Uwaga!

12.07.2013

{0056} Ocena bloga life-death-and-love-destiny-and-you.blogspot.com



Autorki: Medicatus_hope
Ocenia: Mossi

Akt I

Scena pierwsza: Przestrzeń sceniczna

Pierwsze, co rzuca się w oczy, to bardzo długi adres, który swoją długością chroni nas chyba przed zapamiętaniem go. Przydałoby się chyba coś zdecydowanie krótszego, chwytliwego. Obecny składa się chyba z dwóch równoważników zdań, prawda? Może przez to od kilku miesięcy mój mózg odmawia zapamiętania go?
Po drugie – zdjęcie z nagłówka, ten zamek w tle, wydaje się trochę rozmazany, jakby był złej jakości, ale sama nie wiem, czy to wina obrazka, czy tego, że jest na niego nałożona jeszcze jedna fotografia.
Trzecie – wydaje mi się, że archiwum lepiej by wyglądało i byłoby wygodniejsze, gdybyś umieściła je w jednej z kolumn bocznych, nie trzeba by zjeżdżać na sam dół, żeby otworzyć poprzedni rozdział.
6/10 pkt.

Scena druga: Dekoracje

Nie mam bladego pojęcia, co jest na samym dole szablonu, zaraz pod napisem. Wydaje mi się, że to trochę niepotrzebny element, bo naprawdę trudno się domyślić, co to w ogóle jest, nic nie wnosi a nie wygląda najpiękniej.
Biała czcionka na tak ciemnym tle to totalne zło dla oczu, strasznie męczy, zwłaszcza przy długim czytaniu. Jak będziesz miała chwilę, może spróbujesz pokombinować coś takiego, żeby nie było tak sporego kontrastu?
I to chyba tyle z narzekania. Schludnie u Ciebie i nawet przyjemnie, nie mam więcej uwag.
7/10 pkt.

Scena trzecia: Sceneria

W pierwszej zakładce umieściłaś zdjęcia bohaterów twojej historii. Powiem Ci tak: piszesz opowiadanie, w którym powinnaś zawierać opisy, w tym opisy wyglądu bohaterów. Służą one temu, by czytelnik sam mógł sobie wszystko, o czym mowa w opowiadaniu, wyobrazić. By tę wyobraźnię ćwiczył i, jeżeli takie opisy są zbudowane dobrze, przyjemnie przy tym wysilił. Ty podajesz mu wszystko na tacy, nie pozostawiasz nic jego wyobraźni. I na tym niestety tracisz. Wiesz, wydaje mi się, że jeżeli zależy Ci na tej zakładce, lepiej byłoby zamiast zdjęć, umieścić w niej fragmenty opowiadania, w których opisany jest wygląd bohaterów. Widziałam kiedyś takie rozwiązanie i może być naprawdę w porządku.
Oprócz tego „O mnie” brzmiałoby chyba lepiej w narracji pierwszoosobowej, ale jak uważasz.
Tak naprawdę nie wie co chcę w życiu robić, piszę gdyż stało to się jej pasją. Chce, pisze.
Pamięta, jak przeczytała pierwsze opowiadanie o Jemi. Dwa orzeczenia – dwa wypowiedzenia składowe, przecinek musi być. Więcej o tym w niedomówieniach. Poza tym nie pisze się Demi?
Jedyne, co robiła, to czytała. Wtrącenie.
Potem sama zaczęła tworzyć.[spacja]Do swoich pierwszych dzieł (…)
Znana była z wielu nazw, ale ta w pewien sposób ujęła jej serce. Nazw? Nie lepiej nicków albo imion? Bo to nazw to bardziej jak do rzeczy i szczerze mówiąc tak średnio tu pasuje.
Dla tych, co nie wiedzą, oznacza ona po polsku – którzy brzmi grzeczniej, lepiej. I przecinki, bo to wtrącenie.
Ona jest taki fanem. Takim.
nie zapomina o tych 3 braciach, którzy zagościli na ekranie jej telewizora gdy miała 8 lat. Trzech, osiem. Wyjaśnione niżej.
W szkolę jest znana z tyłu kujonki, ale nie zachowuję się jak grzeczna, samotna kujonka znana z filmów. Literówka + powtórzenie.
Po prostu, uczy się, gdyż wie że, chce coś osiągnąć w życiu. Przecinek
Szczerze mówiąc, nienawidzi go, a powodem tego jest jej nauczycielka. Znów przecinek
Dziękuje wszystkim za wspieranie jej w tym, co robi. I przecinek raz jeszcze.
Do reszty dodatków zastrzeżeń nie mam.
2/4 pkt.

