Uwaga!

21.11.2012

{0037}Ocena bloga nati-wiatwidzianyoczaminatki-nati.blogspot.com

 Mam jutro, wyjątkowo, "dzień nic", więc ocena pojawia się w środku tygodnia, co ostatnio staje się coraz częstsze. Nic nie szkodzi. Długo tak nie będzie, nie bójcie się. Ten tydzień był raczej "na gigancie", a mamy dopiero środę, więc trend odstresowania się raczej nie utrzyma.
Ale nie narzekam, całkiem mi się podoba :)
 __________________________________________________


Autorka: Gewone
Ocenia: Corriente 

Scena pierwsza: Przestrzeń sceniczna

Na widok adresu dostałam oczopląsu.
Nie wymagam poetyckich określeń, serio. Czasem skrótowce zapadają w pamięć lepiej niż wydumany adres, składający się z pięciu słów.
Ale nati-wiatwidzianyoczaminatki-nati nie mówi mi po prostu NIC.
Potem wchodzę na bloga, widzę nagłówek... I ręce mi lekko opadają.
Bo: zrobić błąd we własnym adresie?
„Świat widziany oczami Natki”, głosi nagłówek.

Belka jest do bólu jasna i przejrzysta, ale to nic nie szkodzi. Cytat na wstępie mi niepotrzebny. Natomiast to serduszko, które owszem, wygląda ładnie, prosto i minimalistycznie, nie wyświetla się w mojej Mozilli i ma postać kwadraciku, a dopiero na karcie widzę sam znaczek. Przyzwyczaiłam się już do wyskoków mojej przeglądarki, ale nie przeszkadza mi to zauważyć, że w sumie ta belka wygląda na co najmniej niewykończoną. I ja w pierwszej chwili się zastanowiłam, czy mój Internet znowu pokazuje mi tylko to, co mu wygodnie, czy może to był Twój celowy zabieg. Wygląda na to, że celowy...
Zaczęłam się za to zastanawiać, dlaczego „wiatwidzianyoczaminatki” jest jeszcze otoczony dwoma słówkami „nati”.
Nie, nie żartuję, poważnie mam zagadkę językową do rozwiązania. I wchodzę w labirynt rozważań, czując, że im dłużej myślę, tym mniej wiem. Wracam więc na bezpieczną płaszczyznę – doznań wzrokowych i uspokajam się, że może czasem niewiedza jest lepsza od wiedzy.
Ale gdybyś mi chciała wyjaśnić, to jestem gotowa posłuchać, prawda...

5/10 pkt.

Scena druga: Dekoracje

Naprawdę, to absolutnie nic nie szkodzi, że zmieniłaś szablon, chociaż zostawiłam komentarz, że piszę ocenę i proszę o brak zmian. Nawet się z tym zgodziłaś, wysyłając mi „ok” w odpowiedzi.
Nie napisałam jeszcze tej części oceny i całe szczęście, bo prawdopodobnie bym jej po prostu nie zmieniła i zostawiła wszystko tak, jak było. Nie lubię wystawiania niepotrzebnych odmów, ale nie lubię też, kiedy łamie się umowy.
Szablon różni się od poprzedniego. Tamten miał za duże jak dla mnie stężenie różu, ten jest bardziej szary, jesienny, schludniejszy i wydaje mi się bardziej znośny. Ładne jest tło zewnętrzne: te szaro-białe liście, które wyglądają, jakby były właśnie zdmuchiwane przez wiatr i wydają się dynamiczne.
Poza tłem szablon składa się jeszcze właściwie z tylko białego prostokąta, pełniącego funkcję nagłówka. Widnieje na nim rysunek dziewczyny z balonem i napis „Świat widziany oczami Natki”. No i podpis autora (autorki?autorów?) w rogu.
Eeee... szczerze powiedziawszy, nagłówek mi się nie podoba. Nie dlatego, że jest pozbawiony ozdobników, oślepiająco biały i kolorystycznie nijaki (chociaż może to też ma znaczenie?), ale przede wszystkim dlatego, że ta dziewczyna składa się prawie z samych pikseli. Nie wiem, do jakiego rozmiaru musiałabym zmniejszyć ten obrazek, żeby krawędzie były w miarę proste i łagodne, próbowałam, ale nie daję rady. W dodatku mam wrażenie, jakby ta biedna dziewoja miała się zaraz przewrócić. Sam pomysł na nagłówek mi się podoba, ale wykonanie leży i kwiczy...

