Autorki:
Medicatus_hope
Ocenia:
Mossi
Akt I
Scena pierwsza: Przestrzeń sceniczna
Pierwsze,
co rzuca się w oczy, to bardzo długi adres, który swoją długością chroni nas
chyba przed zapamiętaniem go. Przydałoby się chyba coś zdecydowanie krótszego,
chwytliwego. Obecny składa się chyba z dwóch równoważników zdań, prawda? Może
przez to od kilku miesięcy mój mózg odmawia zapamiętania go?
Po drugie
– zdjęcie z nagłówka, ten zamek w tle, wydaje się trochę rozmazany, jakby był
złej jakości, ale sama nie wiem, czy to wina obrazka, czy tego, że jest na
niego nałożona jeszcze jedna fotografia.
Trzecie –
wydaje mi się, że archiwum lepiej by wyglądało i byłoby wygodniejsze, gdybyś
umieściła je w jednej z kolumn bocznych, nie trzeba by zjeżdżać na sam dół,
żeby otworzyć poprzedni rozdział.
6/10 pkt.
Scena druga:
Dekoracje
Nie mam
bladego pojęcia, co jest na samym dole szablonu, zaraz pod napisem. Wydaje mi
się, że to trochę niepotrzebny element, bo naprawdę trudno się domyślić, co to
w ogóle jest, nic nie wnosi a nie wygląda najpiękniej.
Biała
czcionka na tak ciemnym tle to totalne zło dla oczu, strasznie męczy, zwłaszcza
przy długim czytaniu. Jak będziesz miała chwilę, może spróbujesz pokombinować
coś takiego, żeby nie było tak sporego kontrastu?
I to
chyba tyle z narzekania. Schludnie u Ciebie i nawet przyjemnie, nie mam więcej
uwag.
7/10 pkt.
Scena trzecia: Sceneria
W pierwszej zakładce umieściłaś zdjęcia bohaterów twojej historii. Powiem Ci tak: piszesz opowiadanie, w którym powinnaś zawierać opisy, w tym opisy wyglądu bohaterów. Służą one temu, by czytelnik sam mógł sobie wszystko, o czym mowa w opowiadaniu, wyobrazić. By tę wyobraźnię ćwiczył i, jeżeli takie opisy są zbudowane dobrze, przyjemnie przy tym wysilił. Ty podajesz mu wszystko na tacy, nie pozostawiasz nic jego wyobraźni. I na tym niestety tracisz. Wiesz, wydaje mi się, że jeżeli zależy Ci na tej zakładce, lepiej byłoby zamiast zdjęć, umieścić w niej fragmenty opowiadania, w których opisany jest wygląd bohaterów. Widziałam kiedyś takie rozwiązanie i może być naprawdę w porządku.
Oprócz
tego „O mnie” brzmiałoby chyba lepiej w narracji pierwszoosobowej, ale jak
uważasz.
Tak naprawdę nie wie co chcę w życiu robić, piszę gdyż stało to się jej pasją. Chce, pisze.
Tak naprawdę nie wie co chcę w życiu robić, piszę gdyż stało to się jej pasją. Chce, pisze.
Pamięta, jak przeczytała pierwsze opowiadanie o Jemi. Dwa orzeczenia – dwa wypowiedzenia składowe, przecinek musi być.
Więcej o tym w niedomówieniach. Poza tym nie pisze się Demi?
Jedyne, co
robiła, to czytała. Wtrącenie.
Potem sama zaczęła tworzyć.[spacja]Do swoich pierwszych dzieł (…)
Znana była z wielu nazw, ale ta w pewien sposób ujęła jej serce. Nazw? Nie lepiej nicków albo imion? Bo to nazw to bardziej jak do
rzeczy i szczerze mówiąc tak średnio tu pasuje.
Dla tych, co nie wiedzą, oznacza
ona po polsku – którzy brzmi grzeczniej, lepiej. I przecinki, bo to wtrącenie.
Ona jest taki fanem. Takim.
nie zapomina o tych 3 braciach, którzy zagościli na ekranie jej telewizora gdy miała 8 lat. Trzech, osiem. Wyjaśnione niżej.
W szkolę jest znana z tyłu kujonki, ale nie zachowuję się jak grzeczna, samotna kujonka znana z filmów. Literówka + powtórzenie.