Akt II

Scena pierwsza: Scenariusz

Niesamowicie przeszkadzają czytelnikowi w odbiorze tekstu liczne powtórzenia i błędy wypisane w niedomówieniach, szczególnie te poprzedzone czerwoną kropką. Odbierają one płynność narracji i wybijają z rytmu, w którym toczy się akcja.
Styl, jakim piszesz, waha się w zależności od sytuacji z podchodzącego pod patos aż po wulgarny i pełen wyrażeń potocznych. I to nie tylko w wypowiedziach bohaterów. Mamy tu więc ciepły dotyk ukojenia, który jest po prostu określeniem brania prysznica jak i jełopów, którzy zrobili wielkie oczy. Uwierz mi, taki zabieg wcale nie wpływa kojąco na czytelników. Chyba raczej denerwująco.
Prowadzisz narrację pierwszoosobową, więc wszystkie używane przez Ciebie słowa nie będące przytoczeniem czyichś słów dają nam jakieś pojęcie o narratorze, czyli bohaterze tekstu. I w tej chwili sama już nie wiem czy Sophi jest bardziej źle wychowana i ma naprawdę słaby zasób słów czy to raczej jednak mała, natchniona, romantyczna dziewuszka. Obstawiam jednak, że pierwsze, bo mamy tego w Twoim tekście dużo, dużo więcej. A nie o to Ci chyba chodziło w kreowaniu Sophi, prawda?
Skoro już przy niej jesteśmy, to oprócz tego, że nie umie się wysławiać i ma mojo-manię (patrz „Niedomówienia”) przez cały tekst zastanawiało mnie też to, że chociaż ma już dwadzieścia lat, ani nie chodzi do pracy, ani nie studiuje, nic. Nie znalazłam żadnej wzmianki, nawet najmniejszej, na ten temat. Johna ratuje to, że się wyściguje, a biorąc pod uwagę fakt, że mówią o nim nawet w telewizji, możemy stwierdzić, że robi to zawodowo, ale reszta bohaterów? Dokładnie tak samo, jak w przypadku Soph. I nie piszę tego, bo musisz to dopisać, żebym ja nie miała wątpliwości. Zrobisz, jak będziesz uważała za słuszne, ale wiedz, że każdy podobny element dodaje im więcej realizmu, czyni świat przedstawiony bardziej rzeczywistym.
Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że częste powtarzanie „Czarna” czy „czarnulka” w rozdziale pierwszym jest z deczka rażące. O ile „czarnulka” brzmi nawet słodko i w sumie można to przeżyć, o tyle „Czarna” robi się już trochę niemiłe. Ciągłe przeplatanie tych wyrażeń daje wrażenie jakby narratorka zwracała uwagę bardziej na barwę skóry niż na osobowość lub chociaż inne szczegóły wyglądu Gabrieli.
A tak w ogóle, to zauważyłaś, jak często Sophi prycha? Szczególnie w pierwszych rozdziałach, na wszystko i wszystkich. Nie wiem, jak inni czytelnicy, ale ja w pewnym momencie miałam dość i uznałam ją za egoistyczną, źle wychowaną snobkę. To naprawdę denerwujące. Proponuję trochę zredukować ilość tych określeń.
Jak już jesteśmy przy bohaterach, to nie wiem, czy sobie z tego zdajesz sprawę, ale koledzy Sophi wyszli na nieskończenie wielkich idiotów, kiedy Jason dobierał się do ich przyjaciółki, a oni spokojnie, jak gdyby nigdy nic, patrzyli sobie na to, i gdy ten odszedł, skomentowali to jedynie jednym zdaniem: Nas też zaczął wkurwiać. Czy oni w ogóle mają jakiekolwiek wyczucie? Ich było chyba czterech, Jason jeden, tak trudno było mu powiedzieć, żeby spadał? Niby nic by jej nie zrobił, bo tu przecież pełno ludzi, ale chyba bardziej „po człowieczemu” byłoby, gdyby jej normalnie pomogli. Nie wiem, jak dla innych, ale moje poszanowanie do nich w tej chwili spadło do zera.