6/10 pkt.

Scena trzecia: Sceneria

„Jak wam SIĘ PODOBA wygląd bloga”. Zalecałabym tę kolejność wyrazów.  Słowo „wgl” w języku polskim nie istnieje, serio, serio.
Prawa kolumna składa się właściwie z samych dodatków. Znienawidzona przeze mnie „Statystyka” i „Obserwatorzy”, do których powoli sama się przekonuję. Oprócz tego okropnie długa lista etykiet i zastanawiam się, po co właściwie one tu są. Albo czy nie dałoby się umieścić tego jakoś w szerokiej liście, albo w chmurze, albo w czymkolwiek... Bo póki co ta ramka jest wypełniona tagami, którymi oznaczyłaś najwyżej pięć-sześć postów i przyznam się szczerze, że mnie by się nie chciało przeszukiwać wszystkich kategorii po to, by znaleźć tę właściwą, prowadzącą do czterech krótkich notek (ale o tym za chwilę). Pardon, jest jeszcze etykieta „About me” – 118 postów. Czyli praktycznie większość...
„Popularne posty” – gadżet, którego przydatność oceniam właściwie najwyżej w całej tej kolumnie, z wyłączeniem archiwum. Gdyby jeszcze tytuły nie były opatrzone zdaniem wstępu, to pewnie ramka podobałaby mi się nawet bardziej.
Ciekawie brzmiąca zakładka „reklamy” to po prostu zwykły spamownik. W karcie „Kontakt” można znaleźć Twojego maila i gadu-gadu, a „Linki” to... po prostu sznurki do ocenialni.
Jest jeszcze zakładka „O mnie”... i tutaj zapraszam do pierwszego akapitu następnego punktu.

2/4 pkt.

Akt II

Scena pierwsza: Scenariusz


Kochanie, jest rzecz, którą Ci muszę powiedzieć absolutnie, bezwzględnie i bardzo się dziwię, że do tej pory nikt Ci o tym nie wspomniał.
W Internecie NIE PODAJE SIĘ swojego imienia i nazwiska. A zwłaszcza nie w parze z datą urodzenia i zdjęciem. To znaczy, oczywiście — możesz podawać, ale w sytuacji, kiedy jest to bezpieczne. A wyświetlanie takich informacji na ogólnodostępnym portalu blogowym bezpieczne w żadnym wypadku nie jest. Nawet kiedy wypełniasz przez Internet wnioski, dokumenty, powinno się to odbywać przez zabezpieczony protokół. A nie tak, że każdy Ci te dane może ukraść albo, co gorsza, wykorzystać do jakichś szemranych celów.
Podajesz na siebie mnóstwo namiarów: na konta na Twitterze, Youtube, NK (po co Ci tego aż tyle?) i nie wiem, czy zdajesz sobie sprawę, że jest mnóstwo osób, które na te konta mogą zajrzeć, a nie są koniecznie nastawieni do Ciebie przyjaźnie.
Nie wiem, czy jestem przewrażliwiona? Jakoś żelazna zasada „nie podawaj obcym swojego nazwiska” była przez moich rodziców egzekwowana bezwzględnie i do dzisiaj tylko jedna osoba, po długich rozmowach, dostała ode mnie namiary na Facebooka. Może to źle w drugą stronę, ale chyba wolę, żeby tak zostało.

