Mam jutro, wyjątkowo, "dzień nic", więc ocena pojawia się w środku tygodnia, co ostatnio staje się coraz częstsze. Nic nie szkodzi. Długo tak nie będzie, nie bójcie się. Ten tydzień był raczej "na gigancie", a mamy dopiero środę, więc trend odstresowania się raczej nie utrzyma.
Ale nie narzekam, całkiem mi się podoba :)
__________________________________________________
Autorka: Gewone
Ocenia: Corriente
Scena
pierwsza: Przestrzeń sceniczna
Na widok adresu dostałam oczopląsu.
Nie wymagam poetyckich określeń, serio. Czasem
skrótowce zapadają w pamięć lepiej niż wydumany adres, składający się z pięciu
słów.
Ale nati-wiatwidzianyoczaminatki-nati nie mówi mi po
prostu NIC.
Potem wchodzę na bloga, widzę nagłówek... I ręce mi
lekko opadają.
Bo: zrobić błąd we własnym adresie?
„Świat widziany oczami Natki”, głosi nagłówek.
Belka jest do bólu jasna i przejrzysta, ale to nic nie
szkodzi. Cytat na wstępie mi niepotrzebny. Natomiast to serduszko, które
owszem, wygląda ładnie, prosto i minimalistycznie, nie wyświetla się w mojej
Mozilli i ma postać kwadraciku, a dopiero na karcie widzę sam znaczek.
Przyzwyczaiłam się już do wyskoków mojej przeglądarki, ale nie przeszkadza mi
to zauważyć, że w sumie ta belka wygląda na co najmniej niewykończoną. I ja w
pierwszej chwili się zastanowiłam, czy mój Internet znowu pokazuje mi tylko to,
co mu wygodnie, czy może to był Twój celowy zabieg. Wygląda na to, że celowy...
Zaczęłam się za to zastanawiać, dlaczego „wiatwidzianyoczaminatki”
jest jeszcze otoczony dwoma słówkami „nati”.
Nie, nie żartuję, poważnie mam zagadkę językową do
rozwiązania. I wchodzę w labirynt rozważań, czując, że im dłużej myślę, tym
mniej wiem. Wracam więc na bezpieczną płaszczyznę – doznań wzrokowych i
uspokajam się, że może czasem niewiedza jest lepsza od wiedzy.
Ale gdybyś mi chciała wyjaśnić, to jestem gotowa
posłuchać, prawda...
5/10 pkt.
Scena druga:
Dekoracje
Naprawdę, to absolutnie nic nie szkodzi, że zmieniłaś
szablon, chociaż zostawiłam komentarz, że piszę ocenę i proszę o brak zmian.
Nawet się z tym zgodziłaś, wysyłając mi „ok” w odpowiedzi.
Nie napisałam jeszcze tej części oceny i całe
szczęście, bo prawdopodobnie bym jej po prostu nie zmieniła i zostawiła
wszystko tak, jak było. Nie lubię wystawiania niepotrzebnych odmów, ale nie
lubię też, kiedy łamie się umowy.
Szablon różni się od poprzedniego. Tamten miał za duże
jak dla mnie stężenie różu, ten jest bardziej szary, jesienny, schludniejszy i
wydaje mi się bardziej znośny. Ładne jest tło zewnętrzne: te szaro-białe
liście, które wyglądają, jakby były właśnie zdmuchiwane przez wiatr i wydają
się dynamiczne.
Poza tłem szablon składa się jeszcze właściwie z tylko
białego prostokąta, pełniącego funkcję nagłówka. Widnieje na nim rysunek
dziewczyny z balonem i napis „Świat widziany oczami Natki”. No i podpis autora
(autorki?autorów?) w rogu.