Kiedy John całuje Soph na imprezie, a później robi to samo z inną, dziewczyna jest załamana. Czy tylko mnie wydaje się dziwne, że przebacza mu praktycznie następnego dnia? Mówi do niego jedną głupią rzecz, która może zranić, to prawda, ale żeby zaraz za nim biec przepraszać? No w porządku, narozrabiałaś, wytłumacz, ale co zrobił on? Nawet nie przeprosił, kiedy dowiedział się, co wyprawiał na imprezie, kiedy był pijany. Po prostu „wpija się zachłannie w jej usta” i znów jest jak w bajce.
Pomijając te dwie sytuacje, dzielisz bohaterów na czarnych i białych – Jason jest zły, a Sophi i wszyscy jej przyjaciele – dobrzy. Nie zauważyłam u tego chłopaka chyba ani jednej dobrej cechy, a u pozostałych bohaterów ani jednej złej wykreowanej świadomie, nie przez pomyłkę.
Uduś mnie, jak się mylę, ale chyba jednak nie skłamię, jeżeli napiszę, że opisy wyglądu czegokolwiek można w Twoim prawie czterdziesto stronnicowym dziele policzyć na palcach jednej, góra dwóch rąk. Unikasz ich jak ognia, no naprawdę. Zamiast przedstawić nam to, jak wygląda dom Sophi, ona sama, jej przyjaciele, Nowy Jork, Ty skupiasz się na porywającym, dziesięcio wersowym opisie brania prysznica. Litości.
Zdecydowanie nadrabiasz za to brak opisów dialogami. To chyba jednak mimo wszystko nie najlepiej. Jest ich strasznie dużo, pewnie gdyby to jakoś matematycznie obliczyć to stanowiłyby co najmniej z sześćdziesiąt procent tekstu. Trzeba przyznać, że świadomie czy nie, z nimi radzisz sobie chyba lepiej niż z narracją. Może dlatego, że tutaj zmienianie stylu ze względu na sytuację jest nawet wskazane? Gdzieniegdzie jest dosyć sztywno, szczególnie na początku. Mam wrażenie, jakbyś w tych pierwszych dialogach jeszcze nie do końca sobie z nimi radziła, ale później rozkręcasz się i jest coraz lepiej. Tylko powiedzieć i zapytać we wszystkich możliwych formach niesamowicie denerwuje.  
Wydarzenia u Ciebie są co najmniej mało realistyczne. Nie mówiąc o tym, że i bardzo oczywiste. Dziewczyna wraca z Europy po dziesięciu latach, idzie z kumplami, którzy przywlekli się za nią, na wyścig, tam poznaje Johna, który, nawiasem mówiąc, pozuje do zdjęć z każdą swoją fanką, która stoi w kolejce. Jesteś świadoma, że prawdopodobnie musiałby tam stać co najmniej kilka godzin? A poza tym, to chyba nie widziałam jeszcze gwiazdy, której menagerowie pozwoliliby na taki wybryk. Choć bardzo prawdopodobne jest, że mogę się mylić. Wracając do fabuły, Soph wcześniej poznaje jego przyjaciółkę, co pozwala im się bliżej poznać, zakochują się w sobie, żyją długo i szczęśliwie, od czasu do czasu się kłócąc, ale zawsze do siebie wracając, zaręczają się i – bach – nić szczęścia zostaje przerwana, bo podczas przygotowań do wesela Sophi rzekomo ginie, wszyscy w to wierzą, ale tak naprawdę to Jason ją porwał (to wymagało od niego bardzo dużej organizacji, wiesz o tym, prawda? A tak w ogóle skąd wzięli ciało na pogrzeb?). Jakaś dziewczyna pomaga jej od niego uciec, Soph przypomina sobie o Johnie, ale nie chce mu rujnować życia, bo poukładał je sobie na nowo, więc go unika i wtedy… tak, wtedy właśnie następuje jedyny zaskakujący moment tej historii. Rozumiesz, o co mi chodzi? Cała ta historia jest aż wrednie przewidywalna. Współpracuj więcej z wyobraźnią, otwórz się na nowe, nietypowe rozwiązania i pozwól klawiaturze samej Cię prowadzić (tylko oczywiście do tego stopnia, żeby to miało ręce i nogi). Zaszalej!
Na koniec jeszcze dwa słówka na temat estetyki tekstu – zdecydowanie dużo lepiej prezentowałby się, gdybyś go wyjustowała i zastosowała wycięcia akapitowe. Byłoby czytelniej.
7/35 pkt.