Po prostu, uczy się, gdyż wie że, chce coś osiągnąć w życiu. Przecinek
Szczerze mówiąc, nienawidzi go, a powodem tego jest jej nauczycielka. Znów przecinek
Dziękuje wszystkim za wspieranie jej w tym, co robi. I przecinek raz jeszcze.
Do reszty
dodatków zastrzeżeń nie mam.
2/4 pkt.
Akt II
Scena pierwsza: Scenariusz
Niesamowicie
przeszkadzają czytelnikowi w odbiorze tekstu liczne powtórzenia i błędy
wypisane w niedomówieniach, szczególnie te poprzedzone czerwoną kropką.
Odbierają one płynność narracji i wybijają z rytmu, w którym toczy się akcja.
Styl,
jakim piszesz, waha się w zależności od sytuacji z podchodzącego pod patos aż
po wulgarny i pełen wyrażeń potocznych. I to nie tylko w wypowiedziach
bohaterów. Mamy tu więc ciepły dotyk
ukojenia, który jest po prostu określeniem brania prysznica jak i jełopów, którzy zrobili wielkie oczy. Uwierz mi, taki zabieg wcale nie wpływa
kojąco na czytelników. Chyba raczej denerwująco.
Prowadzisz
narrację pierwszoosobową, więc wszystkie używane przez Ciebie słowa nie będące
przytoczeniem czyichś słów dają nam jakieś pojęcie o narratorze, czyli
bohaterze tekstu. I w tej chwili sama już nie wiem czy Sophi jest bardziej źle
wychowana i ma naprawdę słaby zasób słów czy to raczej jednak mała, natchniona,
romantyczna dziewuszka. Obstawiam jednak, że pierwsze, bo mamy tego w Twoim
tekście dużo, dużo więcej. A nie o to Ci chyba chodziło w kreowaniu Sophi,
prawda?
Skoro już
przy niej jesteśmy, to oprócz tego, że nie umie się wysławiać i ma mojo-manię
(patrz „Niedomówienia”) przez cały tekst zastanawiało mnie też to, że chociaż
ma już dwadzieścia lat, ani nie chodzi do pracy, ani nie studiuje, nic. Nie
znalazłam żadnej wzmianki, nawet najmniejszej, na ten temat. Johna ratuje to,
że się wyściguje, a biorąc pod uwagę fakt, że mówią o nim nawet w telewizji,
możemy stwierdzić, że robi to zawodowo, ale reszta bohaterów? Dokładnie tak
samo, jak w przypadku Soph. I nie piszę tego, bo musisz to dopisać, żebym ja
nie miała wątpliwości. Zrobisz, jak będziesz uważała za słuszne, ale wiedz, że
każdy podobny element dodaje im więcej realizmu, czyni świat przedstawiony
bardziej rzeczywistym.
Nie mogę
oprzeć się wrażeniu, że częste powtarzanie „Czarna” czy „czarnulka” w rozdziale
pierwszym jest z deczka rażące. O ile „czarnulka” brzmi nawet słodko i w sumie
można to przeżyć, o tyle „Czarna” robi się już trochę niemiłe. Ciągłe
przeplatanie tych wyrażeń daje wrażenie jakby narratorka zwracała uwagę
bardziej na barwę skóry niż na osobowość lub chociaż inne szczegóły wyglądu
Gabrieli.
A tak w
ogóle, to zauważyłaś, jak często Sophi prycha? Szczególnie w pierwszych
rozdziałach, na wszystko i wszystkich. Nie wiem, jak inni czytelnicy, ale ja w
pewnym momencie miałam dość i uznałam ją za egoistyczną, źle wychowaną snobkę.
To naprawdę denerwujące. Proponuję trochę zredukować ilość tych określeń.