Eeee... szczerze powiedziawszy, nagłówek mi się nie
podoba. Nie dlatego, że jest pozbawiony ozdobników, oślepiająco biały i
kolorystycznie nijaki (chociaż może to też ma znaczenie?), ale przede wszystkim
dlatego, że ta dziewczyna składa się prawie z samych pikseli. Nie wiem, do
jakiego rozmiaru musiałabym zmniejszyć ten obrazek, żeby krawędzie były w miarę
proste i łagodne, próbowałam, ale nie daję rady. W dodatku mam wrażenie, jakby
ta biedna dziewoja miała się zaraz przewrócić. Sam pomysł na nagłówek mi się
podoba, ale wykonanie leży i kwiczy...
6/10 pkt.
Scena trzecia: Sceneria
Scena trzecia: Sceneria
„Jak wam SIĘ PODOBA wygląd bloga”. Zalecałabym tę
kolejność wyrazów. Słowo „wgl” w języku
polskim nie istnieje, serio, serio.
Prawa kolumna składa się właściwie z samych dodatków.
Znienawidzona przeze mnie „Statystyka” i „Obserwatorzy”, do których powoli sama
się przekonuję. Oprócz tego okropnie długa lista etykiet i zastanawiam się, po
co właściwie one tu są. Albo czy nie dałoby się umieścić tego jakoś w szerokiej
liście, albo w chmurze, albo w czymkolwiek... Bo póki co ta ramka jest
wypełniona tagami, którymi oznaczyłaś najwyżej pięć-sześć postów i przyznam się
szczerze, że mnie by się nie chciało przeszukiwać wszystkich kategorii po to,
by znaleźć tę właściwą, prowadzącą do czterech krótkich notek (ale o tym za chwilę).
Pardon, jest jeszcze etykieta „About me” – 118 postów. Czyli praktycznie większość...
„Popularne posty” – gadżet, którego przydatność
oceniam właściwie najwyżej w całej tej kolumnie, z wyłączeniem archiwum. Gdyby
jeszcze tytuły nie były opatrzone zdaniem wstępu, to pewnie ramka podobałaby mi
się nawet bardziej.
Ciekawie brzmiąca zakładka „reklamy” to po prostu zwykły
spamownik. W karcie „Kontakt” można znaleźć Twojego maila i gadu-gadu, a „Linki”
to... po prostu sznurki do ocenialni.
Jest jeszcze zakładka „O mnie”... i tutaj zapraszam do
pierwszego akapitu następnego punktu.
2/4 pkt.
Akt II
Scena pierwsza: Scenariusz
Scena pierwsza: Scenariusz
Kochanie, jest rzecz, którą Ci muszę powiedzieć
absolutnie, bezwzględnie i bardzo się dziwię, że do tej pory nikt Ci o tym nie
wspomniał.
W Internecie NIE PODAJE SIĘ swojego imienia i
nazwiska. A zwłaszcza nie w parze z datą urodzenia i zdjęciem. To znaczy,
oczywiście — możesz podawać, ale w sytuacji, kiedy jest to bezpieczne. A
wyświetlanie takich informacji na ogólnodostępnym portalu blogowym bezpieczne w
żadnym wypadku nie jest. Nawet kiedy wypełniasz przez Internet wnioski,
dokumenty, powinno się to odbywać przez zabezpieczony protokół. A nie tak, że
każdy Ci te dane może ukraść albo, co gorsza, wykorzystać do jakichś szemranych
celów.
Podajesz na siebie mnóstwo namiarów: na konta na
Twitterze, Youtube, NK (po co Ci tego aż tyle?) i nie wiem, czy zdajesz sobie
sprawę, że jest mnóstwo osób, które na te konta mogą zajrzeć, a nie są
koniecznie nastawieni do Ciebie przyjaźnie.
Nie wiem, czy jestem przewrażliwiona? Jakoś żelazna
zasada „nie podawaj obcym swojego nazwiska” była przez moich rodziców
egzekwowana bezwzględnie i do dzisiaj tylko jedna osoba, po długich rozmowach,
dostała ode mnie namiary na Facebooka. Może to źle w drugą stronę, ale chyba
wolę, żeby tak zostało.