Scena druga: Niedomówienia

Spróbuję omówić tutaj wszystkie albo przynajmniej większość rodzajów błędów, które u Ciebie znalazłam. Popodkreślany i przeskanowany tekst postaram się, jeśli nadal jesteś zainteresowana, wysłać, ale to tak mniej więcej za dwa tygodnie, kiedy tata wróci z laptopem.
○ Brak kropek na końcach dialogu, szczególnie na początku opowiadania.
- Nie smutaj się przecież wrócisz – powiedział do niej by ją uspokoić. [...]
- Ale jak to do Anglii? –  zapytał zaskoczony.  
Bardzo, bardzo, bardzo dużo form wyrazów powiedzieć i zapytać w ogromnie bliskim sąsiedztwie. W szóstym rozdziale, który miał około 2 stron A4 Timesem dwunastką czy  jedenastką powiedzieć powtórzyło się 42 razy. Dla pocieszenia dodam jednak, że w końcowych częściach zaczęłaś się ograniczać i tak źle już nie jest.
Jak już jesteśmy przy powtórzeniach... niestety nie dotyczą tylko wymienionych wyżej słów, jest ich o wiele więcej. Staraj się je trzymać na wodzy, bo czytanie dwóch niezbyt rozbudowanych zdań, w których znajdujemy zestaw wyrazów: obietnicę [...] obiecałam [...]Obiecałam jest co najmniej denerwujące.
Całkiem nie rozumiem, czemu stosujesz czasowniki rodzaju męskoosobowego do określania czynności wykonywanych tylko przez DZIEWCZYNY.
Sophi i Gabriela w wypożyczalni, z punktu widzenia Sophi:
Gabriela wzięła też jakąś komedię i wyszliśmy z wypożyczalni.
Słyszałaś kiedyś o nadzaimkozie? Mnie to kilka miesięcy temu wytknęli i teraz staram się to likwidować. Całe zamieszanie, jak sama nazwa mówi, polega na nadużywaniu zaimków. W Ciebie, w jedno akapitowym prologu mogę naliczyć ich siedemnaście. Trzeba się z nimi pilnować, bo w nadmiernej ilości są bardzo denerwujące.
Tak wyglądało jego życie do poznania mnie, gdy pojawiłam się ja, odżyła w jego sercu miłość. W moim też.
Na czerwono to, co przy odrobinie wysiłku można by było bez problemu zlikwidować.
Jeżeli mówimy o zaimkach... błagam, nie przesadzaj z różnymi formami moje. Kiedy czytałam niektóre fragmenty miałam wrażenie, że bohaterka ma jakieś problemy ze swoim ego i cały czas musi sobie powtarzać, że jednak coś ma. I nie zdziwiłabym się, gdyby inni czytelnicy mieli tak samo.
Kiedy byłam gotowa, podeszłam do stolika stojącego koło mojego łóżka i zabrałam z niego mój telefon, wsadziłam go do mojej kieszeni i opuściłam mój pokój.
○ Zdarzają Ci się drobne literówki czy błędy ortograficzne. Najlepszym sposobem na nie jest sprawdzenie tekstu ze dwa, trzy razy przed publikacją.
pokazał na grupkę ludzi, dostrzegłam tam zwycięzce
Używasz wyrażeń potocznych w narracji pierwszoosobowej. Nie jest to najlepszy pomysł, jeżeli nie chcesz, żeby Twoja bohaterka wyszła na kogoś głupiego I niedouczonego.
Gdy jełopy mnie dojrzeli […] popatrzyła w stronę, jaką pokazywali chłopacy
○ W tekstach literackich dużo estetyczniej wygląda zapisywanie liczb słowami.
Miałam 9 lat i zakochana byłam
