ZAPAMIĘTAĆ, brzmi tak:
— Uwielbiam czerwone róże — powiedziała Mary do
Johna, energicznie podskakując w miejscu.
— Uwielbiam czerwone róże. — Podskakiwała w miejscu z wrażenia.
Słowa
typu: krzyknęła, powiedziała, zapytała, i tak dalej, piszemy po myślniku, przed
którym NIE MA KROPKI, a po nim NIE MA DUŻEJ LITERY.
Wszystkie
inne słowa, które nie określają bezpośrednio charakteru wypowiedzianych słów,
piszemy po myślniku, PRZED KTÓRYM JEST KROPKA,
a po nim JEST DUŻA LITERA.
Ten
błąd powtarza się w różnych rozdziałach Twojego opowiadania, przy czym raz
zasady się trzymasz, a raz ją omijasz. Jednocześnie chcę Cię pocieszyć, że jest
to jeden z częstszych błędów – dzisiaj zobaczyłam go nawet w pewnej książce.
Zauważyłam
też, że do zapisu dialogów używasz łącznika (tego krótkiego myślnika, który
zwykle służy jako minus). Zasadniczo jest to błąd. Równie powszechny jak błąd w
zapisie dialogów, popełniany zresztą przeze mnie nagminnie, bo notorycznie
zapominałam, gdzie na klawiaturze jest ta przeklęta pauza. Albo półpauza.
Pełen, bardzo porządny artykuł znajduje się tutaj i polecam zajrzeć.
7/15 pkt.
Scena trzecia: Teatr... amatorski?
Scena trzecia: Teatr... amatorski?
JA
spotkałam się z tą tematyką po raz pierwszy. I pewnie nie wiedziałabym, że
istnieje tak duża liczba fanfiction do Igrzysk, gdyby nie lista czytanych przez
Autorkę blogów — to prawie jak strzał w kolano.
Nie
będę zła. Co prawda samo opowiadanie niebezpiecznie przypomina mi książkę
(bohaterka w podobnej sytuacji, również musi walczyć, również przeżywa
większość podobnych wydarzeń), ale jednocześnie główna bohaterka mocno różni
się od tej książkowej. I to, moim zdaniem, jest już przejaw inwencji twórczej.
2/6 pkt.
Akt III
Akt III
Scena
pierwsza: Owacje na stojąco
W
sumie miło mi się siedziało i poza paroma punktami nie mam większych
zastrzeżeń.
3/4
pkt.
Epilog
Przede
wszystkim radzę zmienić szablon. Mówię to jako czytelnik, nie oceniająca. Bo w
kategoriach estetycznych mam mu niewiele do zarzucenia, ale jako czytelnik cała
się buntuję.
Poza
tym — postaraj się przejrzeć dialogi. Nie wiem, czy postać Emily denerwuje
kogoś poza mną. Nie sądzę, żeby była aż tak
źle skonstruowana, po prostu uderzył mnie ten jej dziwny brak myślenia
perspektywicznego. „Niechże realnie oceni swoje siły, na miłość borską”.
Ale
przyjemnie mi się czytało, przyznam — całość niesamowicie mnie wciągnęła.
Jestem zadowolona z czasu, jaki Twojemu blogowi poświęciłam.
5/5
pkt.
Łącznie punktów 63,
w związku z czym zostajesz solistą!
Gratulacje!
Właśnie mam pytanie.
OdpowiedzUsuńJedna dziewczyna miała być na stażu i jej nie ma, a widziałam pod rekrutacją, że jeszcze jedna się zgłosiła. Co jest? :>
Nan Ellis-Tucket musiała niestety zrezygnować z powodów osobistych, a na drugą próbną wciąż czekam. :)
UsuńA te poprzednie, które się zgłosiły między mną a Juliet? Nie przesłały tej oceny czy coś? Przyznam, że mnie to bezwstydnie ciekawi :)
UsuńA wiesz, że nie wiem :D
UsuńChyba w ostateczności nie dostałam tych ocen :P
Dziękuję bardzo za ocenę. Co do szablonu, to też mnie wkurza, ale szablon jest już zamówiony, tylko zmienię, jak autorka go wykona. Co do interpunkcji, to moja pięta achillesowa i wiem to, kiedy ostatnio za esej dostałam dwie oceny - 5 i 1. Jedynkę za interpunkcję oczywiście. Co do dialogów to też wiem i głównie dlatego prosiłam o ocenę. Bo zdania na ten temat są podzielone.