Ocenię sobie różne posty, ale nie ma w tym żadnej metody — co mi wpadnie w ręce, to zanalizuję.

Same nudy!!!
„2 część 4 części” to czasami nie Zmierzch? Harry Potter już się zdecydowanie skończył, a „Jesteś bogiem” składa się chyba z jednej części...
Kochanie, nie ma takiego słowa jak „wiersza”... Ach, to nie ta kategoria. Nie dałoby się jakoś nagiąć przepisów? Bo ocena treści (jakiej treści?) zajmie chyba z pół strony...

Wszystkich świętych :)
Fakt, święto tak optymistyczne, że aż się prosi o emotikonki...
Zanim cokolwiek opiszesz, dasz mi jakiś punkt zaczepienia, zainteresowania, COKOLWIEK, piszesz „kończę, bo nie chcę zanudzać”. Bez przesady, kto czyta tego bloga, osoba niepotrafiąca się zmusić do przebrnięcia przez więcej niż pięć zdań?

:)

Eeee... tak tylko zapytam, chociaż może nie chcę znać odpowiedzi: znalazłyście te czterdzieści złotych W CZASIE LEKCJI czy jakoś wolnym popołudniem?
Bo jeśli w czasie lekcji (na przerwie) to dla mnie jest absolutnie oczywiste, że owszem, tym razem znalezione jest jak kradzione. Bo przypuszczam, że jeśli ktoś zabiera do szkoły czterdzieści złotych, to w określonym celu zapłacenia czegoś, a jeśli mu te pieniądze gdzieś wypadły, to sprawa nie jest za wesoła.
Jeśli to było po lekcjach, a na terenie szkoły, to i tak bym odniosła do sekretariatu. Gdybym czterdzieści złotych znalazła na drodze w szczerym polu, to owszem, wtedy mogłabym się zastanowić, bo nie wiem, czy byłby sens odnoszenia takiej sumy na policję (głównie dlatego, że suma wydatków na papierologię przewyższyłaby wówczas samą wartość banknotów).
Może znowu przesadzam, ale mam fioła na punkcie uczciwości.
Takie tam... rozmyślania na tle budżetowym...

Jak urządzić świetną imprezę
Zaczęłam się śmiać bez opamiętania, głównie z powodu wizji nastolatków, chowających się pod kocem na balkonie i krzyczących... Miny moich sąsiadów zapewne byłyby bezcenne. Jeśli zaś chodzi o gotowanie na imprezie... To pewnie zależy od charakteru przyjęcia, ale jakoś trudno mi to sobie wyobrazić. Jedno jest pewne: nigdy w życiu na imprezie nie dopuściłabym nikogo do moich włosów.

Weekend :)
Żadne tam „korzystałam z zapytaj.onet.pl” tylko zwyczajnie „przekleiłam z zapytaj.onet.pl”

Odchudzanie II
Z zaskoczeniem stwierdziłam, że post wyjątkowo rozsądny i zawiera dużo sensownych porad, ale znowu to nieszczęsne „korzystałam” i nie wiem, w którym momencie korzystałaś, a w którym zwyczajnie przepisałaś...
Ale dobrze. Jestem w stanie wybaczyć, zwłaszcza, że do restrykcyjnej diety nie zachęcasz, do głodzenia też nie. I całe szczęście, bo jakbym na coś takiego trafiła, to blog nie wyszedłby z tej potyczki w dobrym stanie.

