Uwaga!

25.05.2013

{0052} Ocena bloga modne-ciuszki.blogspot.com

Guten Tag!
Nareszcie weekend, który spędziłam (prawie) produktywnie, między innymi pisząc tę ocenę, a dalszą część zamierzam poświęcić na błogie lenistwo i zastanawianie się, co jutro upiec, bo:
No i jutro mam jeszcze mnóstwo roboty, ale sobota jest nietykalna i koniec. Dzisiaj się obijam, za oknem deszcz, a cieplutkie łóżko i książka nęcą mnie od samego rana.
_____________________________________________________________

Autorki: Ola, Kamila, Ola
Ocenia: Corriente



Akt I

Scena pierwsza: Przestrzeń sceniczna

Adres od razu ostrzega mnie, że będzie o modzie. I o ubraniach.
Dobra, chwila, skoczę tylko po herbatkę.
Na belce wita mnie cytat Coco Chanel, a na blogu kojący beż albo jakiś inny odcień żółtego. W każdym razie, efekt uspokajający został osiągnięty, czcionka nie wypala oczu i czuję, że będzie mi się tu całkiem miło siedziało.
Co prawda nie znam się na modzie i nie sądzę, żeby to kiedykolwiek miało się zmienić. Cóż, może ten blog trochę mnie oświeci.
Jeśli coś mnie denerwuje, to przecinek w belce i kropka gdzieś w podstronach, biedna, wygląda, jakby się odtoczyła za daleko od domu i sama nie wie, co ma ze sobą zrobić.
Gadżetów jest (stosunkowo) zaskakująco mało, a tekstu nie tak znowu mało, więc może naprawdę znajdę tu coś, co mnie osobiście zaciekawi.
No to allons-y!





8/10 pkt.

Scena druga: Dekoracje

Przeraża mnie ta dziewoja w nagłówku. Nie dość, że anemiczna, a Photoshop zrobił jej koszmarne cienie pod oczami, jakby nie spała od miesiąca, to jeszcze doprawia to odpowiednim wyrazem twarzy i wygląda jak zombie, któremu już się nawet nie chce ganiać za źródłem świeżej krwi.
Te buty wiszące w powietrzu są serio urocze, ale nijak nie pasują do reszty.
I napis, mój osobisty faworyt, głównie dlatego, że zaraz za nim znajduje się ta dziewczyna-zombie. „My heaven. I smile for you every day, I pray for you...”
O właśnie.
Nagłówek jest skreślony, ale reszta prezentuje się całkiem przyzwoicie, zwłaszcza duża i czytelna czcionka w postach, a także w archiwum. Wspomniałam już o ładnej kolorystyce, więc myślę, że z czystym sumieniem mogę dać...

5/10 pkt.

Scena trzecia: Sceneria

Dobrze, trochę tych podstron jednak macie.
Najciekawszy jest słowniczek (słowo „słownik” samo w sobie budzi we mnie dreszcz szczęścia – niezależnie, czy to słownik terminów prawnych, frazeologizmów czy norwesko-portugalski). A tutaj wszystkie terminy związane z modą są wyjaśnione krótko i przystępnie (i nawet na tym skorzystałam, nie mogłam się domyślić, co to jest ramoneska).
„O nas” i „Linki” są klasyczne i naprawdę nie widzę potrzeby, żeby się nad tym roztkliwiać, może tylko wspomnę, że zdziwiło mnie, iż wszystkie opisy autorek są pisane z perspektywy założycielki bloga. Nie znam was i nawet niespecjalnie się znam na prowadzeniu blogów grupowych, ale może jednak ciekawiej by było, gdyby każda z was mogła się wypowiedzieć na swój temat?
„Example” to chyba jakiś zespół. Nie kojarzę.
„Ciekawe sklepy online” i  „Biżuteria” to całkiem ciekawe podstrony i pasują do bloga o modzie.
W kolumnach mamy statystykę, tłumacza, obserwatorów... chyba stylizacje, tak, to jest ten gadżet-mini galeria?
Po prawej archiwum i etykiety. Archiwum zwinęłabym w jakąś listę albo drzewko, bo z czasem etykiet miesięcznych na pewno przybędzie i mogą się zacząć mylić.

4/4 pkt.