OdpowiedzUsuńCo do charakteru Emily - w założeniu miała być trochę inna. Rodziła się powoli w mojej głowie, a kiedy minęło trochę czasu zdecydowałam się o niej pisać. Spodziewałam się, że odnajdziesz w niej wiele sprzeczności. I owszem - one występują, ale jest to celowe. Domyślam się, że jej zachowanie może wydawać się nielogiczne, pod wpływem emocji, ale wzorowałam to na jakimś schemacie. Jak ja bym się zachowywała. Oczywiście w bardzo przerobionej wersji. Mam nadzieję, że gdy dobrnę do końca Igrzysk to wszystko się trochę wyjaśni.
No na zakończenie - jeszcze raz dziękuję za wszystkie miłe słowa, osobiście nie spodziewałam się, że będzie tak dobrze.
Dziękuję za komentarz :)
UsuńCieszę się, że ocena Ci się spodobała. Jednak dobrze oceniłam charakter Emily, to było Twoje zamierzenie.
Interpunkcja jest strasznie wredna ^^ Kiedyś stawiałam przecinki "na czuja", jak większość wzrokowców, kierujących się tym, co widzieli w książkach. Inna sprawa, że wtedy trzeba uważnie oceniać lektury, bo dzisiaj, z rzetelną wiedzą na temat podstaw gramatyki, załamuję ręce, patrząc na składnię niektórych książek. Radzę przede wszystkim poczytać jakieś dobre opracowania, zrobić może parę drzewek gramatycznych z jakichś ćwiczeń (nienawidziłam tych schemacików, ale dużo dają). A jeśli chodzi o dialogi... to chyba takie są te naczelne zasady, możesz też jeszcze poczytać (zawsze polecam, zwłaszcza słowniki, ale nie każdy ma takie zainteresowanie jak ja:P).
Ale generalnie u Ciebie z błędami nie jest źle, widziałam takie blogi, przy których miałam okazję walnąć autora słownikiem, tak z każdej strony i na dokładkę.
Życzę dużo weny i pozdrawiam :)
*ochotę, nie okazję. Przepraszam, osiem minionych godzin wykończyło mnie umysłowo. :)
UsuńSkoro tak bardzo nie możecie doczekać się następnej części preferencji, która będzie poświęcona Waszej ocenialni, to zachęcam do przeczytania tych, które właśnie opublikowałam. Zobaczcie, co Was czeka ; ).
OdpowiedzUsuńAleż możemy, Plotkaro, możemy :P Ja się nie mogę doczekać wyłącznie bezsensownych, zjadliwych, porażająco głupich pseudoanaliz. Na wszelkie inne, dobrze zrobione rzeczy, można i warto poczekać ^^
UsuńPóki co nikt nie zaczął tworzyć pseudoanaliz na temat obecnych preferencji. Jest dobrze ; ).
UsuńChyba muszę je rzadziej pisać, bo ludzie nie nadążają z ich czytaniem, czego przykładem jest uwaga o tym, że nie umieszczam informacji o tym, jakiej czcionki używam do przeliczania, a tymczasem wszystko jest podane... Cóż, pomyślę na tym, żeby publikować te preferencje raz na 10-14 dni, ale póki co mam w planach Was i Literacką Krytykę. Następnie przerwa na naukę ; )
No, to nie Twoja wina, że ludzie nie potrafią czytać ze zrozumieniem... ^^
UsuńPodejrzewam, że ta osoba nawet nie przeczytała całych preferencji, więc ciężko tutaj mówić o zrozumieniu.