Gdybym miała te zapiski do czegoś porównać... chyba brakuje mi porównań. O, nie, jedno mam. Twój blog kojarzy mi się mianowicie z dziennikiem, w którym skrótowe zapiski są gęsto przeplatane rozmaitymi wklejkami, wyklejankami, dodatkami, rysunkami i ozdobnikami. Tak, ta wersja nawet mi pasuje.
Bo fakt pozostaje faktem, Twoje zapiski są... „ubogie” nie oddaje chyba istoty tego, co chcę Ci przekazać. Nie zamierzam być złośliwa. Masz jedenaście lat i, chociaż zaraz odezwą się głosy oburzenia, że wiek niczego nie usprawiedliwia, to ja twierdzę, że trudno mi od Ciebie na wstępie oczekiwać głębokich treści czy trafnych przemyśleń. Bo przeważnie w tym wieku człowiek się dopiero uczy, co myśleć o świecie (jasne, że zdarzają się wyjątki, ale ja teraz radośnie sobie generalizuję). TYM NIEMNIEJ...
W Twoim blogu tak naprawdę nie ma żadnych przemyśleń, a jeśli są, to sprytnie ukryte. Piszesz, że się tak brzydko wyrażę, o pierdołach.
Że wymieniasz telefon. Kropka. I trzy zdjęcia tych, które Ci proponują wraz z sondą „który lepszy”?
Że pojechałaś nad jezioro. I byłaś tam od dziesiątej do piętnastej i spotkałaś kuzynkę. Koniec.
Ja wiem, że kotki fajna rzecz, że wszyscy by chcieli sobie pomarzyć o Paryżu lub Tokio, ale przecież poza tymi wpisami możesz jeszcze dodać coś od siebie. Co myślisz, co Cię ostatnio zdenerwowało i dlaczego (a może odwrotnie, co Cię zainteresowało albo co Ci się spodobało). Co ostatnio przeczytałaś lub obejrzałaś i co o tym sądzisz. Albo gdzie byłaś, może się zdarzyło ciekawe wyjście, wystawa... Niechby to i był program telewizyjny, który Cię zachęcił do myślenia (coraz rzadsze wśród programów, ale są takie, które mimo wszystko dostarczają materiału do rozważań). Możliwości jest tyle, że nie sposób ich wymienić. A ty korzystasz z niewielu.
Twoje posty są, po pierwsze, krótkie, a po drugie, tak naprawdę o niczym. Nie musisz pisać notek na siłę, jeśli akurat nie masz pomysłu.
I nie urywaj opowieści po dwóch zdaniach, żeby broń Boże tego czytelnika nie zanudzić. Zapewniam Cię, że w większości przypadków ten czytelnik sam nie do końca wie, co się stało i dlaczego już się skończyło.
Z drugiej jednak strony — staraj się nie opisywać całego swojego dnia drobiazgowo, minuta po minucie, bo domyślam się, że tak naprawdę tygodnie wypełnione szkołą są do siebie podobne i nie ma większej przyczyny, dla której miałabyś je opisywać pięćdziesiąt razy.
Kluczem do zaciekawienia czytelnika jest ten złoty środek: wybranie sytuacji z Twojego życia (na przykład), którą z jakichś powodów chcesz się podzielić, a także opisanie jej tak, żeby była wciągająca, oddawała Twoje emocje lub myśli, może być zakończona podsumowaniem i dodaniem, co o opisywanym zjawisku sądzisz. Nie bój się przymiotników i przysłówków, tylko niech będą trochę bardziej rozwinięte niż „fajny”, „fajnie”, „spoko”, „ekstra” czy „luz”.
Nie mówię, że wszystkie Twoje posty muszą być napisane według tego schematu. Z tego, co widzę, zamieszczasz też wpisy o modzie (a ja się wówczas zastanawiam, jak mogę TAKBARDZONIEWIEDZIEĆ, co jest modne w wieku okołogimnazjalnym, skoro wystarczy się rozejrzeć) i możesz też pójść w tym kierunku. Dobre notki o modzie nie są złe.
Wiem, że może pragnę za dużo, bo szczytem moich marzeń byłyby jakieś artykuły o modzie, dzięki którym nareszcie bym się może dowiedziała, co mam nosić, ale przecież takich rzeczy nie mogę od nikogo wymagać. Tak tylko sobie marudzę...

15/35 pkt.