Ocenię sobie różne posty, ale nie ma w tym żadnej
metody — co mi wpadnie w ręce, to zanalizuję.
Same nudy!!!
„2 część 4 części” to czasami nie Zmierzch? Harry
Potter już się zdecydowanie skończył, a „Jesteś bogiem” składa się chyba z
jednej części...
Kochanie, nie ma takiego słowa jak „wiersza”... Ach,
to nie ta kategoria. Nie dałoby się jakoś nagiąć przepisów? Bo ocena treści
(jakiej treści?) zajmie chyba z pół strony...
Wszystkich świętych :)
Fakt, święto tak optymistyczne, że aż się prosi o
emotikonki...
Zanim cokolwiek opiszesz, dasz mi jakiś punkt
zaczepienia, zainteresowania, COKOLWIEK, piszesz „kończę, bo nie chcę
zanudzać”. Bez przesady, kto czyta tego bloga, osoba niepotrafiąca się zmusić
do przebrnięcia przez więcej niż pięć zdań?
:)
Eeee... tak tylko zapytam, chociaż może nie chcę znać
odpowiedzi: znalazłyście te czterdzieści złotych W CZASIE LEKCJI czy jakoś
wolnym popołudniem?
Bo jeśli w czasie lekcji (na przerwie) to dla mnie
jest absolutnie oczywiste, że owszem, tym razem znalezione jest jak kradzione.
Bo przypuszczam, że jeśli ktoś zabiera do szkoły czterdzieści złotych, to w
określonym celu zapłacenia czegoś, a jeśli mu te pieniądze gdzieś wypadły, to
sprawa nie jest za wesoła.
Jeśli to było po lekcjach, a na terenie szkoły, to i
tak bym odniosła do sekretariatu. Gdybym czterdzieści złotych znalazła na
drodze w szczerym polu, to owszem, wtedy mogłabym się zastanowić, bo nie wiem,
czy byłby sens odnoszenia takiej sumy na policję (głównie dlatego, że suma
wydatków na papierologię przewyższyłaby wówczas samą wartość banknotów).
Może znowu przesadzam, ale mam fioła na punkcie
uczciwości.
Takie tam... rozmyślania na tle budżetowym...
Jak urządzić świetną imprezę
Zaczęłam się śmiać bez opamiętania, głównie z powodu
wizji nastolatków, chowających się pod kocem na balkonie i krzyczących... Miny
moich sąsiadów zapewne byłyby bezcenne. Jeśli zaś chodzi o gotowanie na
imprezie... To pewnie zależy od charakteru przyjęcia, ale jakoś trudno mi to
sobie wyobrazić. Jedno jest pewne: nigdy w życiu na imprezie nie dopuściłabym
nikogo do moich włosów.
Weekend :)
Żadne tam „korzystałam z zapytaj.onet.pl” tylko
zwyczajnie „przekleiłam z zapytaj.onet.pl”
Odchudzanie II
Z zaskoczeniem stwierdziłam, że post wyjątkowo rozsądny
i zawiera dużo sensownych porad, ale znowu to nieszczęsne „korzystałam” i nie
wiem, w którym momencie korzystałaś, a w którym zwyczajnie przepisałaś...
Ale dobrze. Jestem w stanie wybaczyć, zwłaszcza, że do
restrykcyjnej diety nie zachęcasz, do głodzenia też nie. I całe szczęście, bo
jakbym na coś takiego trafiła, to blog nie wyszedłby z tej potyczki w dobrym
stanie.
Gdybym miała te zapiski do czegoś porównać... chyba
brakuje mi porównań. O, nie, jedno mam. Twój blog kojarzy mi się mianowicie z
dziennikiem, w którym skrótowe zapiski są gęsto przeplatane rozmaitymi
wklejkami, wyklejankami, dodatkami, rysunkami i ozdobnikami. Tak, ta wersja
nawet mi pasuje.