Akt II

Scena pierwsza: Scenariusz

I tutaj zaczyna się ciekawie.
W zasadzie nie bardzo nawet wiem, co mogłabym w tym punkcie napisać. Może to, że propozycje zamieszczane na tym blogu zwyczajnie nigdy mi się nie przydadzą, bo nie sądzę, żebym kiedykolwiek miała tyle pieniędzy, by móc je wydawać na pasek za dwieście czterdzieści złotych. Albo na spodnie za tysiąc złotych.
(W tym momencie moja siostra spojrzała nieprzytomnie znad książki i powiedziała z rozmarzeniem: czekolada za tysiąc złotych...)
Za serce chwycił mnie tylko ten sweter w norweski wzór (tutaj Corriente odpłynęła na chwilę, ponieważ od kilku lat darzy wełniane swetry miłością odwzajemnioną i bardzo szczęśliwą), którego cena również wydała się przystępna.
Najbardziej podobał mi się post z podróży do Anglii, pełen ciekawostek, o których do tej pory nie wiedziałam, bo nigdy w Wielkiej Brytanii nie byłam. Aczkolwiek z tego, co czytam, moje miasto jest do Londynu podobne: ludzie przechodzą na czerwonym, wszędzie są biegacze i codziennie rozwiązuję krzyżówkę z „Metra”. Darmowego. I w dodatku te miasta są na tej samej szerokości geograficznej.
Interesujący był tekst o wystrojach sklepów: nawet jeśli nie uda mi się ich odwiedzić, to można to potraktować jako ciekawostkę architektoniczną i tak też zrobiłam. Co prawda niektóre wnętrza uderzają mnie swoją nowoczesnością, której zamysłu najwyraźniej pojąć nie potrafię (cóż poradzę, wygodna, miękka kanapa przemawia do mnie bardziej niż modne, twarde krzesło). Tym niemniej, lektura tego postu była raczej pouczająca. Podobnie jak tekst o modowych rekordach Guinessa: słyszałam o tym biustonoszu z XIV wieku, ale nie spodziewałam się, że przeczytam o nim w blogu o modzie, co jednak nie znaczy, że się zawiodłam. W końcu moda to też część historii...
Doceniłam fakt, że informujecie o zniżkach, to naprawdę przydatne, kiedy planuje się zakupy. To 4,90 jednak potrafi uratować portfel.

A teraz inaczej.
Paru rzeczy mi w tym blogu brakuje. Ja, kompletna dyletantka modowa z niebezpiecznymi ciągotami do spódnic, które były modne z dwadzieścia lat temu i mają tę zasadniczą zaletę, że nie trzeba ich często prasować, niespecjalnie wiem, co powinnam na siebie włożyć. Wiem, czego bym na siebie nie włożyła, ale ciągle nie potrafię wybrać spośród rzeczy, które wchodzą w grę i są w jakichś rozsądnych granicach cenowych (sto złotych za bluzkę to nie jest rozsądna granica cenowa).
I na przykład takich wskazówek szukałabym na blogu poświęconym modzie. A tutaj znajdę stylizacje – potrzebne, owszem, chociaż, moim zdaniem, absurdalnie drogie, ale wciąż przydatne – natomiast nic na temat, która z tych stylizacji do kogo by pasowała. (Och, wiem, wiem, że nie można tak generalizować, ale mi nie chodzi o cuda, tylko o jakieś porady chociaż...)
Szkoda, że przestałyście omawiać te stylizacje. Nie chodzi mi nawet o opis na zasadzie „te spodnie są modne, bo...”, tylko raczej „osiągniesz efekt długich nóg, jeśli założysz spodnie z prostą nogawką i buty na obcasie”*. Takie uwagi też by się przydały.
Z początku wstawiałyście również informacje o nowych, jesiennych kolekcjach, zdjęcia z pokazów mody. Nie widzę nic takiego na zbliżające się lato albo nawet na minioną wiosnę (wiem, formalnie trwa, ale dwadzieścia osiem stopni to NIE jest wiosna). Wiem, że macie mało wolnego czasu (i piszę to z wyrazem rezygnacji na twarzy, bo JA TEŻ) i skupiłyście się raczej na wrzucaniu gotowych sytuacji, ale inne aspekty tego bloga też są ważne.

Nie piszecie dużo: ale jeśli już, to posługujecie się stosunkowo prostym, zrozumiałym językiem (może z wyjątkiem tekstu o Anglii, gdzie fragmenty poetyckie bywały wręcz mylące, ale jednak nie błędne). Przyznam szczerze, że byłam zaskoczona poprawnością językową: może nie jest idealnie, ale muszę ze wstydem powiedzieć, że spodziewałam się dużo więcej błędów, nie ze względu na wasz wiek, tylko tematykę, bo, niestety, jakoś niewiele spotkałam dobrze napisanych tekstów o modzie (albo lifestyle'u). Uważam, że jest dobrze; nie przesadzajcie ze wstawianiem do tekstu zbyt wielu pięknie brzmiących słów, bo może się to stać komiczne, ale na razie wam nie grozi.

*Czy jakoś tak. Nie znam się.

15/35 pkt.


Scena druga: Niedomówienia

#025
Już z poziomu ulicy mogliśmy podziwiać Big Ben'a oraz Westminister.
Big Bena.

Korzystając z okazji ruszyliśmy w stronę St. Jame’s Park.
St. James’s Park.

Zwiedziliśmy kolejne punkty w mieście i powróciliśmy do autokary, aby poczekać na nasze rodziny.
Autokaru.

Kiedy nadeszła godzina mycia, byłam przerażona.
Przecinek, zdanie podrzędnie złożone.