Scena druga: Niedomówienia

W większości przydałoby się po prostu przekleić cały post, ale nie będę taka...

Same nudy!!!
Same nudy jestem dzisiaj sama na chacie. — „Same” i „sama”. I co to jest „na chacie”?
Zaraz będę coś oglądać, tylko jeszcze nie wiem co. — przecinek
Zastanawiam się nad " Jesteś Bogiem ", a Harrym Potterem. — „Zastanawiam się nad” jest akurat poprawnie, ale jeśli chcesz wybierać między dwoma filmami, to raczej „waham się między”. „Harry Potter” to raczej tytuł, więc jak już pierwszy film bierzemy w cudzysłów, to drugi też.
Wiem, skomplikowane. - przecinek
Dzisiaj lekcję ciągnęły się w nieskończoność.  - lekcjE
Był dzisiaj apel, piąte klasy były organizatorami, czyli my. –  „organizatorami były piąte klasy, czyli my”.
Nie załapałam się na wiersza. — na WIERSZ.
Ale śpiewałaM z grupą. — zabrakło literki
Mama kazała mi dzisiaj ubrać się na galowo. I tak byłam ubrana , nie przepadam za tego typu ubraniami. — nie rozumiem tego drugiego zdania. Chodziło o „i tak się ubrałam, chociaż tego nie lubię”?
Nie chcę wam zanudzać, dlatego na razie kończę, niedługo wrócę ! — przecinek, niepotrzebna spacja

Wszystkich świętych :)

Powoli się rozkręcała , ale potem spoko. — ale co potem spoko? Było spoko? Bawiłam się spoko? Jedzenie spoko?
Mamy wolne dopiero do szkoły idziemy w poniedziałek. — ta składnie jest tak fatalna, że aż mnie żołądek boli. Mamy wolne, do szkoły idziemy dopiero w poniedziałek. ALBO: Mamy wolne, dopiero w poniedziałek idziemy do szkoły.
Nazbierałyśmy całą torbę cuksów, czekolad, wafelków i wgl. — taaa, cuksów i wgl zwłaszcza.
Tylko, że potem dzieliliśmy  to na trzy części , bo zbieraliśmy do tej samej torby. — „Tylko że” nie wymaga przecinka. Skoro zbierałaś cukierki z dziewczynami, to chyba „zbierałyśmy”?
Jeszcze przedtem, zanim chodziliśmy robiliśmy se z Klaudią fryzurę, natapirowałyśmy włosy i potem spryskałyśmy lakierem. — *opanowuje oczopląs*.
SOBIE, na bora najzieleńszego. SOBIE!
Chodziłyśmy (chyba że zaplątał się tam jakiś chłopak, o którym nic nam nie wiadomo).
Przecinki. Orzeczenia zazwyczaj się oddziela przecinkami (tak, wiem, tworzy się zdania wielokrotnie złożone, oddziela się części zdania, ale najpierw opanujmy chociaż orzeczenie).
Tak mnie jeszcze ciekawi. CO spryskałyście lakierem? Włosy? Siebie? Szafę?
Byliśmy w takim bloku, gdzie cukierki z całego bloku dał nam tylko jeden "ludź" . — znowu ci chłopacy pałętają się po tekście, doprawdy, kompletnie nie rzucają się w oczy. Powtórzenie „bloku”. Brak przecinka przed „gdzie”. I masz szczęście, że użyłaś cudzysłowu.