○ Ćwierćpauzy, pauzy i półpauzy. Chodzi o to, że ćwierćpauza, jak sama nazwa mówi najkrótsza z kresek, to ta, której używasz do zapisu dialogu. Niewłaściwie, ponieważ do tego służy pauza lub półpauza. Więcej o rolach tych znaków do poczytania tutaj: http://katalog-ocenialni.blogspot.com/2012/07/ppp-interpunkcja-ortografia-i-elementy.html. Poradnik jest bardzo przejrzysty, także powinien wszystko wyjaśnić, jeżeli nie, można pytać.
Czasami chcesz wpleść do swojego opowiadania jakiś ciekawy zwrot. I wszystko byłoby okej, gdyby nie to, że niekiedy używasz go po prostu źle. Jeżeli chcesz ich używać, sprawdź najpierw, w jakich sytuacjach są wykorzystywane i je zrozum. Szczególnie ówcześnie, którego szczególnie pod koniec używasz nałogowo, ale w zupełnie dziwnych konstrukcjach.
Weszłam do niego, ówcześnie pukając w drzwi.
Wyszłam z łazienki okryta makijażem
Ustałam na schodach w osłupieniu
○ Skróty też nie wyglądają zbyt pięknie. Naprawdę, rozwinięcie ich nie zajmuje zbyt wiele czasu, a jak cieszy oczy!
Na dworze było ciepło, tak jak zwykle w słonecznym L.A.
○ Czasem spacja za dużo, czasem spacja za mało… To też przez nieuwagę, znów najlepszą radą jest sprawdzenie tekstu przed publikacją.
iść tam i rozmawiać z nim jak człowiek ! Rozkazała, a ja  jedynie westchnęłam i rozłączyłam się.
○ Kiedy stosujesz w wypowiedzeniu imiesłowowy równoważnik zdania, musisz rozdzielić go przecinkami. Żeby nie było wątpliwości, imiesłowowy równoważnik zdania to konstrukcja zawierająca imiesłów przysłówkowy, np. przeczytawszy, czytając, przewróciwszy, przewracając. Po prostu wyraz zakończony na -łszy, -wszy lub -ąc czyli taki, które określa jakąś czynność, ale i w jakimś stopniu czas wykonywania kolejnej czynności określonej w następnym zdaniu składowym: przeczytawszy, czyli po przeczytaniu, czytając czyli podczas czytania itp.
powiedziałam, otwierając drzwi jego samochodu.
Czyli:
Powiedziałam podczas otwierania drzwi jego samochodu.
Gdybyś czegoś z powyższego nie rozumiała, to pisz, podczas rozmowy tłumaczy się łatwiej.
○ Zatrzymajmy się jeszcze na chwilę przy imiesłowach. Jeżeli budujesz wypowiedzenie, w którym zawierasz imiesłowowy równoważnik zdania, musisz użyć jednego podmiotu w obydwu częściach tego wypowiedzenia. Przykładowo, bo na przykładach chyba będzie łatwiej, nie możesz powiedzieć: Siedziałam pod mięciutką kołdrom mojego łóżka. Miałam nadzieję, że siedząc w nim, moje problemy znikną
Siedząc w nim – chodziło raczej o to, że siedziała Sophi, więc podmiotem była ona
problemy znikną – jak widać, podmiotem są problemy
Wychodzi na to, że to problemy siedziały w łóżku. Chyba nie o to chodziło, prawda? Poprawnie to zdanie będzie wyglądało tak:
Miałam nadzieję, że gdy w nim posiedzę, moje problemy znikną.
Nie możemy w tej sytuacji przekształcić zdania tak, by użyć imiesłowowego równoważnika zdania.
Żeby Ci pokazać, na czym polega różnica, wezmę jeszcze jedno zdanie nie wyjęte już z Twojego opowiadania.