Bo fakt pozostaje faktem, Twoje zapiski są... „ubogie”
nie oddaje chyba istoty tego, co chcę Ci przekazać. Nie zamierzam być złośliwa.
Masz jedenaście lat i, chociaż zaraz odezwą się głosy oburzenia, że wiek
niczego nie usprawiedliwia, to ja twierdzę, że trudno mi od Ciebie na wstępie
oczekiwać głębokich treści czy trafnych przemyśleń. Bo przeważnie w tym wieku
człowiek się dopiero uczy, co myśleć o świecie (jasne, że zdarzają się wyjątki,
ale ja teraz radośnie sobie generalizuję). TYM NIEMNIEJ...
W Twoim blogu tak naprawdę nie ma żadnych przemyśleń, a jeśli są, to sprytnie ukryte. Piszesz, że się
tak brzydko wyrażę, o pierdołach.
Że wymieniasz telefon. Kropka. I trzy zdjęcia tych,
które Ci proponują wraz z sondą „który lepszy”?
Że pojechałaś nad jezioro. I byłaś tam od dziesiątej
do piętnastej i spotkałaś kuzynkę. Koniec.
Ja wiem, że kotki fajna rzecz, że wszyscy by chcieli
sobie pomarzyć o Paryżu lub Tokio, ale przecież poza tymi wpisami możesz
jeszcze dodać coś od siebie. Co myślisz, co Cię ostatnio zdenerwowało i dlaczego
(a może odwrotnie, co Cię zainteresowało albo co Ci się spodobało). Co ostatnio
przeczytałaś lub obejrzałaś i co o tym sądzisz. Albo gdzie byłaś, może się
zdarzyło ciekawe wyjście, wystawa... Niechby to i był program telewizyjny,
który Cię zachęcił do myślenia (coraz rzadsze wśród programów, ale są takie,
które mimo wszystko dostarczają materiału do rozważań). Możliwości jest tyle,
że nie sposób ich wymienić. A ty korzystasz z niewielu.
Twoje posty są, po pierwsze, krótkie, a po drugie, tak
naprawdę o niczym. Nie musisz pisać notek na siłę, jeśli akurat nie masz
pomysłu.
I nie urywaj opowieści po dwóch zdaniach, żeby broń
Boże tego czytelnika nie zanudzić. Zapewniam Cię, że w większości przypadków
ten czytelnik sam nie do końca wie, co się stało i dlaczego już się skończyło.
Z drugiej jednak strony — staraj się nie opisywać
całego swojego dnia drobiazgowo, minuta po minucie, bo domyślam się, że tak
naprawdę tygodnie wypełnione szkołą są do siebie podobne i nie ma większej
przyczyny, dla której miałabyś je opisywać pięćdziesiąt razy.
Kluczem do zaciekawienia czytelnika jest ten złoty
środek: wybranie sytuacji z Twojego życia (na przykład), którą z jakichś powodów
chcesz się podzielić, a także opisanie jej tak, żeby była wciągająca, oddawała
Twoje emocje lub myśli, może być zakończona podsumowaniem i dodaniem, co o
opisywanym zjawisku sądzisz. Nie bój się przymiotników i przysłówków, tylko
niech będą trochę bardziej rozwinięte niż „fajny”, „fajnie”, „spoko”, „ekstra”
czy „luz”.
Nie mówię, że wszystkie
Twoje posty muszą być napisane według tego schematu. Z tego, co widzę,
zamieszczasz też wpisy o modzie (a ja się wówczas zastanawiam, jak mogę
TAKBARDZONIEWIEDZIEĆ, co jest modne w wieku okołogimnazjalnym, skoro wystarczy
się rozejrzeć) i możesz też pójść w tym kierunku. Dobre notki o modzie nie są złe.
Wiem, że może pragnę za dużo, bo szczytem moich marzeń
byłyby jakieś artykuły o modzie, dzięki którym nareszcie bym się może
dowiedziała, co mam nosić, ale przecież takich rzeczy nie mogę od nikogo
wymagać. Tak tylko sobie marudzę...