Jak już
jesteśmy przy bohaterach, to nie wiem, czy sobie z tego zdajesz sprawę, ale
koledzy Sophi wyszli na nieskończenie wielkich idiotów, kiedy Jason dobierał
się do ich przyjaciółki, a oni spokojnie, jak gdyby nigdy nic, patrzyli sobie
na to, i gdy ten odszedł, skomentowali to jedynie jednym zdaniem: Nas też zaczął wkurwiać. Czy oni w ogóle
mają jakiekolwiek wyczucie? Ich było chyba czterech, Jason jeden, tak trudno
było mu powiedzieć, żeby spadał? Niby nic by jej nie zrobił, bo tu przecież
pełno ludzi, ale chyba bardziej „po człowieczemu” byłoby, gdyby jej normalnie
pomogli. Nie wiem, jak dla innych, ale moje poszanowanie do nich w tej chwili
spadło do zera.
Kiedy
John całuje Soph na imprezie, a później robi to samo z inną, dziewczyna jest
załamana. Czy tylko mnie wydaje się dziwne, że przebacza mu praktycznie
następnego dnia? Mówi do niego jedną głupią rzecz, która może zranić, to
prawda, ale żeby zaraz za nim biec przepraszać? No w porządku, narozrabiałaś,
wytłumacz, ale co zrobił on? Nawet nie przeprosił, kiedy dowiedział się, co
wyprawiał na imprezie, kiedy był pijany. Po prostu „wpija się zachłannie w jej
usta” i znów jest jak w bajce.
Pomijając
te dwie sytuacje, dzielisz bohaterów na czarnych i białych – Jason jest zły, a Sophi
i wszyscy jej przyjaciele – dobrzy. Nie zauważyłam u tego chłopaka chyba ani
jednej dobrej cechy, a u pozostałych bohaterów ani jednej złej wykreowanej
świadomie, nie przez pomyłkę.
Uduś
mnie, jak się mylę, ale chyba jednak nie skłamię, jeżeli napiszę, że opisy
wyglądu czegokolwiek można w Twoim prawie czterdziesto stronnicowym dziele
policzyć na palcach jednej, góra dwóch rąk. Unikasz ich jak ognia, no naprawdę.
Zamiast przedstawić nam to, jak wygląda dom Sophi, ona sama, jej przyjaciele,
Nowy Jork, Ty skupiasz się na porywającym, dziesięcio wersowym opisie brania
prysznica. Litości.
Zdecydowanie
nadrabiasz za to brak opisów dialogami. To chyba jednak mimo wszystko nie
najlepiej. Jest ich strasznie dużo, pewnie gdyby to jakoś matematycznie
obliczyć to stanowiłyby co najmniej z sześćdziesiąt procent tekstu. Trzeba
przyznać, że świadomie czy nie, z nimi radzisz sobie chyba lepiej niż z
narracją. Może dlatego, że tutaj zmienianie stylu ze względu na sytuację jest
nawet wskazane? Gdzieniegdzie jest dosyć sztywno, szczególnie na początku. Mam
wrażenie, jakbyś w tych pierwszych dialogach jeszcze nie do końca sobie z nimi
radziła, ale później rozkręcasz się i jest coraz lepiej. Tylko powiedzieć i zapytać we wszystkich możliwych formach niesamowicie denerwuje.
Wydarzenia
u Ciebie są co najmniej mało realistyczne. Nie mówiąc o tym, że i bardzo
oczywiste. Dziewczyna wraca z Europy po dziesięciu latach, idzie z kumplami,
którzy przywlekli się za nią, na wyścig, tam poznaje Johna, który, nawiasem
mówiąc, pozuje do zdjęć z każdą swoją fanką, która stoi w kolejce. Jesteś
świadoma, że prawdopodobnie musiałby tam stać co najmniej kilka godzin? A poza
tym, to chyba nie widziałam jeszcze gwiazdy, której menagerowie pozwoliliby na
taki wybryk. Choć bardzo prawdopodobne jest, że mogę się mylić. Wracając do
fabuły, Soph wcześniej poznaje jego przyjaciółkę, co pozwala im się bliżej
poznać, zakochują się w sobie, żyją długo i szczęśliwie, od czasu do czasu się
kłócąc, ale zawsze do siebie wracając, zaręczają się i – bach – nić szczęścia
zostaje przerwana, bo podczas przygotowań do wesela Sophi rzekomo ginie,
wszyscy w to wierzą, ale tak naprawdę to Jason ją porwał (to wymagało od niego
bardzo dużej organizacji, wiesz o tym, prawda? A tak w ogóle skąd wzięli ciało
na pogrzeb?). Jakaś dziewczyna pomaga jej od niego uciec, Soph przypomina sobie
o Johnie, ale nie chce mu rujnować życia, bo poukładał je sobie na nowo, więc
go unika i wtedy… tak, wtedy właśnie następuje jedyny zaskakujący moment tej
historii. Rozumiesz, o co mi chodzi? Cała ta historia jest aż wrednie
przewidywalna. Współpracuj więcej z wyobraźnią, otwórz się na nowe, nietypowe
rozwiązania i pozwól klawiaturze samej Cię prowadzić (tylko oczywiście do tego
stopnia, żeby to miało ręce i nogi). Zaszalej!