Czytając książkę, przyszła mi do głowy myśl o tym, by wyjść na spacer. – Myśl, czytając książkę, przyszła do mojej głowy.
Czytając książkę, pomyślałam, by wyjść na spacer. – Ja czytałam, ja pomyślałam.
○ Jak w przykładzie powyżej, zdarza Ci się mylenie końcówek -om i -ą w rzeczownikach. Metoda na poradzenie sobie z tym jest bardzo prosta. Kiedy rzeczownik występuje w liczbie mnogiej – wstawiasz -om, kiedy w liczbie pojedynczej, -ą.
a moim oczą ukazał się piękny, diamentowy pierścionek.
○ Cudzysłów to dwie kreseczki najpierw na dole, a później dopiero na górze. Choć to w sumie pewnie tylko przeoczenie.
a Sophi zostaje ode mnie odczepiona.
Niesamowicie denerwuje czytelnika nie tylko powtarzanie wciąż tych samych wyrazów, ale i konstrukcji. U Ciebie bardzo, bardzo często przewija się po wykonaniu […] czynności czy [cośtam] zwane [czymśtam]. To jest naprawdę tak wkurzające jak mało co, walcz z tym!
Czasami udaje ci się „połknąć” parę wyrazów, to też kwestia sprawdzenia tekstu przed publikacją.
- Odpowiada pani ta sala? – zapytała, która zajmowała się pomaganiem wyboru sali.
A tak na marginesie, to pomaganiem wyboru sali brzmi co najmniej dziwnie.
Przez nieuwagę zdarzają Ci się też błędy składniowe. Znów jedyna rada to ponowne przeczytanie tekstu.
Słyszałam tylko jak falę obijają się o brzeg jeziora i cudowny zapach tutejszych kwiatów.
Wyszło na to, że słyszała zapach…
Tę i tą. Tę, kiedy po nim używamy rzeczownika w bierniku (kogo? co?), tą przed rzeczownikiem w narzędniku (kim? czym?).
Plastyczniej będzie tak, jak mnie samej to tłumaczono: mam tę gitarę, a przyłożę Ci tą gitarą. Do tej pory podkładam sobie w miejsce gitary wyraz, który chcę określić i, nie mogę nic powiedzieć, działa wyśmienicie.
Chcę odzyskać miłość
○ I na koniec to, co wszyscy kochają najbardziej: przecinki! Tutaj krótko, jeżeli masz ochotę na więcej, zaraz znajdziesz link.
Musisz pamiętać, że:
a) przecinkami oddzielamy dwa wypowiedzenia składniowe, jeżeli nie łączy ich jeden ze spójników: i, oraz, ani, ni, lub, albo, bądź, czy, a (= i). Wypowiedzenie składowe to część zdania złożonego, zawierająca orzeczenie (czasownik w formie osobowej).
Po chwili ujrzałam, że mój towarzysz stoi koło mnie.
b) przecinkami rozdzielamy wyrazy o tej samej formie gramatycznej, jeżeli są równorzędne, np. Płakał długo, głośno, rzewnie. (Ale: Współczesna polska poezja należy do najlepszych na świecie. już nie, ponieważ przymiotniki nie są równorzędne).*
c) imiesłowowe równoważniki zdania, wtrącenia i rzeczowniki w wołaczu również oddzielamy przecinkiem, np.
- Z chęcią z nim pójdę, a wy, mamo i tato, idziecie na ten bankiet? – wtrącenie.
- Soph, proszę Cię – rzeczownik w wołaczu. **
*przykłady z podpunktu b zaczerpnięte z Podręcznego słownika interpunkcyjnego Artura Dzigańskiego
** Podane cytaty są dowolnymi fragmentami tekstu i nie tworzą wspólnej, sensownej całości.