15/35 pkt.
Scena druga: Niedomówienia
W większości przydałoby się po prostu przekleić cały
post, ale nie będę taka...
Same nudy!!!
Same nudy
jestem dzisiaj sama na chacie. — „Same” i
„sama”. I co to jest „na chacie”?
Zaraz będę coś oglądać, tylko jeszcze nie wiem co. — przecinek
Zastanawiam
się nad " Jesteś Bogiem ",
a Harrym Potterem. — „Zastanawiam
się nad” jest akurat poprawnie, ale jeśli chcesz wybierać między dwoma filmami,
to raczej „waham się między”. „Harry Potter” to raczej tytuł, więc jak już pierwszy
film bierzemy w cudzysłów, to drugi też.
Wiem, skomplikowane. - przecinek
Dzisiaj lekcję ciągnęły się w nieskończoność. - lekcjE
Był dzisiaj apel, piąte klasy były organizatorami, czyli my. – „organizatorami
były piąte klasy, czyli my”.
Nie
załapałam się na wiersza. — na WIERSZ.
Ale
śpiewałaM z grupą. — zabrakło literki
Mama
kazała mi dzisiaj ubrać się na galowo. I tak byłam ubrana , nie przepadam za tego typu ubraniami.
— nie rozumiem tego drugiego zdania. Chodziło o „i tak się ubrałam, chociaż
tego nie lubię”?
Nie
chcę wam zanudzać, dlatego na razie kończę,
niedługo wrócę ! — przecinek, niepotrzebna
spacja
Wszystkich świętych :)
Powoli się rozkręcała ,
ale potem spoko. —
ale co potem spoko? Było spoko? Bawiłam się spoko? Jedzenie spoko?
Mamy wolne dopiero do
szkoły idziemy w poniedziałek.
— ta składnie jest tak fatalna, że aż mnie żołądek boli. Mamy wolne, do szkoły idziemy dopiero w poniedziałek.
ALBO: Mamy wolne, dopiero w poniedziałek idziemy do
szkoły.
Nazbierałyśmy całą torbę
cuksów, czekolad, wafelków i wgl.
— taaa, cuksów i wgl zwłaszcza.
Tylko, że
potem dzieliliśmy to na trzy części , bo zbieraliśmy
do tej samej torby. — „Tylko że” nie wymaga przecinka. Skoro zbierałaś cukierki
z dziewczynami, to chyba „zbierałyśmy”?
Jeszcze przedtem, zanim chodziliśmy robiliśmy se z Klaudią fryzurę, natapirowałyśmy włosy i potem spryskałyśmy lakierem. — *opanowuje oczopląs*.
SOBIE,
na bora najzieleńszego. SOBIE!
Chodziłyśmy
(chyba że zaplątał się tam jakiś chłopak, o którym nic nam nie wiadomo).
Przecinki.
Orzeczenia zazwyczaj się oddziela przecinkami (tak, wiem, tworzy się zdania
wielokrotnie złożone, oddziela się części zdania, ale najpierw opanujmy chociaż
orzeczenie).
Tak
mnie jeszcze ciekawi. CO spryskałyście lakierem? Włosy? Siebie? Szafę?
Byliśmy w takim bloku, gdzie cukierki z całego bloku dał nam tylko jeden "ludź" . — znowu ci chłopacy pałętają się po
tekście, doprawdy, kompletnie nie rzucają się w oczy. Powtórzenie „bloku”. Brak
przecinka przed „gdzie”. I masz szczęście, że użyłaś cudzysłowu.
:)
Wczoraj
miałam wielkie szczęście - spacerowałam sobie z Kamilą i Zuśką znalazłyśmy na orliku ( w szkole ) 40 złoty ! — Zuśką? To jest od „Zuzanny”? Raczej „Zuźką”,
jeśli w ogóle...
Złoty to może być zegarek, a CZTERDZIEŚCI to można
znaleźć ZŁOTYCH.*
*Liczebniki piszemy słownie.