Na koniec
jeszcze dwa słówka na temat estetyki tekstu – zdecydowanie dużo lepiej
prezentowałby się, gdybyś go wyjustowała i zastosowała wycięcia akapitowe.
Byłoby czytelniej.
7/35 pkt.
Scena druga:
Niedomówienia
Spróbuję
omówić tutaj wszystkie albo przynajmniej większość rodzajów błędów, które u
Ciebie znalazłam. Popodkreślany i przeskanowany tekst postaram się, jeśli nadal
jesteś zainteresowana, wysłać, ale to tak mniej więcej za dwa tygodnie, kiedy
tata wróci z laptopem.
○ Brak
kropek na końcach dialogu, szczególnie na początku opowiadania.
- Nie
smutaj się przecież wrócisz – powiedział do niej by ją uspokoić. [...]
- Ale jak
to do Anglii? – zapytał zaskoczony.
○ Bardzo, bardzo, bardzo dużo form wyrazów powiedzieć i zapytać
w ogromnie bliskim sąsiedztwie. W szóstym rozdziale, który miał około 2
stron A4 Timesem dwunastką czy
jedenastką powiedzieć powtórzyło się 42 razy. Dla pocieszenia
dodam jednak, że w końcowych częściach zaczęłaś się ograniczać i tak źle już
nie jest.
○ Jak już jesteśmy przy powtórzeniach... niestety nie dotyczą tylko
wymienionych wyżej słów, jest ich o wiele więcej. Staraj się je trzymać na
wodzy, bo czytanie dwóch niezbyt rozbudowanych zdań, w których znajdujemy
zestaw wyrazów: obietnicę [...] obiecałam [...]Obiecałam jest co
najmniej denerwujące.
○ Całkiem nie rozumiem, czemu stosujesz czasowniki rodzaju
męskoosobowego do określania czynności wykonywanych tylko przez DZIEWCZYNY.
Sophi i
Gabriela w wypożyczalni, z punktu widzenia Sophi:
Gabriela
wzięła też jakąś komedię i wyszliśmy z wypożyczalni.
○ Słyszałaś kiedyś o nadzaimkozie? Mnie to kilka miesięcy temu
wytknęli i teraz staram się to likwidować. Całe zamieszanie, jak sama nazwa
mówi, polega na nadużywaniu zaimków. W Ciebie, w jedno akapitowym prologu mogę
naliczyć ich siedemnaście. Trzeba się z nimi pilnować, bo w nadmiernej ilości
są bardzo denerwujące.
Tak wyglądało
jego życie do poznania mnie, gdy pojawiłam się ja, odżyła w jego sercu miłość. W moim też.
Na
czerwono to, co przy odrobinie wysiłku można by było bez problemu zlikwidować.
○ Jeżeli mówimy o zaimkach... błagam, nie przesadzaj z różnymi
formami moje. Kiedy czytałam niektóre fragmenty miałam wrażenie, że
bohaterka ma jakieś problemy ze swoim ego i cały czas musi sobie powtarzać, że
jednak coś ma. I nie zdziwiłabym się, gdyby inni czytelnicy mieli tak samo.
Kiedy byłam
gotowa, podeszłam do stolika stojącego koło mojego łóżka i zabrałam z niego mój telefon, wsadziłam go do mojej kieszeni i opuściłam mój pokój.
○ Zdarzają
Ci się drobne literówki czy błędy ortograficzne. Najlepszym sposobem na nie
jest sprawdzenie tekstu ze dwa, trzy razy przed publikacją.
pokazał
na grupkę ludzi, dostrzegłam tam zwycięzce
○ Używasz wyrażeń potocznych w narracji pierwszoosobowej. Nie jest
to najlepszy pomysł, jeżeli nie chcesz, żeby Twoja bohaterka wyszła na kogoś
głupiego I niedouczonego.