:)
Wczoraj miałam wielkie szczęście - spacerowałam sobie z Kamilą i Zuśką znalazłyśmy na orliku ( w szkole ) 40 złoty ! — Zuśką? To jest od „Zuzanny”? Raczej „Zuźką”, jeśli w ogóle...
Złoty to może być zegarek, a CZTERDZIEŚCI to można znaleźć ZŁOTYCH.*
*Liczebniki piszemy słownie.
Cały ten wpis cierpi na niebezpieczny nadmiar spacji...
Wiadomo: mogłyśmy oddać do sekretariatu , ale znalezione nie kradzione. — dwukropek albo przecinek. Dwukropek postawił się pierwszy, przecinek może być zamiennie.
Jak jeszcze byśmy wiedziały, kogo to , to co innego, ale musiałyśmy się podzielić. — CZYJE TO. O powtórzeniach nie wspomnę, nie warto.
Wziełam 20 złoty, bo ja podniosłam, a one po 10 złoty, ale teraz ode mnie żądają po 3 złote. Nie dam ! — literówka. Liczebniki słownie. ZłotyCH.
A logika iście żelazna. Ale gratuluję koleżankom znajomości matematyki, to się chwali.
Koty mają już 4 tygodnie. W piątek 5, niedługo za 4 tygodnie musze je oddać, nie dam rady. — Okej, przyznam się szczerze. Nie mam zielonego pojęcia, o co w tym zdaniu chodzi.
Jest 3 chłopczyki, 2 dziewczynki, a jdene to jeszcze nie wiem co to. — Jest TRZECH CHŁOPCÓW i DWIE DZIEWCZYNKI, a płci jednego nie jestem pewna.
Bo „co to jest” to akurat Ci mogę z miejsca powiedzieć: kot.


PO PIERWSZE.
Spacja między ostatnią literą wyrazu a znakiem interpunkcyjnym („?”/”!”) egzystuje w języku francuskim. Możliwe, że jeszcze w paru innych. W języku polskim jej nie ma.

PO DRUGIE.
Przecinki są bardzo samotne. Z tego powodu nie rozbiegają się po całym tekście, ale lubią żyć stadnie. Przeważnie tworzą stado z wyrazem, ZA KTÓRYM występują. Nie mogą się nagle znaleźć, biedne, pośrodku linijki.

PO TRZECIE
Ogonki przy literach „ą”, „ę” nie występują przypadkowo i należy ich pilnować. Nie będę Ci tu odmieniała czasownika przez osoby, bo zakładam, że wiesz takie rzeczy, a literówki wynikają z niedbalstwa.

PO CZWARTE
Liczebniki pisze się słownie. Pierwszy, czwarty, dwadzieścia, troje, dwoje, dwie, dwóch...


Ale błędów ortograficznych za wiele nie robisz, więc...

5/15 pkt.

Scena trzecia: Teatr... amatorski?

Pamiętników takich tak Twój jest dużo, ostatnio aż wysyp. Trochę poradnik, trochę blog, trochę dodatków...

1/6 pkt.



Akt III

Scena pierwsza: Owacje na stojąco

Mogę dać punkt na zachętę, bo nie jest najgorzej, za ortografię też pochwalę, bo zauważyłam chyba tylko jeden błąd, ale już nie pamiętam, gdzie to było.

2/4 pkt.

Epilog

Przede wszystkim przeczytaj podpunkt o błędach, latających przecinkach i spacjach.
Poza tym popracuj nad wpisami — wspominałam, abyś dodała trochę więcej od siebie, może więcej tekstu, a mniej zdjęć...
I PRZEDE WSZYSTKIM nie dziel się swoim nazwiskiem, imieniem, adresem mailowym i datą urodzenia ze wszystkimi w Internecie...
Ale generalnie — nie jest tragicznie. Twoja interpunkcja kuleje, ale znajomość ortografii jest całkiem niezła. A to się chwali.

2/5 pkt.

W sumie punktów 38, czyli otrzymujesz posadę suflera!  

13 komentarzy:

  1. Nie dałabym rady ocenić tego bloga.
    Nie cierpię takich blogów.
    Nie potrafię zrozumieć jedenastolatek. Jak jedenastolatka może pisać o dietach?! Jejku, to przecież dziecko. Niech się cieszy dopóki może z tego, że jest dzieckiem, że może korzystać z uroków dzieciństwa.
    Gadam jak stara baba, wiem.