UsuńPewnie się na mnie pogniewacie, ale niestety nie dam rady stworzyć nowych preferencji wcześniej niż w kolejny weekend. Wczoraj popołudniu schronisko dla bezdomnych zwierząt, w którym jestem wolontariuszem, miało akcję promocyjną. Mój dzień wyglądał następująco - rano wolontariat w schronisku, popołudniu wolontariat na akcji promocyjnej. W międzyczasie szybki posiłek i godzina snu. W domu byłam grubo po 21. Bardzo mi przykro, że nie dam rady opublikować tych preferencji, ale muszę skupić się dziś na nauce, której jest naprawdę dużo, a mam na nią mało czasu. Mam nadzieję, że okażecie zrozumienie dla studentki, która kocha zwierzęta tak bardzo, że poświęca dla nich cały wolny dzień, choć w planach miała jedynie 2 godziny wolontariatu w schronisku.
OdpowiedzUsuńTy się pytasz, czy okażemy zrozumienie? ^^
UsuńNie wiem, jak reszta dziewczyn, ale mam nadzieję, że się nie obrażą, jeżeli wypowiem się w ich imieniu: no chyba żartujesz. Oczywiście, że rozumiemy! Nie ma sprawy i w ogóle się nie przejmuj :)
Powiem Ci, że miałam wiele sytuacji, kiedy blogger nie był w stanie zrozumieć, że nie mogę ocenić jego bloga w terminie, bo mam własne życie i całą masę spraw na głowie, które pilnie trzeba załatwić. Jeszcze jakby musiał czekać na ocenę dodatkowy miesiąc albo i dwa to ok, ale awantura o 4-6 dni była dla mnie zupełnie niezrozumiała.
UsuńDokładnie. Żartujesz sobie, Plotkaro?! Ja tam się nie gniewam. Sama siedzę od samego rana, wkuwając wszystkie państwa i stolice świata z umiejętnością oznaczania ich na mapie. Wiem, co czujesz. W dodatku jeszcze mam WOS, który bardziej mi wygląda na historię (nienawidzę jej), a muszę go zakuć również na jutro, więc czeka mnie dłuuuga noc z małą ilością snu. ;)
UsuńOchhh, całe szczęście, tylko ja mam nawał nauki! Siedzę właśnie nad chemią i robię wszystko, żeby się jej nie uczyć. Przeżyłabym bez niektórych "szalenieważnych" informacji o węglowodorach (zwłaszcza, że same węglowodory przewałkowałam dokładnie już dawno, a teraz mam jakieś głupoty, które z chemią mają nawet niewiele wspólnego, ale to takie "życiowe").
UsuńPowiem Wam, że tęsknie za pracami domowymi z liceum. Wtedy mi się wydawało, że tego jest TYYYYYYYYLEEEEE. A teraz wiem, że to nic, bo na moich studiach zadają pracę domową w setkach zadań. I mamy na te zadania dwa dni. Potem kolejne zajęcia i kolejne setki zadań i tak w kółko.
UsuńU mnie nie jest jeszcze najgorzej, zobaczymy, co będzie w przyszłym roku albo nawet pod koniec roku :)
UsuńA, Plotkaro, jeśli można zapytać - co studiujesz? Bo nie ukrywam, że mnie, "króliczka doświadczalnego", wszelkie takie tematy interesują, głównie z tego powodu, że, kurczę, w sumie nie wiem, kiedy co do tych studiów się będę musiała zdecydować.
Studiuję ekonfizykę : )
UsuńEkonofizykę. O mi zniknęło...
UsuńPlotkara.
A z czym to się je, jeśli można wiedzieć? :D
UsuńTo połączenie fizyki z ekonomią ; ). Opiera się na analizie ryzyka oraz przewidywaniach ekonomicznych wynikających z używania metod fizycznych : )
UsuńInnymi słowy - sama matma i fizyka.
Plotkara
Powoli kończę preferencje dotyczące Waszej ocenialni, także zachęcam do zaglądania na Katalog. Wkrótce się tam pojawią.
OdpowiedzUsuń