Gdy jełopy mnie dojrzeli […]
popatrzyła w stronę, jaką pokazywali chłopacy
○ W tekstach
literackich dużo estetyczniej wygląda zapisywanie liczb słowami.
Miałam 9 lat i zakochana byłam
○ Ćwierćpauzy,
pauzy i półpauzy. Chodzi o to, że ćwierćpauza, jak sama nazwa mówi najkrótsza z
kresek, to ta, której używasz do zapisu dialogu. Niewłaściwie, ponieważ do tego
służy pauza lub półpauza. Więcej o rolach tych znaków do poczytania tutaj: http://katalog-ocenialni.blogspot.com/2012/07/ppp-interpunkcja-ortografia-i-elementy.html.
Poradnik jest bardzo przejrzysty, także powinien wszystko wyjaśnić, jeżeli nie,
można pytać.
○ Czasami chcesz wpleść do swojego opowiadania jakiś ciekawy zwrot.
I wszystko byłoby okej, gdyby nie to, że niekiedy używasz go po prostu źle. Jeżeli
chcesz ich używać, sprawdź najpierw, w jakich sytuacjach są wykorzystywane i je
zrozum. Szczególnie ówcześnie, którego szczególnie pod koniec używasz nałogowo,
ale w zupełnie dziwnych konstrukcjach.
Weszłam do niego, ówcześnie pukając w drzwi.
Wyszłam z łazienki okryta makijażem
Ustałam na
schodach w osłupieniu
○ Skróty
też nie wyglądają zbyt pięknie. Naprawdę, rozwinięcie ich nie zajmuje zbyt
wiele czasu, a jak cieszy oczy!
Na dworze było ciepło, tak jak zwykle w słonecznym L.A.
○ Czasem
spacja za dużo, czasem spacja za mało… To też przez nieuwagę, znów najlepszą
radą jest sprawdzenie tekstu przed publikacją.
iść tam i rozmawiać z nim jak człowiek ! Rozkazała, a ja jedynie
westchnęłam i rozłączyłam się.
○ Kiedy
stosujesz w wypowiedzeniu imiesłowowy równoważnik zdania, musisz rozdzielić go
przecinkami. Żeby nie było wątpliwości, imiesłowowy równoważnik zdania to
konstrukcja zawierająca imiesłów przysłówkowy, np. przeczytawszy, czytając,
przewróciwszy, przewracając. Po prostu wyraz zakończony na -łszy, -wszy lub -ąc
czyli taki, które określa jakąś czynność, ale i w jakimś stopniu czas
wykonywania kolejnej czynności określonej w następnym zdaniu składowym:
przeczytawszy, czyli po przeczytaniu, czytając czyli podczas
czytania itp.
powiedziałam, otwierając drzwi jego samochodu.
Czyli:
Powiedziałam
podczas otwierania drzwi jego samochodu.
Gdybyś
czegoś z powyższego nie rozumiała, to pisz, podczas rozmowy tłumaczy się
łatwiej.
○ Zatrzymajmy
się jeszcze na chwilę przy imiesłowach. Jeżeli budujesz wypowiedzenie, w którym
zawierasz imiesłowowy równoważnik zdania, musisz użyć jednego podmiotu w obydwu
częściach tego wypowiedzenia. Przykładowo, bo na przykładach chyba będzie
łatwiej, nie możesz powiedzieć: Siedziałam
pod mięciutką kołdrom mojego łóżka. Miałam nadzieję, że siedząc w nim, moje problemy znikną
Siedząc w
nim – chodziło raczej o to, że siedziała Sophi, więc podmiotem była ona
problemy
znikną – jak widać, podmiotem są problemy
Wychodzi
na to, że to problemy siedziały w łóżku. Chyba nie o to chodziło, prawda?
Poprawnie to zdanie będzie wyglądało tak:
Miałam
nadzieję, że gdy w nim posiedzę, moje problemy znikną.
Nie
możemy w tej sytuacji przekształcić zdania tak, by użyć imiesłowowego
równoważnika zdania.