    Dean w ocenie!! <3<3<3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten pomysł z gifami podpatrzyłam bezczelnie u Wszechstronnych, a ten gif był tak uroczy, że nie mogłam się oprzeć. Zresztą w tym akurat momencie oceny obraz oddaje emocje lepiej niż słowa... :D

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    4. Hakuna : Może i mam jedenaście lat , i może jestem dzieckiem. To nie znaczy, że nie mogę pisać o diecie, nie stosuję się przecież do tego. Nie rozumiesz jedenastolatek ?! Przypuszczam, że także kiedyś nią byłaś.

      Usuń
    5. Możesz pisać, owszem, ale co ty możesz o niej wiedzieć? Wydaje mi się, że w takim wypadku powinno dzielić się osobistymi doświadczeniami dotyczącymi diety.
      Twoje przypuszczenia są prawidłowe, byłam kiedyś jedenastolatką, ale wolałam iść pograć w klasy albo poskakać na skakance, a z błędami radziłam sobie dzięki nauczycielkom z języka polskiego i czytaniu książek. I nie pisałam o czymś, o czym nie mam pojęcia - głównie o to mi chodziło. Teraz też tego unikam.
      Pozdrawiam ;)

      Usuń
    6. Ale nie chodzi o to, że ja nie mam o tym pojęcia, bo ja coś o tym wiem. Czytałam o tym i w ogóle. Niektóre jedenastolatki takie nie są ja już od dawna nie gram w klasy. Ale dobrze nie chcę drążyć tematu, ani się kłócić. Pozdrawiam :)

      Usuń
    7. @Hakuna - haha, ja grałam w makao z kolegami :D To były tak ekscytujące partie, że kiedyś zostaliśmy ukarani świetlicowym szlabanem na karty, bo emocje nas poniosły :D

      Usuń
  2. Bardzo przepraszam, że zmieniłam wygląd bloga, ale całkowicie zapomniałam. Naprawdę przepraszam. Nagłówek nie robiłam ja. On jest celowo biały. To serduszko tam jest ponieważ tam pisało : " Świat Widziany Oczami Natki " , ale że to pisze na nagłówku to postanowiłam to usunąć, tyle że nie umiałam to dałam takie serduszko . Myślałam , że wygląda to dosyć ładnie. W adresie jest napisane wiat zamiast świat , dlatego że tak ustawiłam na samym początku, a teraz nie mogę tego zmienić, nie chce wejść. Imię i nazwisko podaje ponieważ jak daje Facebooka to i tak zobaczą te wiadomości. Mi to zbyt nie przeszkadza , ale trochę mnie nastraszyłaś. Więc chyba zlikwiduje to nazwisko. Wiem mam strasznie dużo błędów. Dziękuję Ci za ocenienie takiego strasznego bloga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie chciałam straszyć ;) Ale trzeba sobie zdać sprawę, że Internet to niewyczerpane źródło informacji i nigdy nie wiesz, kto na Twojego bloga trafi :)
      Twój blog nie był taki straszny, ale fakt, nad błędami musisz trochę popracować. Osobiście radzę czytać dużo książek, prędzej czy później złapiesz tę literacką polszczyznę i będziesz się nią swobodniej posługiwać ;)

      Usuń
    2. Książki czytam, ale widać chyba nie wysytarczająco dużo. Jeszcze raz dzięki za rady !

      Usuń
  3. Witam, ja z odpowiedzią do Corriente przybywam. Obiecuję szaty graficznej nie zmieniać, a co do opowiadań, miło by mi było bardzo, gdybyś przeczytała wszystkie moje teksty, ale w sumie chyba najbardziej mi zależy na recenzji opowiadania o tytule "subconscious". Z góry dzięki i pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. fajny blog :)

    zapraszam do mnie: http://loverayman.blogspot.com/

    + obserwacja za obserwacje :D

    OdpowiedzUsuń