Jednak z dwojga złego poszliśmy kolejny raz do Primark'a i znów sobie kupiłam kilka rzeczy.
To zdanie wygląda fatalnie. Po pierwsze, „z dwojga złego” tu nie pasuje, bo wizyta w Primarku to korzyść z nieudanego dnia, więc napisałabym raczej „na osłodę” czy coś w tym rodzaju. Po drugie, część zdania po „i” powinna brzmieć „kupiłam sobie kilka rzeczy”.
Co do szalejącej pisowni nazw angielskich – polecam artykuł.

Byłam zachwycona starannością, z jaką wykonano figury.
Przecinek.

Każdy ma swój oddzielny styl i nawet, jak ubierze się jak idiota, nie spotka się z ugryźliwymi komentarzami.
Po pierwsze, wtrącenie „nawet, jeśli ubierze się jak idiota”. Po drugie... chodziło chyba o zgryźliwe komentarze.

#023
Pewnie wiele z was ma już kreację na tą noc, ale niestety nie każdy. Zapewne niektóre z was, tak samo jak ja zostawiacie wszystko na ostatnią chwilę.
TĘ noc. Po drugie, czerwona część zdania powinna brzmieć:
„tak samo jak ja, zostawiają wszystko...” Te niektóre.

Korzystając z okazji, kupiłam sobie zabawne kolczyki z Świętym Mikołajem. Po kilku godzinach chodzenia kupiłam sobie dwie koszulki z krótkim rękawem za 45 pln obie, kolorowe sznurówki, zieloną koszulę w stylu militarnym za 60 pln, gruby sweter z wzorem a'la norweski za 90 pln, kolczyk zwany ear cuffs za 13 pln i szary kardigan za 35 pln.
Po pierwsze, brakujący przecinek. Po drugie, powtórzenia.

#021
Pomieszczenie, w którym się znajduje, zostało utrzymane w takiej samej kolorystyce.
Brakujący przecinek.

Gdyby tego było mało sklep znajduje się w centrum zatłoczonego i pełnego spalin miasta.
To wyrażenie brzmi raczej „jakby tego było mało”, powinien być po nim przecinek.

Jeżeli mam rację, to ten sklep jest wręcz Mekką dla fanek Barbie.
Przecinek.

#017
W Internecie znalazłam kilka ciekawych ubrań. Połączyłam jej ze sobą i stworzyłam kilka naprawę interesujących zestawów.
Dużą literą i „naprawdę”.

O nas:
Przez to czasem jest postrzegana przez ludzi jako ktoś zupełnie inny, co sprawia jej przykrość, ponieważ nie jest tak twarda, jak się wszystkim dookoła wydaję.
Wydaje.

10/15  pkt.

Scena trzecia: Teatr... amatorski?



To jest jedna z tych kategorii, którą traktuję jako „bank punktów na zachętę”. I tutaj będzie zachęta, bo uważam, że piszecie całkiem-całkiem, a chociaż blogów o modzie jest mnóstwo i jeszcze trochę, to jest w was pewien potencjał, który mógłby się rozwinąć... może za sprawą zmiany tematyki?

1/6 pkt.


Akt III

Scena pierwsza: Owacje na stojąco

Chociaż blog niespecjalnie rzucił mi się w oczy, ginąc w tonach innych podobnych mu stron, to oceniam go całkiem pozytywnie. Mówiłam już zresztą o tym, a naprawdę nie wiem, jakie drugie dno mogłabym odkryć w wiosennych/jesiennych stylizacjach.

2/4 pkt.


Epilog

Podsumowując: nie jest źle. Ameryki nie odkryłyście i szczepionka na raka to też nie jest, tematyka mi nie podchodzi i nie spodziewam się, żeby kiedykolwiek podeszła, ale też siedzenie u was nie było męką i nie wymagało specjalnego wysiłku myślowego. Także jest całkiem okej. Tak sobie myślę.

4/5 pkt.


W sumie punktów 49, co daje rangę dublera!





PS. Czcionka zwariowała :C



7 komentarzy:

  1. Dziękuję za ocenę. Postaram się poprawić te wszystkie błędy i trochę zadbać o bloga, bo ostatnio zdarza mi się nawet o nim zapominać ;] Wszystkie porady wezmę sobie do serca. Dzięki ; )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma za co, cieszę się, jeśli mogłam Ci w czymś pomóc ;)

      Usuń
  2. I always used to study paragraph in news papers but now as I am a user of net therefore from now I am using net for posts,
    thanks to web.

    Also visit my web blog seeold.com

    OdpowiedzUsuń
  3. "Korzystając z okazji ruszyliśmy w stronę St. Jame’s Park.
    St. James’s Park."

    Chyba samo St. James Park ;)

    Hej, dziewoje, przepraszam, że niezalogowana, przepraszam, przepraszam. I wiecie co? Muszę wziąć urlop, jak coś, to żyję.
    Jeszcze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właściwie to nie ;)
      https://en.wikipedia.org/wiki/St._James%27s_Park

      Jest jeszcze St. James' Park, ale to stadion w Newcastle ;)

      Cieszę się, że żyjesz, ja ledwo :D

      Usuń