Żeby Ci
pokazać, na czym polega różnica, wezmę jeszcze jedno zdanie nie wyjęte już z
Twojego opowiadania.
Czytając
książkę, przyszła mi do głowy myśl o tym, by wyjść na spacer. – Myśl, czytając
książkę, przyszła do mojej głowy.
Czytając
książkę, pomyślałam, by wyjść na spacer. – Ja czytałam, ja pomyślałam.
○ Jak w
przykładzie powyżej, zdarza Ci się mylenie końcówek -om i -ą w rzeczownikach.
Metoda na poradzenie sobie z tym jest bardzo prosta. Kiedy rzeczownik występuje
w liczbie mnogiej – wstawiasz -om, kiedy w liczbie pojedynczej, -ą.
a moim oczą ukazał się piękny, diamentowy pierścionek.
○ Cudzysłów
to dwie kreseczki najpierw na dole, a później dopiero na górze.
Choć to w sumie pewnie tylko przeoczenie.
a Sophi zostaje ode mnie ”odczepiona”.
○ Niesamowicie denerwuje czytelnika nie tylko powtarzanie wciąż tych
samych wyrazów, ale i konstrukcji. U Ciebie bardzo, bardzo często przewija się po wykonaniu […] czynności czy [cośtam] zwane [czymśtam]. To jest
naprawdę tak wkurzające jak mało co, walcz z tym!
○ Czasami udaje ci się „połknąć” parę wyrazów, to też kwestia
sprawdzenia tekstu przed publikacją.
- Odpowiada pani ta sala? – zapytała, która zajmowała się pomaganiem wyboru
sali.
A tak na
marginesie, to pomaganiem wyboru sali brzmi co najmniej dziwnie.
○ Przez nieuwagę zdarzają Ci się też błędy składniowe. Znów jedyna
rada to ponowne przeczytanie tekstu.
Słyszałam tylko jak falę obijają się o brzeg jeziora i cudowny
zapach tutejszych kwiatów.
Wyszło na
to, że słyszała zapach…
○ Tę i tą. Tę, kiedy po nim używamy rzeczownika w bierniku (kogo?
co?), tą przed rzeczownikiem w narzędniku (kim? czym?).
Plastyczniej
będzie tak, jak mnie samej to tłumaczono: mam tę gitarę, a przyłożę Ci tą
gitarą. Do tej pory podkładam sobie w miejsce gitary wyraz, który chcę określić
i, nie mogę nic powiedzieć, działa wyśmienicie.
Chcę odzyskać tą miłość
○ I na
koniec to, co wszyscy kochają najbardziej: przecinki! Tutaj krótko, jeżeli masz
ochotę na więcej, zaraz znajdziesz link.
Musisz
pamiętać, że:
a)
przecinkami oddzielamy dwa wypowiedzenia składniowe, jeżeli nie łączy ich jeden
ze spójników: i, oraz, ani, ni, lub, albo, bądź, czy, a (= i). Wypowiedzenie
składowe to część zdania złożonego, zawierająca orzeczenie (czasownik w formie
osobowej).
Po chwili ujrzałam, że mój towarzysz stoi koło mnie.
b)
przecinkami rozdzielamy wyrazy o tej samej formie gramatycznej, jeżeli są
równorzędne, np. Płakał długo, głośno,
rzewnie. (Ale: Współczesna polska
poezja należy do najlepszych na świecie. już nie, ponieważ przymiotniki nie
są równorzędne).*
c)
imiesłowowe równoważniki zdania, wtrącenia i rzeczowniki w wołaczu również
oddzielamy przecinkiem, np.
- Z chęcią z nim pójdę, a wy, mamo i tato, idziecie na ten bankiet? –
wtrącenie.
- Soph, proszę Cię – rzeczownik w wołaczu. **
*przykłady
z podpunktu b zaczerpnięte z Podręcznego słownika interpunkcyjnego
Artura Dzigańskiego
** Podane
cytaty są dowolnymi fragmentami tekstu i nie tworzą wspólnej, sensownej
całości.