Cały ten wpis cierpi na niebezpieczny nadmiar
spacji...
Wiadomo: mogłyśmy oddać do sekretariatu , ale znalezione
nie kradzione. — dwukropek albo przecinek. Dwukropek postawił
się pierwszy, przecinek może być zamiennie.
Jak
jeszcze byśmy wiedziały, kogo to , to co innego, ale musiałyśmy się
podzielić. — CZYJE TO. O powtórzeniach nie wspomnę, nie warto.
Wziełam 20 złoty,
bo ja podniosłam, a one po 10 złoty, ale
teraz ode mnie żądają po 3 złote. Nie dam ! —
literówka. Liczebniki słownie. ZłotyCH.
A logika iście żelazna. Ale gratuluję koleżankom
znajomości matematyki, to się chwali.
Koty
mają już 4 tygodnie. W piątek 5, niedługo za 4 tygodnie musze je oddać, nie dam
rady. — Okej, przyznam się szczerze. Nie mam zielonego pojęcia, o co w tym
zdaniu chodzi.
Jest
3 chłopczyki, 2 dziewczynki, a jdene to jeszcze nie wiem co to. — Jest
TRZECH CHŁOPCÓW i DWIE DZIEWCZYNKI, a płci jednego nie jestem pewna.
Bo „co to jest” to akurat Ci mogę z miejsca
powiedzieć: kot.
PO PIERWSZE.
Spacja między ostatnią literą wyrazu a
znakiem interpunkcyjnym („?”/”!”) egzystuje w języku francuskim. Możliwe, że
jeszcze w paru innych. W języku polskim jej nie ma.
PO DRUGIE.
Przecinki są bardzo samotne. Z tego powodu
nie rozbiegają się po całym tekście, ale lubią żyć stadnie. Przeważnie tworzą
stado z wyrazem, ZA KTÓRYM występują. Nie mogą się nagle znaleźć, biedne,
pośrodku linijki.
PO TRZECIE
Ogonki przy literach „ą”, „ę” nie występują
przypadkowo i należy ich pilnować. Nie będę Ci tu odmieniała czasownika przez
osoby, bo zakładam, że wiesz takie rzeczy, a literówki wynikają z niedbalstwa.
PO CZWARTE
Liczebniki pisze się słownie. Pierwszy,
czwarty, dwadzieścia, troje, dwoje, dwie, dwóch...
Ale błędów ortograficznych za wiele nie robisz,
więc...
5/15 pkt.
Scena trzecia: Teatr... amatorski?
Scena trzecia: Teatr... amatorski?
Pamiętników takich tak Twój jest dużo, ostatnio aż
wysyp. Trochę poradnik, trochę blog, trochę dodatków...
1/6 pkt.
Akt III
Scena
pierwsza: Owacje na stojąco
Mogę dać punkt na zachętę, bo nie jest najgorzej, za
ortografię też pochwalę, bo zauważyłam chyba tylko jeden błąd, ale już nie
pamiętam, gdzie to było.
2/4 pkt.
Epilog
Przede wszystkim przeczytaj podpunkt o błędach,
latających przecinkach i spacjach.
Poza tym popracuj nad wpisami — wspominałam, abyś
dodała trochę więcej od siebie, może więcej tekstu, a mniej zdjęć...
I PRZEDE WSZYSTKIM nie dziel się swoim nazwiskiem,
imieniem, adresem mailowym i datą urodzenia ze wszystkimi w Internecie...
Ale generalnie — nie jest tragicznie. Twoja
interpunkcja kuleje, ale znajomość ortografii jest całkiem niezła. A to się
chwali.
2/5 pkt.
W sumie punktów 38, czyli otrzymujesz posadę suflera!
Nie dałabym rady ocenić tego bloga.
OdpowiedzUsuńNie cierpię takich blogów.