Daję Ci cztery punkty, bo w stosunku do początku opowiadania, w epilogu nie ma błędów prawie w ogóle, poprawiłaś się.
4/15 pkt.

Scena trzecia: Teatr... amatorski?

Tak, takiego bloga niewątpliwie czytam po raz pierwszy, niestety nie dlatego, że takiej tematyki nigdzie nie można spotkać, wręcz przeciwnie, jest ona obecnie dość popularna, raczej dlatego, że jakoś mnie do niej nie ciągnie. Dostajesz jednak dwa punkty za mimo wszystko dość zaskakujący epilog.
2/6 pkt.


Akt III

Scena pierwsza: Owacje na stojąco

Punkty dodatkowe, punkty dodatkowe… Łap dwa za to, że robisz coraz mniej błędów, dialog przestał być pod koniec główną partią tekstu i jeszcze raz za epilog.
2/4 pkt.

Epilog

Co trzeba zrobić? Na następny raz załatwić sobie betę lub samodzielnie poprawiać tekst (tak co najmniej ze dwa, trzy razy przed publikacją). To, że się poprawiasz, świadczy o tym, że idziesz w dobrym kierunku, więc w żadnym wypadku nie porzucaj pisania, ale ćwicz dalej, zobaczymy, co z tego wyniknie.
1/5 pkt.

Zdobyłaś 31 punktów, zostajesz więc dziś suflerem. Myślę, że następnym razem na pewno będzie lepiej.


____________________

Ech, dodałam ocenę, możecie mnie zabić, zasłużyłam… Pozostaje mi chyba tylko znów bardzo Was przeprosić.

2 komentarze:

  1. Cześć. :)
    Trafiłam tutaj przeszukując Internet, aby znaleźć jakąś fajną ocenialnię dla przyjaciółki, której bloga betuję. Przeszłam do czytania oceny na stronie głównej i znalazłam dużo błędów:
    "długi adres, który swoją długością" - to zdanie brzmi trochę dziwnie.
    "Przydałoby się chyba coś zdecydowanie krótszego, chwytliwego. Obecny składa się chyba z dwóch równoważników zdań, prawda?" - słowo "chyba" jest powtórzone, poza tym wygląda na to, że oceniająca nie jest pewna, czy adres składa się z równoważników zdań, czy nie. Notorycznie pytasz "blabla, prawda?", to trochę denerwujące.
    "Prowadzisz narrację pierwszoosobową, więc wszystkie używane przez Ciebie słowa (tu przecinek) nie będące przytoczeniem czyichś słów (przecinek) dają nam jakieś pojęcie o narratorze, czyli bohaterze tekstu."
    "słaby zasób słów" - zasób słów nie może być słaby. Osoba może być słaba, a zasób słów może być np. ograniczony.
    "Johna ratuje to, że się wyściguje" - co robi, przepraszam...? Chyba raczej "ściga się", nie ma słowa "wyścigiwać".
    "Ciągłe przeplatanie tych wyrażeń daje wrażenie (tu przecinek) jakby narratorka zwracała uwagę bardziej na barwę skóry (tu przecinek) niż na osobowość lub chociaż inne szczegóły wyglądu Gabrieli."
    "Dostajesz jednak dwa punkty za (przecinek) mimo wszystko (przecinek) dość zaskakujący epilog."
    I nie, nie pozostało Ci, Mossi, przepraszać, tylko albo załatwić sobie betę, jak napisałaś ocenianej bloggerce, albo przejrzeć kilka razy tekst. :)
    Ta ocena jest w porządku, chociaż pośladków nie urywa i neologizmem, jaki utworzyła Mossi, trochę mnie odstraszyła, bo oceniająca nie powinna robić takich błędów.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki wielkie za uwagi. Sprawdzałam tekst, nie tylko ja zresztą, ale widocznie nie wyłapałyśmy wszystkiego. Na następny raz będę jeszcze bardziej uważać. Postaram się poprawić jak najszybciej.
      Przepraszałam za to, że tak późno, nie za to, że z błędami, bo błędów wtedy nie dostrzegałam. :)
      Pozdrawiam serdecznie i jeszcze raz dziękuję.

      Usuń