Więcej o
przecinku tutaj: http://katalog-ocenialni.blogspot.com/2012/05/ppp-interpunkcja-przecinek-w-zdaniu.html
Daję Ci
cztery punkty, bo w stosunku do początku opowiadania, w epilogu nie ma błędów
prawie w ogóle, poprawiłaś się.
4/15 pkt.
Scena trzecia: Teatr... amatorski?
Tak,
takiego bloga niewątpliwie czytam po raz pierwszy, niestety nie dlatego, że
takiej tematyki nigdzie nie można spotkać, wręcz przeciwnie, jest ona obecnie
dość popularna, raczej dlatego, że jakoś mnie do niej nie ciągnie. Dostajesz
jednak dwa punkty za mimo wszystko dość zaskakujący epilog.
2/6 pkt.
Akt III
Scena
pierwsza: Owacje na stojąco
Punkty
dodatkowe, punkty dodatkowe… Łap dwa za to, że robisz coraz mniej błędów,
dialog przestał być pod koniec główną partią tekstu i jeszcze raz za epilog.
2/4 pkt.
Epilog
Co trzeba
zrobić? Na następny raz załatwić sobie betę lub samodzielnie poprawiać tekst
(tak co najmniej ze dwa, trzy razy przed publikacją). To, że się poprawiasz,
świadczy o tym, że idziesz w dobrym kierunku, więc w żadnym wypadku nie
porzucaj pisania, ale ćwicz dalej, zobaczymy, co z tego wyniknie.
1/5 pkt.
Zdobyłaś 31 punktów, zostajesz
więc dziś suflerem. Myślę, że następnym razem na pewno będzie lepiej.
____________________
Ech, dodałam ocenę, możecie mnie zabić,
zasłużyłam… Pozostaje mi chyba tylko znów bardzo Was przeprosić.
Cześć. :)
OdpowiedzUsuńTrafiłam tutaj przeszukując Internet, aby znaleźć jakąś fajną ocenialnię dla przyjaciółki, której bloga betuję. Przeszłam do czytania oceny na stronie głównej i znalazłam dużo błędów:
"długi adres, który swoją długością" - to zdanie brzmi trochę dziwnie.
"Przydałoby się chyba coś zdecydowanie krótszego, chwytliwego. Obecny składa się chyba z dwóch równoważników zdań, prawda?" - słowo "chyba" jest powtórzone, poza tym wygląda na to, że oceniająca nie jest pewna, czy adres składa się z równoważników zdań, czy nie. Notorycznie pytasz "blabla, prawda?", to trochę denerwujące.
"Prowadzisz narrację pierwszoosobową, więc wszystkie używane przez Ciebie słowa (tu przecinek) nie będące przytoczeniem czyichś słów (przecinek) dają nam jakieś pojęcie o narratorze, czyli bohaterze tekstu."
"słaby zasób słów" - zasób słów nie może być słaby. Osoba może być słaba, a zasób słów może być np. ograniczony.
"Johna ratuje to, że się wyściguje" - co robi, przepraszam...? Chyba raczej "ściga się", nie ma słowa "wyścigiwać".
"Ciągłe przeplatanie tych wyrażeń daje wrażenie (tu przecinek) jakby narratorka zwracała uwagę bardziej na barwę skóry (tu przecinek) niż na osobowość lub chociaż inne szczegóły wyglądu Gabrieli."
"Dostajesz jednak dwa punkty za (przecinek) mimo wszystko (przecinek) dość zaskakujący epilog."
I nie, nie pozostało Ci, Mossi, przepraszać, tylko albo załatwić sobie betę, jak napisałaś ocenianej bloggerce, albo przejrzeć kilka razy tekst. :)
Ta ocena jest w porządku, chociaż pośladków nie urywa i neologizmem, jaki utworzyła Mossi, trochę mnie odstraszyła, bo oceniająca nie powinna robić takich błędów.
Pozdrawiam.
Dzięki wielkie za uwagi. Sprawdzałam tekst, nie tylko ja zresztą, ale widocznie nie wyłapałyśmy wszystkiego. Na następny raz będę jeszcze bardziej uważać. Postaram się poprawić jak najszybciej.
UsuńPrzepraszałam za to, że tak późno, nie za to, że z błędami, bo błędów wtedy nie dostrzegałam. :)
Pozdrawiam serdecznie i jeszcze raz dziękuję.