Nie potrafię zrozumieć jedenastolatek. Jak jedenastolatka może pisać o dietach?! Jejku, to przecież dziecko. Niech się cieszy dopóki może z tego, że jest dzieckiem, że może korzystać z uroków dzieciństwa.
Gadam jak stara baba, wiem.
Dean w ocenie!! <3<3<3
Ten pomysł z gifami podpatrzyłam bezczelnie u Wszechstronnych, a ten gif był tak uroczy, że nie mogłam się oprzeć. Zresztą w tym akurat momencie oceny obraz oddaje emocje lepiej niż słowa... :D
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńHakuna : Może i mam jedenaście lat , i może jestem dzieckiem. To nie znaczy, że nie mogę pisać o diecie, nie stosuję się przecież do tego. Nie rozumiesz jedenastolatek ?! Przypuszczam, że także kiedyś nią byłaś.
UsuńMożesz pisać, owszem, ale co ty możesz o niej wiedzieć? Wydaje mi się, że w takim wypadku powinno dzielić się osobistymi doświadczeniami dotyczącymi diety.
UsuńTwoje przypuszczenia są prawidłowe, byłam kiedyś jedenastolatką, ale wolałam iść pograć w klasy albo poskakać na skakance, a z błędami radziłam sobie dzięki nauczycielkom z języka polskiego i czytaniu książek. I nie pisałam o czymś, o czym nie mam pojęcia - głównie o to mi chodziło. Teraz też tego unikam.
Pozdrawiam ;)
Ale nie chodzi o to, że ja nie mam o tym pojęcia, bo ja coś o tym wiem. Czytałam o tym i w ogóle. Niektóre jedenastolatki takie nie są ja już od dawna nie gram w klasy. Ale dobrze nie chcę drążyć tematu, ani się kłócić. Pozdrawiam :)
Usuń@Hakuna - haha, ja grałam w makao z kolegami :D To były tak ekscytujące partie, że kiedyś zostaliśmy ukarani świetlicowym szlabanem na karty, bo emocje nas poniosły :D
UsuńBardzo przepraszam, że zmieniłam wygląd bloga, ale całkowicie zapomniałam. Naprawdę przepraszam. Nagłówek nie robiłam ja. On jest celowo biały. To serduszko tam jest ponieważ tam pisało : " Świat Widziany Oczami Natki " , ale że to pisze na nagłówku to postanowiłam to usunąć, tyle że nie umiałam to dałam takie serduszko . Myślałam , że wygląda to dosyć ładnie. W adresie jest napisane wiat zamiast świat , dlatego że tak ustawiłam na samym początku, a teraz nie mogę tego zmienić, nie chce wejść. Imię i nazwisko podaje ponieważ jak daje Facebooka to i tak zobaczą te wiadomości. Mi to zbyt nie przeszkadza , ale trochę mnie nastraszyłaś. Więc chyba zlikwiduje to nazwisko. Wiem mam strasznie dużo błędów. Dziękuję Ci za ocenienie takiego strasznego bloga.
OdpowiedzUsuńNie chciałam straszyć ;) Ale trzeba sobie zdać sprawę, że Internet to niewyczerpane źródło informacji i nigdy nie wiesz, kto na Twojego bloga trafi :)
UsuńTwój blog nie był taki straszny, ale fakt, nad błędami musisz trochę popracować. Osobiście radzę czytać dużo książek, prędzej czy później złapiesz tę literacką polszczyznę i będziesz się nią swobodniej posługiwać ;)
Książki czytam, ale widać chyba nie wysytarczająco dużo. Jeszcze raz dzięki za rady !
UsuńWitam, ja z odpowiedzią do Corriente przybywam. Obiecuję szaty graficznej nie zmieniać, a co do opowiadań, miło by mi było bardzo, gdybyś przeczytała wszystkie moje teksty, ale w sumie chyba najbardziej mi zależy na recenzji opowiadania o tytule "subconscious". Z góry dzięki i pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńfajny blog :)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie: http://loverayman.blogspot.com/
+ obserwacja za obserwacje :D